To oznacza wojnę.pdf

(2632 KB) Pobierz
To oznacza wojnę,
Jeconais, tł. Myrkul
Rozdział 1 – Pocałunek z zaskoczenia
– Przepraszam, Ginny, nie mogę być z tobą dłużej.
– Że co? – Rudowłosa czarownica wyglądała na zszokowaną.
– Słuchaj, naprawdę cię lubię, ale nie jestem gotowy postawić się twoim braciom. Wiesz
co mi chcieli zrobić? Wolę mieć normalną dziewczynę!
– Ale – usiłowała się wtrącić Ginny – Dean…
Dean jedynie potrząsnął głową.
– Przepraszam – wymamrotał, po czym zawirował na pięcie i odbiegł.
Ginny oparła się o najbliższą ścianę. Zaskoczona? Za mało powiedziane. Starała się
ustalić co właściwie czuje. Dean jako chłopak był całkiem w porządku. Nie najgorzej na
obszarze całowania, w porządku na obszarze poświęcania uwagi, ale właściwie niewiele
więcej.
Nie była specjalnie zła, że straciła faceta, który nie miał ochoty o nią zawalczyć, ale nie o
to chodziło. Była wkurzona na tych wpieprzających się jełopów, którzy mienili się jej
krewnymi, a którzy ponownie wcinali się w jej życie. Ponownie.
Oderwała się od ściany i energicznie ruszyła w stronę pokoju wspólnego Gryffindoru. Jej
zranione uczucia szybko przekształcały się w złość. Weszła przez dziurę za portretem i
zorientowała się, że pomieszczenie jest niemal całkowicie puste. Była sobota, więc
większość Gryfonów znajdowała się poza wieżą, zajmując się różnymi prywatnymi
sprawami. Tylko Ron i Hermiona siedzieli razem, udając że się uczą.
– Co mógłbyś mi powiedzieć o Deanie? – spytała Ginny z wyrazem czystej niewinności na
twarzy.
– Co masz na myśli? – spytał Ron, wyglądając jakby coś kręcił.
– Twój współlokator, a mój chłopak. Nie rozmawiałeś z nim ostatnio przypadkiem? –
kontynuowała, starając się, by jej głos wciąż brzmiał słodko.
– Eee, no, mogłem mu wspomnieć, że kilku z nas nie uważa za stosowne, żeby
wyszukiwał schowki na miotły, w których moglibyście się obściskiwać – przyznał Ron.
Hermiona spojrzała najpierw na jedno, potem na drugie, a następnie wykazała
inteligencję, z której była słynna i powoli odsunęła się od rodzeństwa, pozostawiając
sprawy między nimi.
– A kto dał wam prawo do decydowania czy jest to stosowne?
– Jestem twoim starszym bratem. To mi daje do tego prawo.
Ginny nachyliła się do brata i zaczęła mówić jeszcze ciszej:
To oznacza wojnę,
Jeconais, tł. Myrkul
– Ty i reszta wpieprzających się kretynów właśnie pozbawiliście mnie całkiem sprawnego
faceta. Zapłacicie za to wszyscy, zapłacicie ciężej niż jesteście w stanie uwierzyć.
Na twarzy Rona pojawiło się przerażenie. Nagle zdał sobie sprawę, że siedzi koło bardzo
wkurzonej czarownicy.
– Planowałam to na koniec semestru, ale zmusiliście mnie do przyspieszenia moich
planów. Wkrótce będę miała nowego chłopaka. Będę się z nim całowała w schowkach.
Z radością pozwolę mu odkryć co skrywa moja szata i nic nie będziecie mogli z tym
zrobić. Ale to tylko początek. My, to znaczy mój chłopak i ja, zemścimy się na tobie,
potem na bliźniakach, Percy’m, Charliem, a wreszcie na Billu. Zapłacicie za to wszyscy.
Czarownica nie krzyczała, nie wrzeszczała,
z determinacją i pewnością siebie.
po
prostu
patrzyła
Ronowi
w
oczy
– Nikt się z tobą nie umówi – powiedział zadowolony z siebie Ron. – Rozpuściłem już
wieści, że ten kto się odważy, ryzykuje pełny atak ze strony naszej szóstki. Mogę nie być
tak groźny, ale kiedy mam za sobą całą resztę, żaden z chłopaków nie zaryzykuje.
Ginny spojrzała bratu głęboko w oczy i powoli się uśmiechnęła.
– Planowałam to od dawna. Dłużej niż możesz sobie wyobrazić.
Ron patrzył, jak jego siostra odchodzi, śmiejąc się na głos. Z jakiegoś powodu jej śmiech
zmroził go do kości.
– Ron – odezwała się Hermiona. – Kocham cię, ale właśnie popełniłeś największy błąd
w życiu.
Ron spojrzał na nią i wyszczerzył zęby.
– E tam, co może zrobić. Jest sama przeciwko nam wszystkim. Jak byliśmy dziećmi,
zawsze wygrywaliśmy – wzruszył ramionami. – Jest po prostu zła, przejdzie jej.
Hermiona potrząsnęła głową.
– Nie sądzę. A kiedy już przyjdzie co do czego, nie będę cię chroniła.
Ron roześmiał się na głos.
– Nie sądzę, żebym potrzebował ochrony.
Od: Ron
Do: Bracia Weasleyowie
Temat: Sukces
To oznacza wojnę,
Jeconais, tł. Myrkul
Hej chłopaki,
chciałem dać Wam znać, że dzisiejsza akcja skończyła się pełnym sukcesem. Cokolwiek
Fred i George powiedzieli do Deana zadziałało idealnie i nasza siostra wróciła do bycia
singlem.
Ron
Od: Charlie
Do: Chłopaki
Temat: Re: Sukces
Gratki chłopaki. Rozpuściliście wici?
C.
– Draconis dominium
Od: Gred
Do: Nasi kochający bracia
Temat: Re[2]: Sukces
Charlie napisał:
Gratki chłopaki. Rozpuściliście wici?
Żebyś wiedział. Nikt się do niej nie zbliży. Znów jest bezpieczna.
Forge
– Czarodziejskie Dowcipy Weasleyów – już wkrótce na Ulicy Pokątnej
Od: Ginny
Do: Nora
DW: Biuro Taty
Temat: Palanty
Cześć Mamo, cześć Tato,
To oznacza wojnę,
Jeconais, tł. Myrkul
no cóż, stało się. Fred i George ucięli sobie pogawędkę z Deanem i odstraszyli go. Wiem,
że miałam poczekać z moją akcją aż skończę szesnaście lat, ale dzisiaj przegięli.
Dodatkowo odkryłam, że Ron odstraszył wcześniej Michaela.
W efekcie zaczęłam Plan, ale będę potrzebowała tego listu, o którym Wam mówiłam.
Kocham Was oboje,
Ginny – dostałam W z zadania domowego z transmutacji
Od: Mama
Do: Moja Kochana Córeczka
DW: Artur
Temat: Re: Palanty
Ginny,
gratulujemy W. Jesteśmy z Ciebie tacy dumni.
Jesteś pewna, że chcesz to zacząć, Skarbie? Wiem, że planowałaś to od lat, ale czy na
pewno jest to właściwy moment? I kogo zamierzasz zwerbować do pomocy?
Całuję,
Mama
Od: Ginny
Do: Mama
DW: Tata
Temat: Re[2]: Palanty
Tak, jestem pewna.
A co do osoby: kogo innego mogłabym wybrać?
Ginny
Od: Tato
To oznacza wojnę,
Jeconais, tł. Myrkul
Do: Ginny
DW: Molly
Temat: Re: Re[2]: Palanty
Gin-Gin,
napiszemy list, o który nas prosiłaś. Powodzenia. Proszę Cię, oszczędzaj chłopaka. On
jeszcze nie wie co go spotka.
Tato
– Ministerstwo Magii rutynowo monitoruje zawartość Mmaili wysłanych za pośrednictwem
jego sieci w celu zapewnienia zgodności z jego polityką i procedurami. Pracownikom nie
wolno wysyłać ani przechowywać Mmaili oraz załączników, które stwierdzają powrót
Tego-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać lub szkalują dobre imię Korneliusza Knota.
Mmaile takie wysłane do lub z Ministerstwa Magii mogą zostać przechwycone i
zatrzymane przez dobrze wyszkolonych Aurorów, a winowajcy zostaną skazani na 10
(dziesięć) lat w Azkabanie. Ministerstwo Magii nie odpowiada za zmiany wprowadzone w
treści niniejszego Mmaila po jego wysłaniu. Wyrażone opinie nie muszą się zgadzać ze
zdaniem Ministerstwa Magii i Korneliusza Knota. Niniejszy Mmail i wszystkie załączone do
niego dokumenty stanowią zawartość poufną i przeznaczone są jedynie dla osób lub istot
lub bytów, do których zostały zaadresowane. Jeśli nie jesteś zamierzonym odbiorcą lub
osobą odpowiedzialną za dostarczenie wiadomości do adresata, nie możesz kopiować,
przesyłać dalej, ujawniać, ani w jakikolwiek sposób korzystać z jej zawartości. Może
oznaczać to złamanie prawa. Jeśli otrzymałeś ten Mmail przez pomyłkę, zawiadom
natychmiast nadawcę.
Ginny skończyła czytać ostatni Mmail i uśmiechnęła się. Miała rodziców po swojej stronie,
więc potrzebowała już tylko jednej osoby. Jedynym problemem było jak przekonać go do
pomocy. Chłopak musiał być naprawdę niezwykły, by wytrzymać zbiorową presję ze
strony sześciu wielkich i groźnych braci Weasleyów. W całej szkole była tylko jedna
osoba, która miała wystarczająco dużo jaj, by, jeśli zadba o właściwą motywację, udzielić
jej pomocy.
Z pewnością siebie, której w głębi duszy nie czuła, ruszyła w stronę boiska do Quidditcha.
Harry był tam zawsze, gdy potrzebował się odprężyć. Nurkował i krążył w powietrzu. Nie
był to trening, bardziej zabawa.
Uśmiechnęła się. Oparła się o trybuny i oddała obserwacji Harry'ego, swojemu
ulubionemu sposobowi na spędzanie wolnego czasu.
Harry zamknął oczy. Wiatr na jego twarzy i we włosach dawał mu najwspanialsze uczucie
wolności.
Otworzył oczy, starając się nie szczerzyć jak głupek, gdy ujrzał charakterystyczne rude
włosy jedynej dziewczyny Weasleyów. Zatrzymał się i spłynął do niej na dół.
– Hej Ginny – uśmiechnął się. Po dobrym lataniu zawsze miał lepszy humor.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin