Władysław Kubów - Terroryzm na Podolu (2003r.).pdf

(644 KB) Pobierz
WŁADYSŁAW KUBÓW
TERRORYZM
NA
PODOLU
Pami ci Tych, którzy zgin li z r k
OUN-UPA tylko dlatego, e byli Polakami
Warszawa
2003
2
Copyright by
Władysław Kubów
Redakcja i korekta
Irena Kotowicz
Projekt okładki
Władysław Kubów
Opracowanie techniczne i
komputerowy skład tekstu
Jerzy Stopa
ISSN 1507 – 9996
Ilustracje pochodz :
z ksi ek Aleksandra Kormana, Tomasza Kunzeka, Edwarda Prusa, “Na
Rubie y*, “Katry”, “Wiadomo ci Turystycznych” nr 8, 9, 10 1932 r. oraz
ze zbiorów autora.
3
PRZEDMOWA
CIE
NIEOS DZONYCH ZBRODNI
Dzi , u progu III tysi clecia, problem terroryzmu stał si szczegól-
nie widoczny po zaatakowaniu najpot niejszego wiatowego mocar-
stwa, gdy w World Trade Centre, gmachu symbolizuj cego pot g go-
spodarcz Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej, znalazło mier
ponad 3 tys. osób. Nie zapominajmy jednak, e terroryzm istnieje od
dawna, cho przymykano na niego oczy. Przez dziesi tki lat nie nazwa-
ny, nie leczony, po cichu rozwijał si , rósł i pot niał. Atak z 11 wrze nia
2001 r. mo e mie przełomowe znaczenie z uwagi na skal powszech-
nego pot pienia działa terrorystycznych i wydania walki przez nieomal
cał społeczno
wiatow .
Współczuj dzi Amerykanom dotkni tych t tragedi , lecz jedno-
cze nie od ywa we mnie wspomnienie terroru, jaki dotkn ł Polaków na
Kresach. I nasuwa si gorzka konstatacja, e terroryzm mógł sta si
pierwszoplanowym problemem wiata dopiero wtedy, gdy tysi ce ludzi
zostało pogrzebanych na oczach milionów telewidzów pod gruzami naj-
wi kszej budowli w najpot niejszym wiatowym mocarstwie. Tymcza-
sem to, co wydarzyło si blisko 60 lat temu na Kresach, nie zostało nigdy
przez wiatow opini publiczn ani zauwa one, ani pot pione.
A przecie szalał tam straszliwy terror na masow skal . Trudno by
znale w historii ludzko ci takiego nagromadzenia potwornych zbrodni.
One pora aj zarówno rozmiarami, jak i sposobami popełniania. Dobrze,
e obecnie zaczynaj ukazywa si ksi ki dokumentuj ce te wydarze-
nia. Pokazuj one – a ksi ka “Terroryzm na Podolu” czyni to w sposób
niezwykle staranny – jak doszło do tego, e społeczno kresowa, zgod-
nie i pokojowo od lat współ yj ca, podzieliła si na dwie grupy: zbrodnia-
rzy i ofiary.
Pochodz spod Zbara a, z Podola. Rzeczywi cie z Rusinami, bo
tak ich nazywali my, mieszkali my jak w rodzinie. Uznawali my ich wi -
ta i odwiedzali my ich w domach, podobnie jak oni nas. Do dzi znam
ruskie kol dy, dumki, oni te piewali nasze. Nikt si nie dziwił, gdy cza-
sami oni przychodzili na Msz
w. do naszego rzymskokatolickiego ko-
cioła, a my do ich cerkwi. Nale ało te do wymogów miejscowej kultu-
ry, e do Rusina, czyli Ukrai ca, nie odzywało si po polsku tylko po ru-
sku, a wi c w j zyku ukrai skim. Za yło była tak du a, e gdy ju za-
4
cz ły si rzezie, w niektórych polskich wsiach ludzie wbrew faktom do
ko ca nie wierzyli, e mo e im grozi co złego ze strony s siadów.
Na Kresach wzajemne braterskie wi zi Polaków i Ukrai ców przez
dziesi tki lat były powoli rozlu niane i zast powane elementami nienawi-
ci rasowej. Proces ten, zapocz tkowany jeszcze przez Austri , został
doprowadzony do tragicznego finału przez mi dzynarodowy, głównie hi-
tlerowski terroryzm. Same mordy na ludno ci polskiej to skutek chłodnej
kalkulacji gremiów przywódczych ukrai skich nacjonalistów. Ludzie ci
organizowali narodowe bojówki ukrai skie, by terrorem wobec bezbron-
nej ludno ci pozby si Polaków z ziem nale cych – w ich mniemaniu –
do nich. Plan był prosty. Trzeba wymordowa cz
ludno ci polskiej w
taki sposób, aby reszta w przera eniu sama uciekła.
Podobny efekt za pomoc podobnych rodków usiłowali osi gn
terrory ci atakuj c World Trade Centre i inne cele w Ameryce. Zaplano-
wana dokładnie mier tysi cy niewinnych ludzi miała zastraszy pozo-
stałych.
Ta najbardziej skrajna i zwyrodniała posta terroryzmu, zakładaj -
ca osi ganie politycznych celów przez masow eksterminacj cywilnej
ludno ci, kiełkowała i rozwijała si równie na naszych polskich ziemiach
w nacjonalistycznych kr gach ukrai skich. W okresie Dwudziestolecia
mi dzywojennego
stricte
terrorystyczne organizacje tworzył przej ty
ideologia hitlerowsk Jewhen Konowałe . Za nim szli nast pni, jak Ste-
pan Bandera, Andrij Melnyk, Roman Szuchewycz. To byli nacjonali ci
ukrai scy, którzy opracowali i zastosowali polityk terroru by – jak my le-
li – wyzwoli Ukrain i jej naród spod rz dów Polaków.
Do krwawego dzieła przyst pili jeszcze przed wybuchem II wojny
wiatowej. Istotnym momentem było zabójstwo ministra spraw we-
wn trznych Pierackiego, za co na do ywocie został skazany Bandera,
wypuszczony jednak na wolno w obliczu hitlerowskiej agresji.
Pocz tek i narastanie terroru na Kresach zapami tałem jako dziec-
ko. Jeszcze przed 1930 r. nacjonali ci ukrai scy przeprowadzili akcj
palenia polskich stodół i stogów ze zbo em. Pami tam groz płon cych
w nocy ogromnych stogów pszenicy, gdy niszczono zbiory panu Kono-
packiemu, bogatemu wła cicielowi ziemskiemu z mojej rodzinnej Bere-
zowicy Małej. Najstraszniejsze miało dopiero nadej . Kilkana cie lat
pó niej ten e Konopacki zgin ł obdarty przez nacjonalistów ukrai skich
ze skóry...
W mojej rodzinnej wsi i w setkach jej podobnych, działy si rzeczy
nie do wyobra enia. Głowy niemowl t i dzieci rozbijano o ciany, dzieci
wieszano na jelitach matek, ksi y piłowano w beczkach i korytach,
przybijano gwo dziami do drzwi ko ciołów...
Nieos dzone zbrodnie rodz nowe. Ten straszny terror, który do-
tkn ł niewinn ludno polsk na dawnych Kresach Rzeczypospolitej nie
5
został nigdy pot piony, a zatem w pewnym sensie uzyskał cich akcep-
tacj . Zbrodniarze do dzi nie przyznaj si do winy, a wiat ich nie po-
t pia. Pó niej terroryzm przenosił si z miejsca na miejsce, atakował i
mordował, na ogół bezkarnie, w imi ró nych obł ka czych wizji. Dopie-
ro gdy uderzył w najpot niejsze pa stwo dzisiejszego wiata, wydano
mu bezwzgl dn wojn . Gdyby jednak został w por zauwa ony, gdyby
ludobójstwo na polskich ziemiach wschodnich w 1942, 1943, 1944 i 1945
r. doczekało si wiatowego pot pienia i poci gni cia winnych do odpo-
wiedzialno ci, by mo e mordowanie bezbronnych ludzi nie stało by si
sposobem rozwi zywania konfliktów i dochodzenia swoich racji.
W tym sensie za atak na Ameryk odpowiedzialna jest cała ludz-
ko , która w por nie zareagowała na terroryzm jako metod walki poli-
tycznej. To zło trwa od dziesi tków lat, niczym rak toczy podskórnie
tkank ludzko ci, tak e dzi zagra a całemu wiatowemu organizmowi.
Wła nie w poczuciu tego zagro enia wydano terroryzmowi kolejn wia-
tow wojn .
Terroryzm, zarówno ten z przeszło ci jak i obecny, musi spotka
si z powszechnym pot pieniem. Gdziekolwiek by si nie wydarzył i ko-
gokolwiek by nie dotkn ł. Musi by zwalczany zarówno wtedy, gdy ata-
kuje wiatowe mocarstwa, jak i unicestwia biedne afryka skie plemi .
Trzeba odkrywa jego czarne karty z przeszło ci i wskazywa na nowe
zagro enia.
Autorowi nale si wyrazy uznania, gdy odsłaniaj c histori ycia
i mierci mieszka ców Podola bierze znacz cy udział w wiatowym, an-
tyterrorystycznym froncie.
o. prof. dr hab. Mieczysław Albert Kr piec
OD AUTORA
W osiemdziesi tym roku mego ycia zdecydowałem si napisa t
ksi k , aby da wiadectwo prawdzie o strasznych wydarzeniach na
Podolu, szczególnie w czasie II wojny wiatowej. Mordowały tu w okrutny
sposób ludzi, od niemowl cia do starca, bojówki ukrai skie zorganizo-
wane przez OUN i dokonywały czystek etnicznych. Wydarzenia te prze-
yłem osobi cie. Powinny by pot pione i os dzone. Pragn równie
odda cze OFIAROM tych zbrodni i upami tni ich nazwiska.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin