Steve Berry - Mit Lincolna.doc

(2090 KB) Pobierz

Steve Berry

 

 

Mit Lincolna

 

 

 

 

 

Dla Augustusa Elego Reinhardta IV

Młodzieńca szczególnego

 

 

 

 

Podziękowania

 

Dziękuję Ginie Centrello, Libby McQuire, Kim Hovey, Cindy Murray, Jennifer Hershey, Debbie Aroff, Carole Lowenstein, Mattowi Schwartzowi, Scottowi Shannonowi, a także wszystkim pracownikom Działów Sztuki, Promocji i Sprzedaży. Całemu zespołowi wydawnictwa The Random House.

Markowi Tavaniemu i Simonowi Lipskarowi dziękuję za kolejną świetnie wykonaną pracę.

Warci szczególnego wyróżnienia są: Grant Blackwood, superutalentowany powieściopisarz, który pomógł mi w początkowej fazie rysowania akcji książki; Meryl Moss i jej nadzwyczajny zespół ds. reklamy (zwłaszcza Deb Zipf oraz Jeri-Ann Geller); Jessica Johns i Esther Garver, dzięki którym firma Steve Berry Enterprises wciąż działa w miarę sprawnie; John Cole z Biblioteki Kongresu za przygotowanie wizyty, która mnie sporo nauczyła, oraz John Busbee z Des Moines, który wprowadził mnie do Salisbury House. Specjalne podziękowania dla Shauny Summers, znakomitej redaktorki z Random House, która pomagała mi we wszystkich sprawach dotyczących mormonów (wszelkie błędy, jeśli są, należy przypisać wyłącznie mnie).

Jak zawsze wyjątkowe podziękowania składam mojej żonie, Elizabeth.

Dedykowałem już swoje powieści rodzicom, dzieciom, wnukom, ciotce, kolegom z grupy literackiej, mojemu wydawcy, agentom i współpracownikom z firmy. Kiedy pobraliśmy się z Elizabeth, otrzymałem w pakiecie Augustusa Elego Reinhardta IV. Miał wtedy cztery lata. Obecnie jest nastolatkiem. Eli uwielbia swoją matkę i swojego ojca. Chciałbym jednak myśleć, że ma w sercu odrobinę miejsca również dla mnie. Tak jak Cotton Malone, nie jestem najbardziej milusińskim facetem na świecie.

Ale to nie znaczy, że nic mnie nie obchodzi.

Dlatego ta książka jest dla Elego.

Wszyscy ludzie, którzy niezależnie od swego miejsca zamieszkania mają możliwość i siłę, żeby się zbuntować i obalić istniejący rząd po to, żeby stworzyć nowy i lepiej im pasujący, mają do tego prawo. Jest to

najbardziej wartościowe i święte prawo - wierzymy w nie i mamy nadzieję, że wyzwoli ono świat. To prawo nie dotyczy jednak wyłącznie sytuacji, gdy cały naród chce wyzwolić się spod jarzma panującego rządu. Każda grupa ludzi, która jest w stanie dokonać rewolucji, ma prawo to zrobić i wziąć w swoje posiadanie wszystkie ziemie, na których mieszka.

Abraham Lincoln

12 stycznia 1848 roku

 

Prolog

 

Waszyngton, Dystrykt Kolumbii

10 września 1861 Roku

 

Abraham Lincoln trzymał nerwy na wodzy, ale stojąca naprzeciw niego kobieta wystawiała jego cierpliwość na ciężką próbę.

- Generał uczynił tylko to, co wszyscy porządni ludzie uważają za słuszne - powiedziała.

Jesse Benton Fremont była żoną generała Johna Fremonta z Armii Stanów Zjednoczonych, kierującego wszelkimi działaniami militarnymi Unii na zachód od rzeki Missisipi. Jako bohater wojny z Meksykiem i słynny odkrywca otrzymał nominację na to stanowisko w maju. Po czym miesiąc temu, gdy na Południu rozgorzała wojna secesyjna, wydał jednostronną proklamację uwalniającą wszystkich niewolników ze zbuntowanej części stanu Missouri, która zwróciła się zbrojnie przeciwko Stanom Zjednoczonym. Już to samo w sobie było karygodne, lecz edykt Fremonta szedł jeszcze dalej: głoszono w nim, że wszyscy jeńcy wojenni będą rozstrzeliwani.

- Proszę pani - powiedział przyciszonym głosem prezydent. - Czy pani mąż naprawdę uważa, że każdego pojmanego buntownika należy zabić?

- Ci ludzie chyba wiedzą, że zdradzili swój kraj, a zdrajców zawsze skazywano na śmierć.

- Zdaje pani sobie sprawę, że jeśli raz do tego dojdzie, konfederaci będą zabijać naszych w odwecie? Człowiek za człowieka. I tak bez końca.

- Sir, to nie my wznieciliśmy tę rebelię.

Zegar na kominku wskazywał prawie północ. Trzy godziny wcześniej do siedziby prezydenta dotarła wiadomość o bardzo zwięzłej treści. Pani Fremont przywiezie dla prezydenta list od generała Fremonta, a także zechce z nim chwilę porozmawiać, możliwie jak najrychlej. Jeśli panu prezydentowi to odpowiada, niech wyznaczy stosowną porę na dzisiejszy wieczór lub jutrzejszy wczesny poranek.

W odpowiedzi prezydent kazał pani Fremont przybyć natychmiast.

Stali w Czerwonym Salonie na parterze; kandelabr świecił się jasno. Prezydent słyszał już o tej imponującej kobiecie. Córka byłego senatora, znakomicie wykształcona, wychowana w Waszyngtonie, z doświadczeniem w polityce. Przeciwstawiła się rodzicom i poślubiła Fremonta, mając lat siedemnaście. Urodziła mu pięcioro...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin