Evangeline Anderson - Slave Boy ROZDZIAŁ 1.pdf

(289 KB) Pobierz
SLAVE BOY
Evangeline Anderson
Rozdział 1
- Ah, Mistrzu Haven, jestem
niezmiernieszczęśliwy, że w końcu tu
jesteś. – ambasador Gowany skłonił się
głęboko, jegoowłosiona głowa i jasne
turkusowe oczy znikły na chwilę, kiedy
wyszedł z obrębuekranu.
- Jako Sługa Światła jestem
zaszczyconymogąc pomóc w waszych
pokojowych negocjacjach. – Mistrz
D’Lon Haven,najbardziej szanowany
mediator w Zakonie Światła ukłonił się
także głęboko nadpanelem kontrolnym
tak, że koniec jego kruczoczarnych
włosów prawie otarł się opanel
kontrolny pojazdu.
Zakon, którego był przedstawicielem
byłwiekowy, a jego członkowie byli
bardzo szanowani, zarówno ze względu
na ich ogromnei niezwykłe moce
umysłowe jak i ich zaangażowanie w
sprawy pokoju i jedności świata,jako
całości. Długa nauka rzemiosła i
rygorystyczne
fizyczne
i
psychicznemetody treningu używane w
Zakonie Światła oznaczały, że nie
wszyscy, którzyznaleźli azyl w jego
ścianach byli w stanie osiągnąć tytuł
mistrza albomistrzyni. Ze względu na to,
że
większość
wysoko
wykwalifikowanych
mediatorów,uzdrowicieli i wszelkich
uczonych we wszechświecie pochodziło
z
Zakony,
nigdynie
brakowało
kandydatów pożądających pozycji
nowicjuszy,
które
była
dostępnakażdego ziemskiego roku.
Haven był Sługą Światła albo
NiosącymŚwiatło, jak czasami ich
nazywano, przez większość swojego
życia. Zostałznaleziony w trakcie
poszukiwania uzdolnionych jako młode
dziecko i zaczął swójtrening w Zakonie
w wieku dziesięciu lat, obecnie miał
koło trzydziestu dwóch.Jego szerokie
ramiona i muskularna postura pod
standardowym
uniformem
Zakonuskładający się z przewiewnej
bladoniebieskiej tuniki i dopasowanych
czarnychspodni były dowodem, że jego
trening nie był ograniczony jedynie do
dyplomacji.Słudzy Światła usiłowali
nieść pokój i harmonię gdziekolwiek
byli, ale jeżelifizyczne działanie było
potrzebne, byli oni gotowi i zdolni
zmierzyć się zzadaniem.
Podczas
wymiany
uprzejmości
zambasadorem
Gowany,
Haven
skanował przestrzeń wokół ich statku,
obserwującszybko zbliżającego się
Triberioński statek wojenny. Jago
głębokie niebieskieoczy zwęziły się a
duże dłonie zacisnęły się na lasce, kiedy
zobaczył olbrzymigroźnie wyglądający
statek zbliżający się szybko od strony
ich prawej burty. Tonie były kolejne
negocjacje o szlaki handlowe czy
zmniejszenie cła albo podatkuna towary
i usługi. To był szczyt pokojowy –
ostatnia szansa, aby uniknąćrozlewu
krwi i bezsensownej wojny.
Tiberioński cesarz, Rudgez Czwarty
byłgotowy zniszczyć miłującą pokój
planetę Gow gi Nef i zabić każdego
Golańskiegomężczyznę,
kobietę
i
dziecko. I na dodatek Tiberioński cesarz
miał podobnodoznać, prawdziwej albo
wymyślonej,
obrazy
podczas
rutynowego handlu znieszczęsnymi
Gowanami.
- Mistrzu, wiem, że jesteśmy prawie w
zasięgu,ale chciałbym…oh, wybacz mi
– łagodny głos z tyłu przerwał rozmowę
Havena.Odwrócił się, aby spojrzeć na
swojego ucznia, Wrena, stojącego za
nim,
wyraźnieodświeżonego
po
dźwiękowym prysznicu, ponieważ był
ubrany jedynie w ręcznik.
Obdarzywszy
młodego
groźnymspojrzeniem, Haven odwrócił
się powrotem do ekranu i grubego,
futrzanegoGowańskiego
ambasadora
ubranego w wymyślną złotą szatę, aby
go przeprosić.
-
Proszę
wybaczyć
przerwę
Ambasadorze –powiedział gładko – i
mówić dalej.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin