R.S.- P.G.- 02.pdf

(1697 KB) Pobierz
Sylvain Reynard
Ekstaza Gabriela
Prolog
Florencja, rok 1290
Kartka wypadła na podłogę z drżącej dłoni poety. Siedział nieruchomo kilka minut niby
posąg. Potem wstał, głośno zgrzytając zębami, i wzburzony wybiegł z domu, nie zwracając
uwagi na meble i delikatne przedmioty, ignorując współmieszkańców.
Była tylko jedna osoba, którą pragnął teraz zobaczyć.
Pospiesznie przemierzał ulice, biegł niemalże, w miarę gdy zbliżał się do rzeki. Stanął na
skraju mostu, ich mostu, i przez łzy wypatrywał na brzegu najmniejszego choćby śladu swej
ukochanej.
Nigdzie jej nie było.
Nigdy nie wróci.
Jego ukochana Beatrycze zniknęła.
A ja o wtórnym z królestw śpiew ułożę,
Gdzie się duch ludzki z grzesznej myje pleśni,
Gotując stanąć na niebieskim dworze.
Dante Alighieri,
Boska Komedia,
Czyściec, Pieśń I, 46.
Rozdział 1
Profesor Gabriel Emerson czytał najświeższe wydanie florenckiej „La Nazione”, siedząc
nago na łóżku w swoim apartamencie Palazzo Vecchio w Gallery Hotel Art. Obudził się
wcześnie i zadzwonił po obsługę hotelową, ale nie mógł się oprzeć i wrócił do łóżka, by spojrzeć
raz jeszcze na śpiącą młodą kobietę. Leżała na boku, cicho oddychając, miała zaróżowione
policzki od wpadających przez ogromne okna promieni słonecznych, a w jej uchu skrzył się
diamentowy kolczyk.
Zachwycająco pognieciona pościel pachniała seksem i drzewem sandałowym. Spojrzenie
jego szafirowych oczu przesunęło się leniwie po nagiej skórze dziewczyny i jej długich ciemnych
włosach. Gdy wrócił do lektury, poruszyła się i jęknęła. Zatroskany Emerson odrzucił gazetę.
Uniosła kolana do piersi, zwijając się w kłębek. Mruczała coś pod nosem i Gabriel
przysunął się bliżej, by usłyszeć co, lecz nie był w stanie rozróżnić słów.
Nagle jej ciałem wstrząsnął dreszcz, a z ust wyrwał się rozdzierający okrzyk.
Wymachiwała rękami, walcząc z okrywającą ją pościelą.
– Julianno? – Delikatnie położył dłoń na jej ramieniu, ale skuliła się i odsunęła od niego.
Zaczęła, mamrocząc, wymawiać jego imię, raz po raz, a w jej głosie słychać było panikę.
– Julio, jestem tutaj – Gabriel podniósł głos. Ponownie wyciągnął rękę w jej stronę, gdy
usiadła nagle, głośno łapiąc powietrze.
– Dobrze się czujesz? – Mężczyzna przysunął się bliżej, opanowując pragnienie, by ją
objąć. Oddychała nierówno. Podniosła drżącą dłoń do oczu, kiedy badał ją czujnym spojrzeniem.
– Julio?
Po długiej, pełnej napięcia chwili spojrzała na niego szeroko otwartymi oczami.
– Co się stało? – Zmarszczył brwi.
– Miałam koszmar – odparła, przełykając ślinę.
– Czego dotyczył?
– Byłam w lesie za domem twoich rodziców, w Selinsgrove.
– Dlaczego miałabyś śnić o czymś takim? – Gabriel uniósł brwi, aż zetknęły się z
ciemnymi oprawkami jego okularów.
Julia zaczerpnęła powietrza, podciągając pościel pod samą brodę. Biała tkanina
pochłonęła jej drobną postać i ułożyła się niby obłok na materacu. Dziewczyna przypominała mu
ateński posąg.
– Julianno, porozmawiaj ze mną. – Emerson delikatnie przesunął palcami po jej skórze.
– Sen zaczął się cudownie – powiedziała wreszcie. – Kochaliśmy się pod gwiazdami,
zasnęłam w twoich ramionach. Kiedy się obudziłam, ciebie nie było. – Skurczyła się pod
przenikliwym spojrzeniem jego oczu, ale on nie ustępował.
– Śniło ci się, że kochałem się z tobą, a potem cię zostawiłem? – powiedział to chłodno,
by zamaskować niepokój.
– Już raz obudziłam się w sadzie bez ciebie – przypomniała mu cicho.
Ogień w jego brzuchu zgasł natychmiast. Wrócił myślami do owego magicznego
wieczoru sześć lat wcześniej, kiedy rozmawiali i obejmowali się niewinnie. Obudził się nazajutrz
rano i odszedł, zostawiając śpiącą nastoletnią wówczas dziewczynę samą. Z pewnością jej
zdenerwowanie było zrozumiałe i budzące współczucie.
– Kocham cię, Beatrycze. Nie opuszczę cię. Wiesz o tym, prawda? – Odginał jej
zaciśnięte palce jeden po drugim i całował ze skruchą.
– Bolałoby bardzo, gdybym miała cię teraz stracić.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin