Maxwell_Gina_-_Edukacja_Kopciuszka.pdf

(873 KB) Pobierz
1
2
Redakcja stylistyczna Izabella Sieńko-Holewa
Korekta Renata Kuk, Hanna Lachowska
Tytuł oryginału Seducing Cinderella
Copyright © 2012 by Gina Maxwell.
This translation published by arrangement with Entangled Publishing, LLC.
All rights reserved.
For the Polish edition
Copyright © 2012 by Wydawnictwo Amber Sp. z o.o.
ISBN 978-83-241-4521-8
Warszawa 2012. Wydanie I
Wydawnictwo AMBER Sp. z o.o.
02-952 Warszawa, ul. Wiertnicza 63
tel. 620 40 13, 620 81 62
www.wydawnictwoamber.pl
Publikację elektroniczną przygotował:
3
Mojemu mężowi,
który przez lata musiał radzić sobie z moją
skłonnością
do popadania z jednej obsesji w drugą,
gdy szukałam tego, do czego zostałam stworzona.
Dziękuję, kochanie,
że nie wyskoczyłeś z mojego szalonego pociągu.
4
Rozdział 1
Lucie
Miller nawet nie podniosła głowy, kiedy
usłyszała pukanie do drzwi gabinetu. Następny pacjent
przyszedł wcześniej na fizjoterapię. Zdenerwowało ją to,
bo nie skończyła wypełniać papierów z wcześniejszej
wizyty. Nasunęła okulary na nos. Mógłby poczekać
dziesięć minut na korytarzu, zanim...
Ktoś zapukał jeszcze raz, tym razem trochę
mocniej. Jak zwykle postanowienie Lucie, żeby nie
spełniać oczekiwań innych, osłabło.
— Proszę — zawołała, rzucając długopis na stertę
papierów przed nią.
W drzwiach pojawiła się głowa. Natręt miał
idealnie ułożone ciemne włosy.
— Mam nadzieję, że nie przeszkadzam.
Jej serce zaczęło bić szybciej, gdy usłyszała
aksamitny głos doktora Stephena Manna, dyrektora
Oddziału Medycyny Sportowej i największego ciacha w
Centrum Medycznym w północnej Nevadzie. W mgnieniu
oka oceniła swój wygląd i postawiła zwyczajową diagnozę:
prezentuje się nijako i niechlujnie. Powstrzymując
westchnienie pełne rozczarowania i chęć przygładzenia
włosów, które wymknęły się z kitki, uśmiechnęła się
najbardziej promiennie, jak umiała.
— Ani trochę. Nie byliśmy umówieni, prawda?
— Nie, nie dzisiaj. — Gdy się uśmiechnął, zrobiły
mu się dołeczki w policzkach.
Odwrócił się i zamknął za sobą drzwi. Serce waliło
jej w piersi. Był chirurgiem ortopedą i często przychodził
5
do jej niezbyt imponującego gabinetu w Centrum
Rehabilitacji i Medycyny Sportowej, aby porozmawiać o
wspólnych pacjentach, ale nigdy wcześniej nie zamknął
drzwi.
Starając się nie wyciągać pochopnych wniosków,
wskazała na miejsce przy biurku.
— Proszę, usiądź.
— Hm...
Lucie spojrzała na krzesło przeznaczone dla
pacjentów. Było zawalone teczkami, starymi gazetami i
artykułami naukowymi. Czuła, jak jej policzki zmieniają
kolor, gdy pośpiesznie wstała zza biurka.
— O Boże, przepraszam. Zaraz posprzątam...
— Nie ma sprawy, nie musisz...
— Nie, chwileczkę. — Chwyciła górę
nieuporządkowanych papierów. Nie po raz pierwszy, ani
nawet nie setny, pomyślała, że powinna być bardziej
zorganizowana. Okręciła się dookoła, szukając miejsca,
gdzie mogła upchnąć papierzyska. Sterta podobna do tej,
którą trzymała w rękach, leżała przy ścianie gabinetu, na
podłodze. Dokumenty zajmowały też każdy centymetr
kwadratowy biurka i szafki. Wreszcie Lucie dała sobie
spokój i po prostu rzuciła papiery na swoje krzesło.
Spojrzała na gościa. Boże, dlaczego nie mogła być
elegancka i zorganizowana jak inne kobiety? Taka jak te, z
którymi spotykał się Stephen. — Co cię sprowadza do tych
zapomnianych zakątków szpitala?
Odchrząknął i wyprostował się na krześle.
Zazwyczaj boski lekarz był uosobieniem pewności siebie.
Dlatego kobiety dosłownie wzdychały, gdy przechodził.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin