Nelson DeMille - Katedra.doc

(2617 KB) Pobierz

Nelson DeMille

 

 

 

Katedra

 

 

 

 

 

Laureen, lat trzy, specjalistce od alfabetu,

i Aleksandrowi, świeżo przybyłemu na ten świat

 

 

 

 

 

 

Od autora

 

Tyczy miejsc, ludzi i wydarzeń; autor przekonał się, że w każdej książce o Irlandczykach licencje poetyckie i inne dowolności są nie tylko tolerowane, lecz wręcz pożądane.

Katedra Świętego Patryka w Nowym Jorku została opisana starannie i dokładnie. Jednak, jak w każdym utworze literackim, a zwłaszcza w takim, którego akcja umiejscowiona jest w przyszłości, niektóre elementy potraktowane zostały dość swobodnie.

Postaci nowojorskich oficerów policji przedstawione w tej książce nie są wzorowane na prawdziwych ludziach. Fikcyjny negocjator, kapitan Bert Schroeder, nie jest odzwierciedleniem obecnego negocjatora Departamentu Policji Nowego Jorku, Franka Bolza. Jedynym elementem wspólnym jest tytuł negocjatora. Kapitan Bolz to niezwykle kompetentny oficer, którego autor miał okazję spotkać trzykrotnie i którego światowa renoma jako innowatora nowojorskiego systemu negocjacji z porywaczami jest całkowicie zasłużona. Dla mieszkańców miasta Nowy Jork, a zwłaszcza dla ludzi, do których uwolnienia się przyczynił, jest on prawdziwym bohaterem w każdym tego słowa znaczeniu.

Kler katolicki przedstawiony w niniejszej książce nie ma odpowiedników w rzeczywistości. Obecny proboszcz katedry Świętego Patryka w Nowym Jorku, prałat James Rigney, to przyjazny, oddany i niezwykle życzliwy człowiek, który hojnie poświęcił autorowi dużo swego czasu i udzielił wielu porad. Kardynała z powieści nie łączy z obecnym arcybiskupem Nowego Jorku nic poza tytułem.

Irlandzcy rewolucjoniści z powieści wzorowani do pewnego stopnia na grupie rzeczywistych ludzi, podobnie jak politycy, ludzie ze służb wywiadowczych oraz dyplomaci, choć żadna postać nie odpowiada pojedynczej prawdziwej osobie.

Celem moim nie było stworzenie roman a clef ani też przedstawienie w jakimkolwiek świetle, korzystnym czy też nieprzychylnym, żadnej osoby ani zmarłej, ani żyjącej. Opowieść ta toczy się nie w teraźniejszości czy przeszłości, lecz w przyszłości; wszakże jej rodzaj zmusza autora do wykorzystania opisowych tytułów funkcjonariuszy państwowych i innych autentycznych określeń używanych współcześnie. Oprócz tych nazw nie istnieje żaden zamierzony związek z osobami, które obecnie w życiu publicznym piastują tak określane funkcje.

Postaci i odniesienia historyczne są w przeważającej części zgodne z rzeczywistością z wyjątkiem tych fragmentów, w których oczywista mieszanina faktu i fikcji wpleciona jest w akcję powieści.

Chciałbym podziękować następującym ludziom za pomoc edytorską, oddanie oraz, ponad wszystko, za ich cierpliwość: Bernardowi i Darlene Geis, Josephowi Elderowi, Davidowi Kleinmanowi, Mary Crowley, Eleanor Hurka i Rose Ann Ferrick. Specjalne podziękowania należą się Judith Shafran, której ta książka byłaby dedykowana, gdyby nie fakt, że jest ona edytorem, a więc naturalnym wrogiem autorów, aczkolwiek szlachetnym i szczerym.

Za specjalistyczne rady i możność skorzystania z ich doświadczenia chciałbym podziękować: emerytowanemu detektywowi Jackowi Laniganowi z NYPD; prałatowi Jamesowi Rigneyowi, proboszczowi katedry Świętego Patryka; Knightowi Strugisowi, architektowi konserwatorowi katedry Świętego Patryka; Michaelowi Moriarty’emu i Carmowi Tintle’owi, seanachies[1].

Następujące organizacje i instytucje dostarczyły informacji niezbędnych do napisania tej książki: Biuro Rzecznika Nowojorskiego Departamentu Policji; Komitet Organizacyjny Parady Dnia Świętego Patryka; Sześćdziesiąty Dziewiąty Pułk Piechoty, NYARNG[2] ; Amnesty International; Kuria Arcybiskupia Nowego Jorku; Konsulat Irlandzki oraz Konsulat Brytyjski w Nowym Jorku; a także Irlandzkie Biuro Obsługi Turystów.

Wiele innych osób i instytucji udostępniło autorowi swój czas i wiedzę, wnosząc kolorowe nici do tkaniny narracji przedstawionej w tej książce, i im wszystkim - zbyt licznym, by można było wymienić każdego - składam moje szczere podziękowanie.

Nelson de Mille

Nowy Jork, wiosna 1993

 

 

Księga pierwsza

 

Irlandia Północna

 

Teraz, gdy dowiedziałam się tak wiele o Irlandii Północnej, oto co mogę na jej temat powiedzieć: jest to niezdrowe, przesiąknięte atmosferą śmierci miejsce, gdzie ludzie uczą się umierać, gdy są jeszcze dziećmi; gdzie nigdy nie udało się nam zapomnieć o naszej historii i kulturze - które tylko przemocą ukrytą pod inną maską; gdzie ludzie zdolni do głębokiej miłości, uczucia ludzkiego ciepła i hojności. Lecz, mój Boże! Jak głęboko umiemy nienawidzić!

Co dwie lub trzy godziny wskrzeszamy rzeczy przeszłe, odkurzamy je i ciskamy komuś prosto w twarz.

Betty Williams

Aktywistka na rzecz pokoju w Irlandii Północnej

i laureatka Pokojowej Nagrody Nobla

 

- Herbata jest zimna.

Sheila Malone odstawiła swoją filiżankę i czekała, dopóki dwaj znajdujący się naprzeciw niej mężczyźni nie zrobią tego samego. Obaj siedzieli za stołem, ubrani jedynie w bieliznę koloru khaki. Młodszy z mężczyzn, szeregowiec Harding, odchrząknął nerwowo.

- Chcielibyśmy założyć nasze mundury.

Sheila potrząsnęła głową.

- Nie trzeba.

Drugi mężczyzna, sierżant Shelby, odstawił swoją filiżankę.

- Skończmy już z tym.

Głos miał spokojny, lecz jego dłoń się trzęsła, a w oczach czaił się strach. Nie ruszył się, by powstać.

Sheila odezwała się ostro:

- Może przeszlibyśmy się trochę?

Sierżant się podniósł, ale Harding spojrzał jedynie na stół, wpatrując się w porozrzucane karty pozostałe po grze w brydża, nad którym spędzili całe przedpołudnie, i pokręcił głową. Shelby ujął młodszego mężczyznę za ramię i spróbował je ścisnąć, lecz jego uchwytowi brakło siły.

- Chodź już. Przyda nam się trochę świeżego powietrza.

Sheila dała znak dwóm ludziom przy kominku,...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin