Przywiązana do Ciebie rozdział 3.pdf

(174 KB) Pobierz
Rozdział
chcę dotknąć cię i pocałować
I chciałabym móc być z Tobą dzisiaj wieczorem
Sprawiasz, że czuję motylki wewnątrz siebie
1
Butterflies - Michael Jackson
Mój samochód wymagał
kilkudniowej wizyty w warsztacie.
Najwcześniej
mógł być gotowy w sobotę, więc codziennie musiałam łapać
okazję, aby dostać się na uczelnię i do domu. Najczęściej to
Alan
robił za
mojego kierowcę, jednak wiedziałam, że musiał ostro korygować swój
grafik.
Cały czas w głowie siedział mi
Milczek.
W nocy nie mogłam odpędzić
się od snów o nim. W dzień rozglądałam się w nadziei, że zobaczę
przejeżdżający motor. Czułam jego zapach, czułam łaskotanie w brzuchu,
a jego nawet nie było koło mnie. Marzyłam aby pocałować jego usta,
dotknąć jego dłoni,
spojrzeć
w jego oczy. Totalnie zawładnął moim
umysłem.
W czwartek rano już nie mogłam wytrzymać i sięgnęłam po telefon.
-
Samantha Cole we własnej osobie. –
Wyczuwałam
uśmiech
Sary
nawet przez telefon.
Myślałam
o
tobie nieznajoma.
- Sara, jak to dobrze usłyszeć twój
głos. Co u Peter'a?
- U niego wszystko dobrze, nadal kocha mnie
na zabój. Wiesz jak to
jest, gdy bestia spotyka swoją księżniczkę.
- Heh...
westchnęłam,
bo tak naprawdę Sara
z Peter'em tworzyli
piękną i zgraną parę. Zazdrościłam im, ale w ten
pozytywny, radosny
sposób. –
Za
kiepsko całujesz skoro nadal nie jest księciem.
-
Pomyliłaś bajki Sam. –
Sara zaśmiała
się swoim perlistym
śmiechem. –
To
żaba
przemieniła
się w księcia.
- Racja.
Zawiesiłam
głos.
-
Kochanie, co się dzieje? –
zapytała
Sara z troską. –
Na uczelni
wszystko w porządku?
-
Tak, spełniam się w tej dziedzinie na każdym kroku. Tylko brakuje
mi ciebie.
-
Też za tobą tęsknię. I wiedz, że jeżeli nie przylecisz tutaj
za
jedenaście
tygodni
ze swoim grubym tyłkiem to sama pofatyguję się
przez
ocean, aby ci
go skopać.
- Już
się boję. –
Zaśmiałam
się, choć wiedziałam, że Sara bez
problemu powaliłaby mnie na łopatki. Była ode mnie niższa, szczuplejsza,
ale ćwiczyła wschodnie sztuki walki i nie miała sobie równych. –
Powiedz
mi, czy jak
poznałaś Peter'a
to
też miałaś miliony czarnych myśli w
głowie?
- Czarnych nie, chyba,
że była to akurat czarna pościel. Lepiej
opowiedz mi o tym facecie.
Rozsiadłam się wygodnie i opowiedziałam jej
o mojej przygodzie z
Milczkiem.
Sara słuchała
cierpliwie
i nic nie mówiła, dopóki nie była
pewna,
że skończyłam.
- Samantha to jest oczywiste,
że jest tobą zainteresowany! Jeżeli nie
przekonuje cię to co widzisz w lustrze, to przynajmniej mi zaufaj. Co na to
Alan?
- Nic nie wie
odpowiedziałam
skruszonym głosem.
-
Jak to? Sam, wiesz że będzie wściekły.
-
Wiem, ale jakoś sobie poradzę.
- A co ty czujesz?
Chciałabyś aby cokolwiek między wami było?
- Nie wiem
odpowiedziałam
szczerze. –
Wiesz
jak jest, ale ciągnie
mnie do niego jak ćmę do światła.
Za oknem rozległo się trąbienie. Spojrzałam na zegarek, upewniając
się, że to
Alan
już na mnie czekał.
-
Powinnaś sobie pozwolić na miłość. –
Sara
była teraz zupełnie
poważna. –
Nikt
tak na nią nie zasługuje jak ty.
- Jasne.
Wolałam
zatrzymać jej wywód zanim się rozkręci. – Muszę
kończyć,
Alan
na mnie czeka. Tęsknię za tobą.
-
Ja też,
kocham cię
Sam.
- Ja ciebie
też. Pa.
Westchnęłam głośno. Po każdej rozmowie tęskniłam za nią
jeszcze
bardziej.
Zabrałam swoje rzeczy i popędziłam do czekającego na mnie
samochodu.
-
Cześć
Maleńka.
Alan
przypatrywał się mi przez dłuższą chwilę.
- O co chodzi?
mruknęłam
rozdrażniona i spojrzałam w jego
lodowate oczy.
-
Coś się stało?
- Wszystko
w porządku, po prostu próbuję przywyknąć do natłoku
zajęć.
-
Skoro tak uważasz –
mruknął
i ruszył z pobocza. –
Dzisiaj nie dam
rady po ciebie
przyjechać po zajęciach, mogę dopiero o 19.
- Ok, poczekam na ciebie w
Flames.
Aby
zakończyć rozmowę
pogłośniłam radio. Muzyka zawsze mnie uspokajała. Kiedyś z Sarą,
gdy
miałyśmy problem i nie wiedziałyśmy co zrobić, włączałyśmy radio,
kręciłyśmy gałką przekręcając
nadgarstek od lewej do prawej i piosenka,
która akurat leciała, była odpowiedzią na nasze rozterki.
Co mi szkodzi?
Przekręciłam gałką – wiadomości. Według zasad się nie liczyło, więc
kręciłam
dalej.
Gdy usłyszałam piosenkę, znaną na całym świecie,
śpiewaną przez wszystkich i wszędzie, opadłam na fotel i zamknęłam
oczy. Z
głośników sączyło się „All you need is love…” a w moim umyśle
ukazała się postać na motorze.
O losie… Znowu ze mnie kpisz.
Podczas
zajęć technicznych mogliśmy wejść do studia,
aby
doskonalić dostrajanie sprzętu podczas nagrywania demo. Uwielbiałam
takie zajęcia. Dwie godziny skupienia na zadaniu. Jednak nie było mi to
dane, bo moją partnerką była Diana. Jutro urządzała imprezę i była
tym
bardzo podekscytowana. Miała śliczny dom nad jeziorem, tuż za miastem.
Często u mniej bywałam, aby opalać się na plaży, czy pływać w jeziorze.
Już niejedna
jej
impreza została okrzyknięta najlepszą zabawą wśród
studentów.
- Sam, ale ty
będziesz prawda? –
Słysząc
to pytanie skupiłam na
niej swoją uwagę, do tej pory tylko przelatywały mi jej monologi związane
z doborem ubrań, dekoracji i muzyki.
-
Emm...
Nie
byłam w nastroju do imprezowania, więc
próbowałam wymyśleć jakąś wymówkę.
- Samantha!
Swoim
krzykiem zwróciła uwagę wszystkich dookoła.
Uśmiechnęła
się przepraszająco i przybliżyła do mnie. –
Nie zrobisz mi
tego, wiesz że mi na tobie zależy. Będziesz dla mnie ogromnym
wsparciem.
Wiedziałam, że Diana nie miała wielu bliskich znajomych. Znała
prawie każdego,
ale były to powierzchowne znajomości i nikt nie znał jej
prawdziwej strony. Tej, którą otworzyła przede mną. Od dziecka była
rozpieszczana przez rodziców, którzy dawali jej wszystko. Po ich
rozwodzie, starali się aby nic się nie zmieniło. Jednak Diana
bardzo
przeżyła tę sytuację. Wiedziała, że była inna niż reszta dzieci. Była śliczną
dziewczyną, bogatą, utalentowaną. Idealny powód do zazdrości dla innych
dzieciaków. Otwierała swoje serce dla każdego i najczęściej kończyła z
niczym. Wykorzystana i porzucona.
Dlatego na co dzień zakładała maskę
obojętności. Nie dopuszczała ludzi do siebie, była opryskliwa i
zarozumiała. Doskonale to znałam, dlatego pewnie się zaprzyjaźniłyśmy.
-
Wiesz, że mój samochód nadal stoi w warsztacie…
-
Przyjedź z
Alanem.
Wpadła
mi w słowo. –
On
też przecież jest
zaproszony. Sam nie daj się prosić.
- Zapytam go.
Uśmiechnęłam
się do niej.
- To dobrze, bo nadal nie mam muzyki. A ty
jesteś moim ekspertem.
-
Przywiozę płyty ze sobą, nie musisz się tak płaszczyć.
Reszta zajęć minęła nam na omawianiu imprezy. Dianie w końcu
udało się wkręcić
mnie
w jej szaleństwo. Podziękowałam jej za propozycję
podrzucenia do domu, ale postanowiłam
poczekać na
Alana,
jedząc obiad i
przeglądając iPod'a
w celu wybrania odpowiedniej muzyki.
Flames
było oddalone 250 metrów od mojej uczelni. Serwowali
typowo amerykańskie jedzenie, ale mi ono smakowało,
przypominało
mi
dzieciństwo. Tylko tutaj jadałam, gdy przebywałam na uczelni, więc
knajpka stała się mi bardzo bliska.
Wchodząc do środka tradycyjnie pomachałam do załogi, a oni
uśmiechali się do mnie serdecznie. Poczułam łaskotanie w brzuchu.
Idealnie na czas głód dał o sobie znać. Zawsze zajmowałam miejsce przy
oknie, tam też skierowałam swoje kroki. Tym razem było ono zajęte. Przy
stoliku, zwrócony w moją stronę siedział ciemnoskóry mężczyzna o
hipnotyzującym spojrzeniu. Ten sam, który zawrócił mi w głowie
dwa dni
temu.
Gestem głowy zaprosił mnie abym usiadła obok niego. Miałam
ochotę uciekać, pal licho głód, olać
Alana.
Jednak nie mogłam tego zrobić.
Mój rozum swoje, ciało swoje.
Usiadłam na wskazanym miejscu. Od razu przy moim boku pojawiła
się Joana.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin