Szczęsny-Feliński_Zygmunt_św_-_Konferencye_duchowne_Tom_2.pdf

(22529 KB) Pobierz
KONFERENCYE DUCHOWNE
PRZEZ
3(o.
S ijcj-m w -iita
Szcsąc-ncyo
cVefii'ictiic(jo.
II.
W E L W O W IE .
NAKŁADEM KSIĘGARNI GUBRYNOWICZA I SCHMIDTA.
1885.
V■
POMYŁKI DRTJKU
W TOMIE II'8'1
“:
w Pawiem
powicnem
przywiązano
o której
okazauenii
lenistwo
skażenia
wyrażające
potrzebowało
sprzeniewierzyło
regensów
wpływały
zwątpienia
by nic
z Pawłem
powinienem
wietłny
przywiązane
lenistwa
jakowy
skażenie
wyrażających
potrzebowała
sprzeniewierzyła
regentów
wpływają
zwątpienie
Kraków. — Druk Wł. L. Anozyea i Spółki;
K O N F E R E N C Y A XX.
0 środkach umartwiania się.
„Bo i Clirystus ucierpiał za uns, zostuwujae wam
przykład,. abyście naśladowali tropów Jego... Który
abyśmy umarłszy grzechom żyli sprawiedliwości“.
I. Piotr II, 21, 24.
W poprzedzającej konferencyi wykazaliśmy potrzebę umartwie­
nia dla trzech głównie powodów, a mianowicie: dla zadośćuczynie­
nia za grzechy nasze, dla uskromienia naszych namiętności i wresz­
cie dla wiernego naśladowania Boskiego Mistrza naszego i uplodniema
przez to naszych prac apostolskich. Lecz jakie miauowicie umartwie­
nia obierać mamy i w jaki sposób w praktykę je wprowadzać? sa
to pytania, nad któremi obecnie zastanowić się nam wypada. Trojaki
cel umartwienia ukazuje nam już samą natura rzeczy trzy najgłów­
niejsze przymioty', jakie umartwienie chrześcijańskie posiadać winno,
by przeznaczeniu swemu odpowiedzieć mogło; jako pokuta bowiem
umartwienie powinno działać na' duszę i na ciało, w kierunku cał­
kiem przeciwnym grzechowi, tak iżby winowajca w tern właśnie
ucierpiał, w ezem wykroczył. Jako środek poskromienia namiętności,
potrzeba znowu, aby umartwienia oddziaływały na te przedewszyst-
kiem skażone żądze, które są dla nas głównym powodem upadków.
Wreszcie by umartwienia nasze przypodobane być mogły cierpieniom
2
pokarmu dla pożądliwości swoich ? Któż nie wie, iż rada jest nawet
i za tiyumf to sobie poczytuje, ilekroć kosztem mniej uprzywilejo­
wanej namiętności dogodzić się jej uda żądzy panującej? Co n. p.
znaczy dla ambitnego wodza znosić trudy i niedostatki życia obozo­
wego, skoro u mety chociażby najdłuższej wojennej wyprawy czeka
go wieniec wawrzynu i panowanie nad ujarzmionym ludem? Albo
czem się wydadzą dla rozpustnika dnie przepędzone o głodzie i bez­
senne noce, jeśli tym kosztem zdoła otrzymać przedmiot swej żą­
dzy? Owa gotowość zepsutej natury do poświęcenia mniejszych
używań dla większych sprawia, iż nie każde umartwienie może być
dla każdego pożyteczne, a nawet, w pewnych okolicznościach, zba­
wienne dla jednego pokutne ćwiczenia mogą być dla drugiego zgu­
bne. Co n. p. zbawienniejszego dla pokutującego i uczuciem swej
nędzy upokorzonego anachorety, jak surowe posty, nocne czuwania,
zupełna samotność i ustawiczna z Bogiem rozmowa ? A jednak coby
się stało z duszą ubogiej matki rodziny, na której cały dom spo­
czywa, gdyby zaniedbawszy męża, dzieci i gospodarstwo, pustelnicze
chciała wieść życie, nadzwyczajnością jego znęcona. Nietylko nie
nabyłaby ona cnót stanowi swemu właściwych, nietylko zaniedbałaby
najświętsze matki, żony i gospodyni obowiązki, ale urosłaby jeszcze
w pychę, wyobrażając sobie, iż przez to powierzchowne naśladowa­
nie Świętych na ich aureolę zasłużyła. Stąd też wszyscy doświad­
czeni nauczyciele życia wewnętrznego nietylko surowo karcą wszelką
samowolę w wyborze umartwień, lecz zawsze dają pierwszeństwo
krzyżom przez samą Opatrzność zsyłanym, a które wkładają nam
na ramiona bądź nieubłagane prawa konieczności, działające w na­
turze, bądź obowiązki stanu, bądź wreszcie obca samowola. Dobro­
wolne przyjęcie, chętne dźwiganie tych krzyżów i stawienie ich wy­
żej nad wszelkie własnego wyboru pokutne ćwiczenia stanowi
pierwszą i najważniejszą zasadę pod względem cnoty umartwienia.
Nie wynika stąd bynajmniej, by pokuty nakładane sobie z własnego
popędu, dla zadośćuczynienia za przeszłe grzechy i ściślejszego zje­
dnoczenia się z Chrystusem, były zbyteczne lub żadnego nie przy­
nosiły pożytku, lecz wykazuje to jedynie nieocenioną wartość krzy­
żów nieszukanych, które Ojciec Niebieski wkłada nam na ramiona
bądź bezpośrednio, bądź przez bliźnich naszych, bez udziału naszej
woli. Dobrowolne umartwienia porównaćby można do silnego le­
karstwa, które w ręku biegłego lekarza najzbawienniejsze sprawia
skutki, użyte zaś niewłaściwie w truciznę się zamienia. I stąd wla-
Zbawiciela i mogły wysłużyć błogosławieństwo naszym pracom,
trzeba by tenże miały charakter, nie tyle pod względem samego
rodzaju cierpień, ile pod względem ducha, w jakim je ponosił, cier­
piąc w pokorze, dobrowolnie, dla miłości Boga i ludzi. Rozpatrz­
myż z kolei każdy z pomienionych warunków umartwienia, począwszy
od charakteru jego pokutniczego, co ma przestępstwo zgładzić cier­
pieniem. Przy tym rozbiorze nie zapominajmy, Najmilsi Bracia, iż
grzech każdy, będąc dobrowolnem przekroczeniem prawa Bożego,
jest przedewszystkiem natury moralnej, t. j. że istotę grzechu sta­
nowi nie uczynek zewnętrzny, lecz żrćdło, z którego uczynek ten
wypłynął, tak iż ta sama czynność, sprzeciwiająca się Bożemu
prawu, przestaje być występną, skoro nie jest rozmyślną i dobro­
wolną. Stąd pochodzi, że choćby przedmiot wykroczenia był czysto
zmysłowy, nie wynika stąd jeszcze, że i pokuta do zmysłów tylko
zastosowaną być winna; być albowiem może, iż namiętność, która
skłoniła wolę do tego przestępstwa, jest całkiem duchowej natury.
Niedowiarek n. p. łamie dobrowolnie post i nie wynika stąd
wszakże, i i uczynił to przez obżarstwo; w inny dzień owszem bę­
dzie on chętnie jadł ryby, ale chodzi mu jedynie o wykazanie lekce­
ważenia swego dla kościelnych przykazań, a więc jest to pycha
rozumu. W takim zaś razie cóż mu pomoże najsurowsze nawet tra­
pienie się głodem, kiedy umartwienie to nietylko nie sięga do źró­
dła grzechu, lecz więcej jeszcze może je zasilić? Przedewszystkiem
przeto źródła choroby szukać trzeba, aby doń odpowiedno lekarstwo
zastosować; że zaś grzech jest nieposłuszeństwem woli Bożej, naj-
bliższem przeto jego źródłem jest nickarność woli, t. j. samowola.
Bezpośrednim przeto celem umartwień winno być ukrócenie samo­
woli, z uwzględnieniem wszakże dalszych pobudek, t. j. tych na­
miętności, które wolę do buntu podnieciły. I nie sądźcie, Najmilsi
Bracia, by walka z samowolą ograniczać się miała do wzbronionych
tylko prawem Bożem przedmiotów: wszędzie i we wszystkiem, na­
wet w rzeczach godziwych i chwalebnych, krępować i podbijać ją
powinniśmy, przekładając zawsze wolę cudzą nad własną; gdyż
wówczas tylko pewni być możemy; iż nie służymy której z namię­
tności, kiedy nic nie czynimy dlatego, że się nam tak podoba.
W samych nawet umartwieniach, w praktykach krzyżujących ciało,
baczne mieć oko należy, by i tu nie zakradła się samowola, udare­
mniając zbawienny skutek pokuty. Któż nie wie z własnego do­
świadczenia, że natura skażona, w samem cierpieniu nawet szuka
śnie wypływa potrzeba obrania sobie doświadczonego w wewnętrz-
nem życiu przewodnika i mc w przedmiocie umartwień bez rady
i zezwolenia jego nie poczynać; tym tylko bowiem sposobem zata­
mujemy źródło samowoli i silu posłuszeństwa zamienimy zalecone
nam pokutne ćwiczenia w zesłane przez samą Opatrzność krzyże;
i ten to dobrowolnie przyjęty obowiązek powolnego ulegania zdaniu
przewodnika w wyborze umartwień stanowi drugie zasadnicze prawo
w kwestyi umartwienia.
I wy, Najmilsi Bracia, będziecie musieli niebawem przewodni­
czyć innym na zawiłych ścieżkach doskonałości chrześcijańskiej, i do
was udawać się będą chciwe postępu dusze o radę w urządzeniu
ćwiczeń pokutnych. Zawczasu przeto przyjmijcie za podstawę kie­
rownictwa duchownego tę główną zasadę, iż prawdziwym przewo­
dnikiem jest sam Chrystus, który silą łaski działa wewnątrz duszy;
kapłan zaś jest tylko Pańskim pomocnikiem, co wspierać tylko wi­
nien działanie laski, nie usiłując bynnpnmci pociągnąć duszę w stronę
swych osobistych poglądów. Rzeczą przewodnika jest wglądać bez­
stronnie w głąb duszy i badać, czy dostrzeżone objawy są dziełem
laski, czy też natury? Upoważnić jedne a ukrócić drugie — oto
główne zadanie przewodnika, co nie chce zbłąkać się na manowcach
samowoli. Jako doświadczony lekarz bada przedewszystkiem orga­
nizm chorego i stara się głównie dopomagać naturze, potęgując
czynność sił żywotnych i usuwając przeszkody, co ich działanie
utrudniają; tak i wytrawny przewodnik duchowny śledzi za działa­
niem łaski i o tyle tylko dopomaga Opatrzności, o ile pewny jest
kierunku, w jakim duszę prowadzi. Tam zaś, gdzie nie widzi jasno,
czego Pan od duszy się domaga, nie nagli, nie uprzedza łaski, lecz
doradza duszy, by trzymała się w gotowości, jak Samuel czekający
na skinienie Pańskie, powtarzając z nim w gorącej modlitwie: „Mów
Panie, bo słucha sługa Twój“ (I. Kr. III, 10). Rady te ważne są
zwłaszcza przy obiorze powołania i oznaczeniu rodzaju doskonałości,
do którego dusza zdążać winna; skoro bowiem każdą pojedyńczą
duszę Opatrzność prowadzi odrębną i jej tylko właściwą drogą, ża­
dne przeto ogólne zasady, ani też osobiste poglądy nie zdołają za­
stąpić Pańskiego w tej mierze upodobania, i stąd koniecznie czekać
trzeba aż wola Boża wyraźnie samej duszy się objawi. Spowiednik
strzeże ją tylko od złudzeń i omyłek, ukazując znaki, po których
wola Boża się poznaje, lecz nigdy wzroku duszy własnem widzimisię
zastępować nie powinien i póki ona nic nie widzi, czekać winien
cierpliwie, aż światło się ukaże. Wybór umartwień należy także do
stopnia doskonałości pojedyńczcj duszy pi-zez Pana zakreślonego
i stąd rady powyższe i do tego też stosują się przedmiotu. Spowiednik
ma wprawdzie obowiązek naznaczyć pokute odpowiedną do ciężko­
ści grzechów, ale pokuta sakramentalna nie wchodzi w zakres do­
browolnych umartwień, będąc integralną częścią Sakramentu. Ma
także obowiązek przypomnieć duszom gnuśnym, leniwym i małodu­
sznym lub zatopionym w zmysłowości, iż powinny zadośćczynić
sprawiedliwości Bożej w tern życiu, jeśli nie chcą cierpieć nierównie
więcej w przyszłem; ale nie ma prawa narzucać tym duszom tych
lub owych umartwień i zobowiązywać je pod sumieniem do ich
praktykowania. W takim nawet razie czynić tego nie powinien, jeśli
dusza wykona ślub posłuszeństwa i bezwarunkowo pod przewodnic­
two się jego odda; gdyż ochotnego tylko dawcę Pan miłuje, przy­
muszona zaś ofiara cala swą zasługę traci. Umartwienie nigdy nie
powinno przestać być dobrowolnem, byle samowolnem nic było.
Posłuszeństwo miarkuje, lecz nie nakazuje umartwień. Jeśli penitent
sam oświadcza pragnienie przedsięwzięcia pewnych umartwień, spo­
wiednik powinien z wielką oględnością rozpatrzyć to życzenie i w ta­
kim tylko razie całkowicie je zatwierdzić, jeśli nie przewiduje stąd
w przyszłości żadnych szkodliwych następstw; w przeciwnym zaś
razie albo całkiem zabrania, albo zmniejsza rozmiary, albo pozwala
na pewien ograniczony przeciąg czasu. Słusznym powodem do wzbro­
nienia mogą być naprzód prawa trzecich osób, jak rodziców wzglę­
dem dzieci, męża względem żony, podwładnych względem przełożo­
nych. Następnie obecny stan zdrowia, niedozwalający pewnego ro­
dzaju umartwień. Wreszcie nienormalny stan umysłu, z powodu
czy to zbyt gwałtownej boleści, czy obawy, czy pragnienia, czy na­
wet niezwykłej religijnej cgzaltacyi; nie bowiem pospolitszego nad
to psychologiczne zjawisko, że osoba przybita nieszczęściem chce
zerwać ze światem i wieść najsurowsze pokutnicze życie; zagrożona
stratą drogiej osoby gotowa najcięższą z siebie uczynić ofiaro, byle
ją ocalić i w tym oclu czyni najnieroztropniejsze śluby w nadziei
wyjednania u Boga czego żąda, lub odwrócenia czego się lęka;
w chwili zaś gorącej pobożności lub niezwykłej wewnętrznej pocie­
chy dusza niedoświadczona skłonna jest do przedsięwzięcia wszelkich
umartwień, o jakich w Żywotach Świętych czytała, i to na życie
całe. Lecz zaledwie chwilowe usposobienie przejdzie i dusza wróci
do normalnego stanu, wnet też same ofiary co przed chwilą tak ła­
Zgłoś jeśli naruszono regulamin