Bezwarunkowo18.pdf

(142 KB) Pobierz
Rozdział 18
Wszystko o co proszę
Pragnę tylko wolności
Świata w którym nie będzie już nocy...
I Ciebie zawsze przy mnie
By mnie objąć i ukryć...[...]
Dziel ze mną każdy dzień
Każdą noc, każdy poranek
Powiedz, że mnie kochasz
1
1
All I ask of you - Emmy Rossum & Patrick Wilson
Podczas obiadu siedziałam jak na szpilkach. Emocje i szok zaczęły
opadać przez co zaczynałam być nerwowa. Miałam dopiero dwadzieścia
jeden lat, nie miałam pewnej pracy i wiedziałam, że w moim zawodzie
może być ciężko cokolwiek znaleźć. Chris'a znałam dziewięć miesięcy,
więc nasz staż nie był zbyt długi. Tym bardziej, że w międzyczasie
zaliczyliśmy druzgocące rozstanie. Poza tym jaką hipokrytką byłam, że
kilka miesięcy temu skrytykowałam Alana za rychły ślub, a sama robiłam
to samo?
Najbardziej martwił mnie jego problem alkoholowy. Wyglądało na to,
że po raz drugi udało mu się go pokonać, ale co jeśli kiedyś mu się nie
uda? Jeśli to się tylko pogorszy? Kochałam go, z każdym dniem coraz
bardziej, ale czy to będzie wystarczające? Albo co gorsza czy to nie
spowodowuje u mnie ślepej miłości, że będę mu wszystko wybaczała i
usprawiedliwiała?
Dodatkowo stresowałam się reakcją rodziny Burton. Wiedziałam, że
mnie lubili, ale chyba była różnica między lubieniem dziewczyny syna, a
chęcią aby była częścią rodziny? Dlatego właśnie, mimo że rolada z indyka
zrobiona przez Allie była przepyszna, ledwo zjadłam kilka kęsów. Chris za
to był wyluzowany, żartował z bratem i ojcem, nic nie mówiąc o naszych
wieściach i przeciągając moją katorgę.
- Ponieważ już jest tak słodko, to chciałem wam coś powiedzieć. -
Podczas deseru Chris wstał od stołu i złapał mnie za dłoń. - My chcieliśmy.
- Właśnie kochanie, miałaś dzisiaj egzaminy? Jak poszło? - spytała
Allie.
- Dobrze - wychrypiałam. Odchrząknęłam i spróbowałam znowu. -
Dobrze, wszystko zdałam.
- A co z twoimi praktykami?
- Jutro mam spotkanie z prezesem całej firmy i będziemy rozmawiali
o mojej przyszłości. - Uśmiechnęłam się do Allie, choć czułam jak trzęsą
mi się policzki.
- Tak, Sam zdała, w co nigdy nie wątpiłem, ale nie o tym chcieliśmy
powiedzieć. - Chris uśmiechnął się promiennie. - Poprosiłem dzisiaj o rękę
Samanthę i zgodziła się!
Widziałam ten szok na ich twarzach. Oczy im się rozszerzyły, usta
lekko uchyliły i przez chwilę nic nie mówili. A później... przekrzykiwali się
jedno przez drugiego, ściskali nas, całowali, klaskali. Liv skakała i tańczyła
w kółku, Allie wycierała łzy, a Dominic zaczął szukać nalewki za co dostał
od swojej żony.
- Macie już termin? - spytał Miguel.
- Mamy - odpowiedział Chris. Poczułam jak położył mi dłoń na karku,
gdy Eva oglądała pierścionek. - Trzeci września.
- To dobrze, że zdecydowaliście się nie czekać długo ze ślubem -
powiedziała Allie. - Przez rok akurat ugruntujecie sie w waszych pracach,
wszystko...
- Tego roku mamo - przerwał jej Chris.
- Och!
- Jesteś w ciąży? - spytał Dominic, patrząc na mnie podejrzliwie.
Przygryzłam wargę i rozejrzałam się po mojej przyszłej rodzinie.
- Kochamy się i nie chcemy czekać, skąd od razu pomysł o ciąży? -
Chris przyciągnął mnie w ramiona i pocałował w czoło. - Po co czekać?
Zdecydowanie jestem za szybkim działaniem. Widać to jest w naszych
genach.
Chris kiedyś opowiadał mi, że Dominic z Evą też bardzo szybko
wzięli ślub po zaręczynach a jego rodzice pobili wszelkie rekordy, bo gdy
tylko Allie powiedziała tak, Miguel zabrał ją do urzędu stanu cywilnego.
- To trzeba już planować wesele, szukać miejsca, wysyłać
zaproszenia. - Aliie wstała i nerwowo chodziła po pokoju. - Tak mało
czasu.
- Mamo - jęknał Chris.
- Wiecie ile osób chcecie zaprosić i gdzie? - spytała Eva.
- Gdzieś niedaleko skoro mamy w waszym kościele ślub -
odpowiedziałam, poczułam ból na myśl o moich gościach. - A ja... ode
mnie nie będzie dużo osób. Może z piętnaście? Najbliższa rodzina i
przyjaciele.
Chris mocniej mnie przytulił. - Tak zrobimy, najbliższa rodzina i
przyjaciele, więc mamo nic nie kombinuj.
- Ale synku...
- Mamo! - Chris spojrzał na nią surowo. - Chcemy skromną
uroczystość tylko z najbliższymi. Po pierwsze tak jest lepiej, a po drugie
mamy za mało czasu, aby robić wielkie wesele.
- Ale... - Allie jęknęła jeszcze raz, ale jak spojrzała na minę Chris'a
to zamilkła. - Dobrze. Pójdę pozmywać.
- Pomogę mamie. - Eva uśmiechnęła się do nas. - Jeszcze raz
gratuluję.
- Pójdziemy na górę, wieczorem jesteśmy umówieni z Maxem i
resztą.
Bez słowa pociągnął mnie w stronę schodów i później do pokoju.
Sięgnął do torby i wyciągnął ciuchy, po czym poszedł do łazienki. Usiadłam
na łóżku i wyciągnęłam telefon.
- Jak tam szczęśliwa narzeczona? - spytała Sara, gdy odebrała
telefon.
- Dzwonię aby ci powiedzieć, że mamy datę na trzeciego września.
- Och to dobrze, bo uszycie sukni zajmuje około sześciu miesięcy.
- Tego roku - przewróciłam oczami. Czemu każdy zakładał, że
chodziło o następny rok? Sara milczała, co lekko mnie zaniepokoiło. -
Sara?
- W takim razie planujcie podróż poślubną w Ameryce, bo nasz ślub
będzie tydzień później.
- Jaki ślub? - spytałam w szoku.
- Miałam ci powiedzieć jak się spotkamy, ale skoro tak szybko
wszystko planujecie to nie mogłam pozwolić aby zabrakło mi świadkowej
na ślubie. Jestem w ciąży i chcemy być małżeństwem, gdy dziecko
przyjdzie na świat, ale nie chciałam mieć za dużego brzucha na ślubie,
więc zdecydowaliśmy się na początek września.
- Jesteś w ciąży? - pisnęłam. - Sara to wspaniale! Gratuluję. Który to
tydzień?
- Wpadliśmy, ale dzięki temu wreszcie zdecydowaliśmy się na ślub.
Dopiero szósty tydzień.
- To znaczy, że nie przylecicie? - Sara z Peterem mieli do nas
przylecieć za dwa dni i spędzić u nas dziesięć dni.
- Oczywiście, że przylecimy. Nie mam żadnych przeciwwskazań i
mam miliony katalogów z których będziemy wybierać suknie, welony,
bukiety... - Westchnęła teatralnie. - Wszystko zaplanujemy.
- Nasz ślub będzie raczej skromny.
- Co? - Pisnęła Sara. Co ona ostatnio miała z tym piszczeniem? -
Zawsze marzyłaś o ślubie jak z bajki, wielkim, romantycznym i z tysiącem
ludzi.
- To były marzenia małej dziewczynki, które odbiegają od
rzeczywistości. - Wzruszyłam ramionami. - Tak naprawdę nie mam kogo
zaprosić i chyba dlatego Chris zdecydował się na przyjęcie dla
najbliższych, mimo że jego mama chciała większe wesele.
- Powiesz mamie?
- Pewnie i tak się dowie, ale ja nie zamierzam jej nic mówić -
powiedziałam niepewnie, po czym dodałam już bardziej przekonana. -
Chcę aby to był szczęśliwy dzień, a z nią taki nie będzie.
- Może masz rację, a teraz muszę kończyć, czeka mnie ostatnia
wizyta na uczelni w tym roku i zaczynam się pakować na wyjazd. Widzimy
się za dwa dni!
- Już się nie mogę doczekać.
Chris nadal nie wracał więc zadzwoniłam jeszcze do Victorii, ale nie
odbierała telefonu. Czułam się zmęczona emocjami, które od jakiegoś
czasu spoczywały na moich barkach. Moje myśli pędziły tysiąc kilometrów
na godzinę i na żadnej nie mogłam się skupić. Kiedyś marzyłam o wielkim
weselu. Jako małe dziewczynki marzyłyśmy o tym z Sarą, wymyślając
coraz to więcej szczegółów. Jednak wiedziałam, że rzeczywistość różniła
się od marzeń. Nie mieliśmy pieniędzy i to była podstawowa przeszkoda,
choć jeśli Chris chciał duże wesele, byłam gotowa wziąć kredyt pod zastaw
domu.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin