Stefan Ossowiecki - Świat mego ducha i wizje przyszłości.txt

(997 KB) Pobierz
Stefan Ossowiecki “Świat mego ducha i wizje przyszłości”.



CZĘŚĆ l
„Ale to jest, co rzeczone przez proroka Joela: I będzie w ostateczne dni (mówi Pan), wyleję z ducha mego na wszelkie ciało; a prorokować będą synowie wasi i córki wasze; a młodzieńcy wasi widzenia będą widzieć; a starcom waszym sny się śnić będą [...] I będzie wszelki, którybykolwiek wzywał Imienia Pańskiego, zbawion będzie”. Dzieje Apostolskie R. II. 17.

I
Tyle legend krążących dokoła mego nazwiska, tysiące doświadczeń, które zrobiłem, i te najróżniejsze plotki, jakie snują się na powierzchni świata okultystycznego, a także wśród szerokich mas społeczeństwa — zmusiły mnie do napisania kilku słów prawdy o sobie. Chcę wprowadzić wszystkich w mój świat, pokazać film moich myśli i zostawić po sobie zebrany materiał z moich eksperymentów, wyłącznie tych, które są zaprotokołowane przez ludzi godnych zaufania. Te pierwsze moje słowa poświęcam nowej nauce metapsychiki. Będę szczęśliwy, jeżeli stanę na wysokości zadania, jeżeli uda mi się dodać cośkolwiek nowego do skarbnicy od dawna zbieranych i zebranych materiałów, jakie powinny już rzucić trochę światła na ten wielki, potężny świat i na te jego dziedziny, których nie widzimy i nie odczuwamy z powodu naszych zbyt ograniczonych zmysłów - na świat o wiele ciekawszy, który egzystuje, w którym żyjemy i z którym jesteśmy ściśle związani. Rozpoczynam, starając się, o ile tylko będę mógł, wprowadzić czytelnika na płaszczyznę moich odczuć i poglądów. Pisać będę dostępnie, prosto, by każdy zrozumiał. Powiem o tym, co osobiście odczuwam, tak jak się Wszechświat w mojej świadomości odbija i jak się przez moją odrębną intuicję objawia. Uprzedzam, że unikałem studiowania specjalnych filozofów i psychologów, rozwijających te dziedziny i poświęcających się zagadnieniom tajni Ducha. Staram się iść przez życie własną drogą. Wierzę, że stoję na gruncie rzetelnym i pewnym, a piszę to, w co sam mocno wierzę. Lecz zanim rozpocznę księgę własnych przeżyć, nie mogę nie wspomnieć o kilku bliskich mi ludziach, przyjaciołach, którzy w moim duchowym życiu odegrali poważną rolę i wywarli na mnie wielki wpływ. Wyrażam im z całego serca Bóg zapłać! Podaję ich nazwiska. Są to: prof. Charles Richet, prof. Gustave Geley i poeta Józef Jankowski. Pisałem tę książkę rzutami, które z głębin mego Ducha wyrywały się pod brzemieniem wielkiego cierpienia — tego cierpienia, które i na Was, Przyjaciele Czytelnicy, spada nieraz jak zmora dusząca, ilekroć stajecie wobec ludzi pełni entuzjazmu, szczerości i życzliwości, ponad miarę szablonu, szarzyzny i nudy życia. Ból stworzył tę książkę, powinna by ona tedy ukazać ludziom drogę do opanowania bólu świata.

8

Chciałbym za pomocą niej nakreślić wytyczne w budowie wielkiego gmachu, który jest dźwigany przez Jedynego Ducha, poprzez nieustanną ewolucję form. Chciałbym, aby stała się ona bodźcem do twórczości duchowej tych wszystkich, którzy dotarli już do świadomości wyższej. Jest to książka-motor, iskra zapalająca i rozpłomieniająca nadchodzące tęsknoty i nadzieje ludzkości. Umysł ludzki nie ma granic. Nurtuje go ciągły niepokój i twarda walka o jutro, jednakże wszystko, cokolwiek się dzieje w przyrodzie, ma swoje przyczyny w Wielkim Duchu. On jest alfą i omegą wszystkiego. Początek Jego działań możemy już obserwować na plemniku, pierwszym zarodzie człowieka. Leci on w formie pocisku z długim ogonem w przestrzeń, niosąc w sobie pierwiastek nieśmiertelności. Rzutuje go mężczyzna, na pozór bezmyślnie, a jednak kierowany świadomością Ducha Jedynego. Mężczyzna w chwili tej, czy działa pod wpływem miłości, zmysłowości czy innego impulsu, zawsze w zasadzie jest tylko narzędziem, podległym utajonemu nakazowi natury, jakkolwiek nie myśli wtedy o niczym prócz o własnym zadowoleniu. Staje się jednak w tym momencie rzecz wielka. Pocisk uderza w mur — a jeżeli zdoła przezwyciężyć przeszkody i trafi do wnętrza - nieśmiertelność zdobyta! Zupełnie analogicznie dzieje się z nami, z całym naszym życiem, z życiem Wszechświata, z jego początkiem i końcem. Wszystkim rządzi wola wyższa, wola Ducha Jedynego. Wiem o tym z doświadczenia wewnętrznego. Wzrok mój może sięgać daleko, daleko wstecz i przy większym wysiłku woli potrafię patrzeć na świat oczami Ducha. Ale żeby wejść w taki stan widzenia, muszę przede wszystkim pokonać świadomość, zmalować powszednią świadomość swego „ja”. Ten wielki, przeogromny Duch ma we wszystkim, co tylko żyje na świecie, w ludziach, zwierzętach, roślinach, kamieniach swoją cząstkę i ona to nazywa się duszą. Ten wielki Duch jest wiekuisty, samostworzony, nieśmiertelny, wszechmocny, nie podlegający ograniczeniom czasu i przestrzeni. Ludzkość tylko przez sumienie odczuwa Go w sobie. Jest On jak gdyby przesycony energią słoneczną. Wierzę, że niegdyś, miliony lat temu, z powodu najróżniejszych przyczyn kosmicznych Wszechświatem targnął potężny kataklizm, tak straszliwie silny, że my naszymi ograniczonymi zmysłami nie jesteśmy w stanie zgłębić jego rozciągłości. Wskutek tego kataklizmu oderwały się od słońca cząsteczki, a od nich znowu inne. To właśnie stworzyło początek ruchu, który w swoich stopniowych odmianach dał następnie kształty ziemi, księżyca, planet i gwiazd na różnych płaszczyznach przestrzeni. Wszystkie gwiazdy są jak gdyby zawieszone w próżni i przebiegają ściśle określone orbity. Są one niby samotne ogniste okręty, prawie nigdy nie spotykające się ze sobą na bezmiernym oceanie. Przebywając w nieustannym ruchu, nabierały formy elipsoidalnej. Z czasem powierzchnia ziemi zaczęła stygnąć. Woda atmosferyczna, opadając na jej powierzchnię, utworzyła oceany i rzeki, a jednocześnie ten sam kataklizm odbił się analogicznym wstrząsem w najgłębszym jestestwie Wielkiego Ducha, ożywiającego oderwane cząstki ziemi, księżyca, planet i gwiazd. W tych płaszczyznach atmosferycznych, gdzie tylko mogło istnieć życie, powstała przyroda. Będę tu mówił tylko o ziemi, chociaż mocno wierzę w istnienie życia również na innych planetach. Robiłem nawet ciekawe doświadczenia co do istnienia tamtejszego

9

życia, lecz o tym pisać nie mam zamiaru, gdyż chcę być jak najściślejszy w dziedzinie moich przeżyć, nawet mistycznych, i trzymać się tu pozytywnych form. Wracając do moich widzeń o powstaniu świata, twierdzę, że ziemia przy zetknięciu się ze sferą Ducha ożyła. Duch zaś ten nie stracił ani na chwilę najściślejszego władania samym sobą. Ujawnił się on w najróżniejszych przejawach życia, przyjmując rozmaite formy, okrył się powłoką materii, a od tej chwili poczyna się ewolucja i najbezwzględniejsza walka duszy z ciałem. Będę mówił tylko o ludzkości, powstaje walka wyzwalającej się duszy, pragnącej powrotu do Ducha. Stary Testament wspomina, że cała ziemia pierwotnie pokryta była wodą. Przez długie okresy lat następowały przemiany glebowe i częściowo ziemia wysychała, jednak wtedy gleba jeszcze zachowywała wilgoć i rodziła roślinność o niebywałych rozmiarach i kształtach. Ogrom tych tworów ziemi w świecie flory i fauny dostosowywał się rozmiarami do pierwotnych ludzi. Pierwsza księga Mojżesza w rozdziale IV, wierszu 4. mówi: „a będą olbrzymowie na ziemi w one dni". A w II rozdziale tej samej księgi wtajemniczony kapłan egipski i odnowiciel narodu żydowskiego, Mojżesz, w wierszu 6. powiada: „ale z ziemi wychodziła para, która odwilżała wszystek wierzch ziemi". Najciekawszy jednak jest fakt, że Mojżesz wspomina o czterech rzekach, które wypływały z legendarnego raju. z pierwotnego olbrzymiego źródła. W II bowiem rozdziale Genesis, w 10. wierszu czytamy: „A rzeka wychodziła z Eden dla odwilżenia sadu i stamtąd dzieliła się na cztery rzeki". Dziwne to powiedzenie można rozumieć dosłownie, ale wydaje mi się, że symbol czterech rzek zawiera raczej odwieczną tajemnicę świata. Gdy mówię o czterech epokach ludzkości, to zawsze stoi mi przed oczyma ten tajemniczy symbol rzek w Genesis, gdzie ludzkość w ciągłych odmianach swoich form kroczy do ostatecznego przeistoczenia się w wyższą niezniszczalną formę. I na tej drodze przedziwnej przechodzi cztery etapy rozwoju, odpowiadające czterem żywiołom natury. A więc ludzkość o pierwotnych kształtach, z wody biorąca swe życie, jak wszystko na ziemi. Dalej — ludzkość żywiołu materii ziemskiej, której kulminacyjny punkt w dziejach świata przejawia się obecnie. Ludzie tych dwóch pierwszych epok to jeszcze istoty, których ciała podlegają rozkładowi - ludzie żywiołów: wody i ziemi. Ale stoi przed nami jeszcze potężna przemiana, gdy wkroczymy w epokę żywiołu ognia, gdy ludzkość zacznie zdobywać nowe władze, tym razem już w odmiennych formach. Nadchodzą tysiąclecia, w ciągu których żywioł ognia przerobi formy życia organicznego, a więc i formę ciała ludzkiego w promienistą postać człowieka. A w ostatnim wreszcie okresie ewolucji materii ziemskiej, w epoce żywiołu powietrza, poprzez epoki wody, ziemi i ognia - ludzkość zharmonizowana w swoich władzach, podniesie się na najwyższy szczebel istnienia - człowieka uskrzydlonego. Czterem tym fazom rozwoju odpowiadają prastare symbole czterech ewangelii: Mateusza (człowiek żywioł wody), Łukasza (byk - żywioł ziemi). Marka (lew - żywioł ognia), Jana (orzeł żywioł powietrza). I wtedy to sprawdzą się pełne tajemnicy słowa przewodnie natchnionego św. Jana, autora Apokalipsy: ,,Potemem widział niebo nowe, albowiem pierwsze niebo i pierwsza ziemia przeminęła, a morza już więcej nie było". „I otrze Bóg wszelką łzę z oczów ich, a śmierci więcej nie będzie, ani smutku, ani krzyku, ani boleści nie będzie, albowiem pierwsze rzeczy pominęły". (Apok. XXI - I, IV). A więc ludzkość przebywa w czterech epokach, po przyjściu których - wierzę w to dusza nasza powróci do Ducha Jedynego, Największego z największych.

10

Przez cztery owe epoki trwa zacięta walka wyzwalającego się Ducha. Jest ona straszna i tak potężna, że przez miliony lat forma nasza poważnie się zmienia. Pierwsza ...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin