Przywiązana do Ciebie rozdział 19.pdf

(178 KB) Pobierz
Rozdział 1
żyłach
jesteś w moich żyłach i nie mogę się Ciebie pozbyć
jesteś wszystkim czego smakuję w nocy w moich ustach
uciekłeś, bo nie jestem tym czego szukałeś
jesteś w moich żyłach i nie mogę się Ciebie pozbyć
Wszystko się zmieni
1
In my veins - Andrew Belle
Przez chwilę nic nie czułam. Nie mogłam pojąć tego co widziały
moje
oczy. Nieświadoma tego, że robiłam małe kroczki do tyłu, w końcu
opadłam na łóżko. Spojrzałam na moją czerwoną sukienkę i narzutę
leżące na ziemi. Odwróciłam się i sięgnęłam po poduszkę Chris'a.
Przyłożyłam ją do nosa i pachniała jak on. Dodatkowo pachniała seksem.
W tej samej chwili poczułam złość, nienawiść, zawód, ból i
cierpienie. Uczucie było tak obezwładniające, że rzuciłam poduszką w
lustro i krzyknęłam tak głośno jak tylko mogłam. Zrzuciłam pościel z
łóżka, lampką rzuciłam w szafę i rozleciała się na drobne kawałki. Mój
wzrok spoczął na zdjęciach na ścianie. Podeszłam do nich i każde,
na
którym była moja matka, zrzucałam lub rozbijałam o komodę. Wpadłam w
szał, łzy zamgliły mi wzrok, a wściekłość przyćmiła rozum. Zrzuciłam
wszystkie kosmetyki
i figurki stojące na komódce, po czym wzięłam fotelik
i rzuciłam nim w okno. Szkło rozprysło się po całym pokoju. Oddychając
gwałtownie spojrzałam na bilety lotnicze leżące na szkle.
Może jeszcze nie jest za późno?
Może nadal jest na lotnisku?
Pochyliłam się, aby wziąć bilety i w tej chwili Kris wpadł do mojego
pokoju, obezwładnił mnie w swoim uścisku i odciągnął od szkła.
- Matko Samantha! -
Stał i tulił
mnie.
Za nim dostrzegłam
przerażoną Victorię.
- Nic ci nie jest?
-
Muszę jechać.
- Samantha? -
Odsunął mnie trochę i oglądał od góry do dołu.
-
Jesteś ranna?
-
Muszę jechać, muszę wyjść, może jeszcze jest, to nie jest koniec,
nie może być koniec, ja go kocham.
-
Mamrotałam i łkałam na zmianę.
-
Nie sądzę abyś powinna gdzieś jechać
- powiedział
ostrożnie.
Odepchnęłam go z całej siły, ale dopiero po kilku próbach mnie
puścił.
-
Muszę jechać.
-
Samantha, uspokój się, zostań z Vic...
-
Nie chcę tu zostać!
-
Zaczęłam wrzeszczeć.
-
Nienawidzę jej,
nienawidzę tego domu, nie chcę tu być ani sekundy dłużej!
-
Wyjeżdżamy, zostaniesz sama z siostrą,
Słonko,
nie powinnaś być
sama.
-
Nie.Chcę.Tu.Być!
-
Wrzasnęłam prosto w jego twarz. Wiedziałam,
że zachowywałam się
irracjonalnie,
ale nic nie mogłam na to poradzić.
-
Dobrze, odetchnij, weź prysznic, Victoria cię spakuje i za chwilę
odwiozę cię na lotnisko
- powiedział
Kris jakby mówił do wariata.
-
Nie chcę, muszę jechać.
-
Proszę.
-
Złożył ręce i nie mogłam mu odmówić. Kris zawsze był
dla mnie dobry i wiedziałam, że miał rację. Nikt nie wpuściłby mnie z
takim
wyglądem na pokład samolotu.
Skinęłam głową i poszłam do łazienki. Victoria weszła do środka i
przytuliła mnie mocno, nic nie mówiąc.
Wzięłam prysznic, zmyłam dokładnie makijaż i już w garderobie
założyłam dresy i koszulkę. Moja walizka była spakowana, szkło
sprzątnięte, a Victoria siedziała na moim pustym łóżku.
-
Dzięki
-
powiedziałam i złapałam za rączkę od walizki.
- Samantha... -
Wstała i niepewnie podeszła do mnie.
-
Może...
może pojadę z tobą?
-
Nie musisz. Nic mi nie będzie.
-
Zapewniłam ją.
-
Jesteś pewna?
- Tak. -
Przytuliłam ją i wyszłam z pokoju.
Na dole czekał na mnie Kris, który bez słowa zabrał ode mnie
walizkę i wyniósł na zewnątrz. Bliźniaczki, blade i wystraszone przytuliły
mnie i pożegnały. W drzwiach gabinetu stała mama, patrząc na
mnie
beznamiętnie. Spuściłam wzrok i wyszłam przez drzwi na gorące powietrze
Los Angeles. Czułam się jakbym była tutaj ostatni raz. Jednak nie
obejrzałam się za siebie. Koszmar zwany domem już dawno powinnam
zostawić za sobą.
Wsiadłam do samochodu i przez całą drogę błagałam w myślach,
aby Chris jeszcze nie odleciał, aby był na lotnisku. Prosiłam Krisa,
aby
jechał jak najszybciej, ale i tak zajęło nam to prawie godzinę. Stanęliśmy
w kolejce do kasy.
-
Zatrzymasz się w NY?
- spytał
Kris.
-
Nie, chcę jak najszybciej być w domu.
-
Rozglądałam się po
lotnisku w poszukiwaniu Chris'a, ale bezskutecznie.
-
Dzień dobry w czym mogę państwu pomóc?
- spytała
młoda
blondynka przy kasie.
-
Potrzebuję jak najszybciej dotrzeć do Londynu
- powiedziałam,
dalej się rozglądając.
- Za
godzinę
minut odlatuje samolot do Amsterdamu i tam po
dziewięćdziesięciu
minutach jest samolot do Londynu.
- Idealnie - powiedziałam.
-
Ma pani bagaż podręczny czy też zwykły?
-
Proszę o bilety w jak najlepszej klasie i zależy nam aby bagaż był
traktowany priorytetowo. -
Kris postukał swoją VIP'owską kartą
kredytową,
na
widok której, blondynka za kasą wyprostowała się.
- Naturalnie. -
Po chwili podała nam bilety i wskazała wejście
dla
pasażerów VIP.
-
Lada chwila powinna zostać pani wezwana na pokład.
-
Mam jeszcze pytanie. Czy w przeciągu dwóch godzin były jakieś
inne połączenia z Londynem?
-
Emm, tak, półtorej godziny temu odleciał samolot do Madrytu i
stamtąd był szybko odlot
do Londynu.
-
A czy może pani sprawdzić czy Christopher Burton był pasażerem?
- Niestety. -
Blondynka pokręciła głową.
-
To są prywatne dane i nie
mogę.
-
Bardzo proszę.
-
Nalegałam.
-
Albo czy może
w innych
połączeniach
albo w tym samym samolocie
którym ja będę leciała?
- Niestety. -
Uśmiechnęła się smutno.
- Sam. -
Kris pokręcił głową i odciągnął mnie od kasjerki.
- Bardzo
dziękujemy.
Kris odprowadził
mnie do stanowiska, gdzie już pasażerowie z mojej
kategorii byli wpuszczani, po czym
przytulił mnie mocno.
- Wszystko
będzie dobrze. Porozmawiam z twoją matką.
-
Dziękuję Kris, za wszystko.
skierowałam się do odprawy.
-
Wyszłam
z
jego
uścisku
i
Gdy tylko samolot wystartował i można było odpiąć pasy, zawołałam
stewardesę.
-
Jak mogę pani pomóc?
-
Czy mogę przejść bez problemu do innych klas? Szukam kogoś i
bardzo prawdopodobne, że leci tym samym samolotem.
-
Pasażerowie za bardzo nie mogą poruszać się między klasami, ale
mogę pójść i sprawdzić jeżeli mi pani opisze jak wygląda ta osoba.
-
Będę bardzo wdzięczna.
-
Wyciągnęłam kalendarz w którym
nosiłam zdjęcie z Chris'em.
-
Szukam tego chłopaka.
Przyjrzała się zdjęciu po czym popatrzyła na mnie.
-
Za chwilę do
pani wrócę.
Po długich minutach wróciła.
- Niestety, ale nie mamy takiego
pasażera na pokładzie.
-
Dziękuję.
-
Mogę jeszcze jakoś pani pomóc?
- spytała.
-
Proszę mi tylko nie przesadzać, chcę przespać całą podróż
-
odpowiedziałam.
-
Oczywiście, w razie czego proszę nacisnąć guzik.
Zawinęłam się w kłębek, zasłoniłam zasłonkę i poczułam jak łzy
doprowadziły
mnie do snu.
O czternastej
następnego dnia byłam już w Londynie. Powitał mnie
deszcz i przenikliwy chłód. Odebrałam samochód z parkingu i
zastanawiałam się przez chwilę czy nie pojechać do rodziców Chris'a. Nie
miał tutaj samochodu, więc całkiem możliwe, że zatrzymał się u nich.
Jednak nie chciałam, aby dowiedzieli się o naszej sytuacji.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin