Część pierwsza trylogi Spisek koronacyjny
(odrodzenie przez grób)
Więc będę śpiewał i dążył do kresu;
Ożywię ogień, jeśli jest w iskierce.
Tak Egipcjanin w liście z aloesu,
Obwija zwiędłe umarłego serce;
Na liściu pisze zmartwychwstania słowa;
Chociaż w tym liściu serce nie ożyje,
Lecz od zepsucia wiecznie się zachowa,
W proch nie rozsypie... Godzina wybije,
Kiedy myśl słowa tajemną odgadnie,
Wtenczas odpowiedź będzie w sercu - na dnie.
Juliusza Słowackiego - Lambro.
Chata sławnego niegdyś czarnoksiężnika Twardowskiego
w górach karpackich - przy chacie obszerny dziedziniec
- daléj skały - w dole bezlistne bukowe lasy.
Ciemność przerwana błyskawicami. CZAROWNICA czesze
włosy i śpiéwa...
CZAROWNICA
Z gwiazd obłąkanych,
Z włosów czesanych,
Iskry padają,
Jak z polskiéj szabli;
Widzą je diabli,
Odpowiadają
Błyskami chmur.
Lecą - świst piór
Buki ugina.
(Szatan zlatuje w postaci pięknego anioła.)
SZATAN
Ha, czarownico! czy biła godzina?
Która?
Godzina, której żaden człowiek
Dwa razy w życiu nie słyszy.
Uderzy
Za dziesiątém mgnieniem powiek
Z Babillońskiéj ludów wieży.
A gdy bić będzie, choć głucha, usłyszę.
Lecz gdzież są, panie, twoi towarzysze?
Leniwo śpieszą z błękitu podniebień:
Żółw, z którego to zgrzebło utoczył mi tokarz,
Prędzéj chodził...
To źgrzebło, pokaż mi je - pokaż!...
Łzy mi płyną... poznaję Twardowskiego grzebień,
On mię zgrzebłem tém czesał, gdy w psa wlazłszy skórę
U nóg mu się łasiłem. Odejdź, moja pani;
Goście sproszeni zlecą się na Łysą Górę.
(Czarownica odchodzi)
(Szatan woła:)
Szatani!
(Błyska dziesięć razy i dziesięć tysięcy szatanów spada.)
Spadł z nieba deszcz szatanów, niech ziemię polewa,
Jeśli jeszcze na ziemi są Edeńskie drzewa,
Niech rosną, to jesienią człowiek owoc zbierze...
Siadajcie! cóż między wami
Nie widać Mefistofela?
ASTAROTH
Zaszedł na grób przyjaciela,
Na grobie Twardowskiego odmawia pacierze.
Taki się teraz zrobił czuły i pobożny
Jak poeta... Lecz księżyc zabłysnął dwurożny,
Czas przystąpić do dzieła...
DIABLI
Co nam król rozkaże?
Obejrzeć trzeba koła w wiekowym zegarze,
Krwią dziecięcia namaścić gwichty i sprężyny;
Niech nam bije wyraźnie lata, dnié, godziny.
Przynieście go, postawcie... Co? czy nie zepsuty?
Wszystkie koła, wszystkie druty
Całe, rdza wieków nie trawi;
Godzinnik z hostij, co dławi,
Po nim żądło Lewiatana
Przez wieki wieków się toczy,
Na dnie wskazuje ząb smoczy,
Na godziny żądło osy;
I dotąd trwa nie przerwana
Włosień siwa, z kós szatana,
Któremu zbielały włosy
Od strachu, gdy grom z obłoku...
Pamiętacie?... A sprężyna
Z ojczyzny Tella, Kalwina,
Na ludzkiém wsadzona oku,
Chodzi jak na dyjamencie.
W kółek i sprężyn zamęcie,
Zamknięta grzesznika dusza,
Kurant po kurancie jąka.
Noga kossacza pająka
Wszystkie sprężyny porusza,
Jak wahadło...
Dość opisów.
Gehenno, Astarocie, najstraszliwsi z bisów,
Jak assessory sądu, gdy zegar bić zacznie,
Liczcie wieki, dnie, lata...
(Zegar bije, szatani liczą.)
Świecie!, świecie! świecie!
Wąż wieczności łuskami w okrąg ciebie gniecie,
Zębem zatrutym boki ogryza nieznacznie;
I wieki mrą nad tobą zasypując pyłem
Umarłych pamiątek.
Ja widziałem twój początek.
Ta garść gliny powietrzem opasana zgniłem,
Ten trup chaosu w trumnie zamknięty błękitów,
Strawiony zgnilizną czasów,
Okrył się rdzami kruszców, i kością granitów,
Porósł mchem kwiatów i lasów;
Potem wydał robaki, co mu łono toczą,
I myślą.
Biada im! jeśli marzeń ziemią nie okryślą,
Kołem widzenia - biada, jeśli je przekroczą...
GEHENNA
Królu, wiek dziewiętnasty uderzył.
Astaroth
Niech liczy lata; może ten, co za obłokiem
Gromy ciska, chcąc wesprzéć jaki ziemski naród,
Może wiek który ludziom skrócił jednym rokiem,
Może ukradł szatanom dzień jeden, godzinę;
Więc się o nią upomnę u Boga,
Lub buntowną chorągiew rozwinę.
We mnie, i w przyrodzeniu zgwałconém ma wroga.
Tysiąc ośmset lat wybiło.
Więc się koło fortuny całe obróciło?
Każdy ząb jej rozdziera, każda szruba ciśnie.
Teraz, gdy niebo zabłyśnie,
Błyskawica trwa dłużéj niż te wszystkie lata,
Zbiegłe męczarnią dla świata;
A każdy rok, jak ślimak sunął się leniwo,
Dla nędzarzy, dla głupich kochanków nadziei;
A gdy śliną ośrebrzył ślad zbiegłéj kolei,
Ślizgał się po niéj człowiek pamiątką pierszchliwą.
Obłąkani w przeszłości żeglarze
Brali imie dziejopisów;
Sztuką ich było pisać wielkie kalendarze,
Pełne królewskich imion i dat i napisów.
Inni myślą ścigali treść myśli,
Filozofy - głęboko myśleli,
Aż nad ciemną przepaścią zawiśli,
Obudzili się, w przepaść spojrzeli,
I zawołali: - Ciemno! ciemno! ciemno!
To hosanna dla nas szatanów,
To spiew naszych kościelnych organów;
Kto myślał przez godzinę, jest lub będzie ze mną.
Wiek, co przyjdzie, ucieszy szatany.
MEFISTOFEL wchodzi.
MEFISTOFEL
Nasz szatan prorokuje w cudotwornym stroju,
Ma płaszcz cały Woltera dziełami łatany,
I pióro gęsie Russa sterczy na zawoju.
Mefistofelu, przyszła do działania pora,
Wybierz jaką igraszkę wśród ziemskiéj czeredy.
Już nie znajdziesz cichego wśród Niemców doktora,
Po szwajcarskich się górach nie snują Manfredy,
I mnichy długim postem po celach nie chudną.
Więc obłąkaj jakiego żołnierza.
Trudno!...
Żołnierz to ryba, która kruczkom nie dowierza,
I ma rozsądek zdrowy, przy takiéj latarni
Obaczy kurzą nogę diabła kusiciela
Samiż tylko rycerze ujdą nam bezkarni?
Słuchaj! wśród narodów wiela,
Jednemu się ludowi dzień ogromny zbliża.
Idź tam, jego rycerze noszą krzywe szable,
Jako księżyc dwurożny, jako rogi diable;
I rękojeść tych kordów nie ma kształtu krzyża.
Pomóż im - oni mają walkę rozpoczynać
Taką, jakąśmy niegdyś z panem niebios wiedli.
Oni się będą modlić, zabijać, przeklinać.
Oni na ojców mogiłach usiedli
I myślą o zemsty godzinie.
Ten naród się podniesie, zwycięży, i zginie;
Miecze na wrogach połamie,
A potém wroga myślą zabije,
Bo myśl jego ogniste ma ramię,
Ona jak powróz wrogi uwiąże za szyje
I związanych postawi na takim pręgierzu,
Że wszystkie ludy wzrokiem dosięgną i plwaniem.
Królu, niechaj poszukam w diabelskim psałterzu,
Modlitwy na dzień, co się zowie zmartwychwstaniem;
Zmówię ją za ów naród... Dziś pierwszy dzień wieku,
Dziś mamy prawo stwarzać królów i nędzarzy,
Na całą rzekę stuletniego cieku.
Więc temu narodowi stwórzmy dygnitarzy,
Aby niemi zapychał każdą rządu dziurę.
A gdy wzrośnie ich potęga,
Ten naród, jak piękna księga,
W starą oprawiona skórę,
Pargaminowém świecić będzie czołem.
Dobra rada, stańcie kołem,
Stwarzajmy ludzi do rządu.
Zawołajcie czarownicy...
Szatan daje rozkazy, diabli pracują.
Żywioły ziemi i lądu,
W atmosferowéj szklennicy
Zamknięte i w jeden zlane,
Przez chemików połamane;
Kwasorody, gaz węglowy,
Zlewam w kocioł platynowy;
Dmijcie, duchy!...
gromy biją w kocioł.
W żywioł ziemi,
Dorzucić szpilek kaprala
Z główkami laku, któremi
Kreśli plany, królów zwala,
Szpilek czterdzieście tysięcy
Rzućcie w kocioł...
I nic więcej?
Nic...
Coś z rozumu Kaprala?...
Nic.
Skończony.
Niechaj leci!
gromy biją, duch ulatuje.
Stary - jakby ojciec dzieci,
Nie do boju, nie do trudu;
...
marcin7914