Praktyczny komentarz do Nowego Testamentu EWANGELIA WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA.docx

(337 KB) Pobierz

EWANGELIA WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA

Według najdawniejszej, dość jednolitej tradycji, zarówno zachodniej jak wschodniej (fragment Muratoriego, Klemens Rzymski, Ignacy Antiocheński, Polikarp, Justyn, Tacjan itp.), autorem trzeciej Ewangelii i Dziejów Apostolskich był Łukasz. Pewne dane owej tradycji o kolejach życia i działalności literackiej Łukasza są potwierdzone przez liczne szczegóły zawarte w przypisywanych Łukaszowi dziełach oraz w Listach św. Pawła. Tak więc pochodził Łukasz najprawdopodobniej z rodziny pogańskiej, zamieszkałej w Antiochii Syryjskiej. O dobrej znajomości stosunków we wspólnocie antiocheńskiej świadczą teksty Dz 11,19–30; 13,1–3. Zarówno trzecia Ewangelia, jak i Dzieje Apostolskie zdradzają dość dużą kulturę historycznoliteracką ich autora.

Nawrócił się Łukasz wcześnie – może około r. 40 – i już podczas drugiej podróży misyjnej Pawła był przy boku Apostoła, przynajmniej na odcinku od Troady do Filippi. Około roku 49 św. Paweł, wracając przez Macedonię do Jerozolimy, znów spotyka Łukasza i nie rozstaje się z nim, aż do swego pierwszego uwięzienia w Rzymie, po wspólnie odbytej burzliwej podróży morskiej z Cezarei do stolicy imperium rzymskiego. Zdaje się, że Łukasz był przy Pawle także podczas drugiego rzymskiego uwięzienia Apostoła, lecz nie można powiedzieć nic pewnego o dalszej jego działalności ani o miejscu i czasie śmierci, choć nie jest wykluczone, że zmarł gdzieś na terenie Grecji, być może śmiercią męczeńską, skoro Kościół czci go od najdawniejszych czasów jako męczennika. Długie przebywanie przy boku wielkiego Pawła pozostawiło liczne i łatwo dostrzegalne ślady, zwłaszcza na teologicznych, dokładniej, soteriologicznych poglądach Łukasza. Widoczne są również wpływy terminologiczne. Z zawodu był Łukasz lekarzem, co wynika zarówno ze świadectw zewnętrznych (Kol 4,14, liczne teksty patrystyczne), jak i z niektórych, bardzo specjalistycznych sformułowań w trzeciej Ewangelii (por. 4,23; 4,38; 5,18; 13,11; 14,2 itp.). Być może, iż właśnie częste kontakty z ludzkim cierpieniem uczyniły z Łukasza pisarza dobroci, miłosierdzia i współczucia.

Ewangelia powstała chyba już po zburzeniu Jerozolimy (r. 75–80). Wzmiankowana przez Łukasza (19,43; 21,20–24) brzydota spustoszenia zdaje się stanowić aluzję do leżącego już w gruzach Świętego Miasta. Łukasz, referując przebieg procesu Jezusa, nie cytuje słów o zburzeniu i odbudowie świątyni. Materiał do napisania swych obydwu ksiąg, a zwłaszcza Ewangelii, czerpał Łukasz bądź z kontaktów osobistych ze świadkami naocznymi wielu wydarzeń, bądź z wiarygodnych źródeł pisanych. Tak więc atmosferę, styl chrześcijańskiego życia poznał Łukasz, stykając się w Antiochii na co dzień z tamtejszymi wyznawcami Chrystusa. Zdaje się, że osobiście znał Filipa, Apostoła Samarii (Dz 8,5–8; 21,8), spotykał chyba niektórych spośród uczniów Jana Chrzciciela; nie jest wykluczone, że znał osobiście Jana Ewangelistę lub przynajmniej ludzi z jego otoczenia, na co zdają się wskazywać niektóre fragmenty trzeciej Ewangelii (zob. np. 2,33 n; 3,2; 8,51; itp.). Był chyba również w bezpośrednim kontakcie z Matką Bożą (2,19.51) i z pobożnymi niewiastami, które towarzyszyły Jezusowi w Jego wędrówkach po Palestynie (7,37; 8,1–3; 10,38n; 23,27–31).

Ze źródeł pisanych z pewnością największe usługi oddawała Łukaszowi przy redagowaniu jego Ewangelii, Ewangelia Marka, której ogólną strukturę i mnóstwo detali – choć z pewnymi modyfikacjami i typowo Łukaszową atmosferą – odkrywamy względnie łatwo w trzeciej Ewangelii. Możliwe, że była Łukaszowi również znana aramejska wersja Ewangelii Mateusza oraz inne źródła, których on nie określa dokładniej, lecz do korzystania z nich czyni dość wyraźną aluzję (1,1).

Pod względem doktryny Ewangelia Łukasza jest bardziej niż którakolwiek z pozostałych trzech Ewangelią zbawienia. Od swego mistrza przejął Łukasz typowy dla Listów Pawła uniwersalizm nauki o zbawieniu. Tak więc zapowiada autor trzeciej Ewangelii, że wszyscy ludzie ujrzą zbawienie Boże (3,6), a kiedy genealogię Jezusa doprowadza aż do Adama (por. Rz 5,12–21), to w tym celu, żeby pokazać, że Jezus będzie Zbawcą tak samo wszystkich ludzi, jak przyczyną zatracenia wszystkich był Adam. Będąc Zbawicielem wszystkich, Jezus z Ewangelii Łukasza, sam pełen dobroci i przebywający tak często na modlitwie (3,21; 5,16; 6,12; 9,18.29; 11,1; 23,46), szczególną miłością darzy biednych, upośledzonych, prostaczków, złamanych na duchu (4,18 n), powszechnie wzgardzonych, jak np. celnicy i grzesznicy (por. 5,27–32; 7,37–50). Tylko Łukasz przekazał nam piękne przypowieści o zgubionej drachmie i o synu marnotrawnym (15,8–32). Słusznie więc został nazwany piewcą łaskawości Chrystusa (Dante).

W sposobie przedstawiania zbawczego dzieła Jezusa Łukasz, podobnie zresztą jak Paweł, bardzo wyraźnie na pierwszy plan wysuwa temat męki i zmartwychwstania Jezusa, co jest widoczne nawet w samej strukturze Ewangelii. Rozpoczynając swą działalność w Galilei, Jezus zbliża się powoli lecz zdecydowanie, do Jerozolimy, gdzie ma umrzeć i zmartwychwstać. Jezus Łukasza jest ciągle w drodze do swej śmierci i zmartwychwstania. W ścisłym związku z tematem zmartwychwstania pozostaje również tytuł „Pan” (Kύριoς) przypisywany Jezusowi z częstotliwością, która przypomina pod tym względem Listy św. Pawła. Następstwem wmyślania się w zbawczą śmierć i skutki zmartwychwstania są, liczniejsze u Łukasza niż w pozostałych Ewangeliach synoptycznych, wzmianki o Duchu Świętym.

Wprawdzie autor poświęca swe dzieło dostojnemu Teofilowi, lecz w rzeczywistości pisze je dla chrześcijan nawróconych z pogaństwa. Dlatego właśnie opuszcza w swej Ewangelii to wszystko, co było zrozumiałe tylko dla Żydów (por. teksty paralelne: Mt 5,17.19; Mk 7,1–23) lub szczególnie przykre dla pogan (np. Mk 7,24–30). By zaś zdobyć sobie tych ostatnich, z wyjątkowym upodobaniem akcentuje rzeczy dla nich miłe (2,32; 9,55; 10,37; 17,16–18).

Bardziej niż pozostali dwaj synoptycy Łukasz usiłuje być historykiem w znaczeniu zbliżonym nieco do naszego sposobu pojmowania historii. Po dokładnym zbadaniu wszystkiego przedstawia po kolei rzeczy i zdarzenia (1,3). Lecz i jego Ewangelia jest przede wszystkim historią zbawienia, opowiadaną po to, żeby chrześcijanie nawróceni z pogaństwa utwierdzili się w wierze. Nie brak w niej również akcentów historiozoficznych, z dominantą w postaci idei „wypełniania czasów” lub „środka czasu”, który przypada na okres ziemskiego życia Jezusa. Język literacki Ewangelii św. Łukasza jest bogaty, elastyczny, piękny, co pozwoliło św. Hieronimowi uznać jej autora za najbardziej biegłego w grece spośród wszystkich Ewangelistów.

PROLOG (1,1–4)

1 1 Wielu już starało się ułożyć opowiadanie o zdarzeniach, które się dokonały pośród nas, 2 tak jak nam je przekazali ci, którzy od początku byli naocznymi świadkami i sługami słowa. 3 Postanowiłem więc i ja zbadać dokładnie wszystko od pierwszych chwil i opisać ci po kolei, dostojny Teofilu, 4 abyś się mógł przekonać o całkowitej pewności nauk, których ci udzielono.

 

1–2. Pierwszy wiersz Ewangelii pozwala stwierdzić, że Łukasz nie jest pierwszym ewangelistą. Już wielu przed nim próbowało utrwalić na piśmie czyny i słowa Jezusa, o czym Łukasz wspomina być może dlatego, by usprawiedliwić do pewnego stopnia swoją zbyt śmiałą jak na ludzkie możliwości decyzję. Podobnie jak dla Łukasza, tak i dla jego poprzedników, źródłem były zeznania świadków i sług Dobrej Nowiny.

3–4. Łukasza skłonił zresztą do napisania nie tylko przykład innych Ewangelistów, lecz także nalegania niejakiego Teofila, osobistości, o której nic nie wiemy, lecz którą Łukasz darzył szczególnym szacunkiem, o czym świadczy choćby sam tytuł: dostojny Teofilu. Zresztą tytuł ten może również stanowić aluzję do jakiejś godności piastowanej przez niego, a wówczas szacunek, jakim go darzy Łukasz, miałby charakter bardziej urzędowy (por. Dz 23,26). Teofilowi nie jest obca Dobra Nowina. Zna jej treść prawdopodobnie z katechezy ustnej. Wydaje się jednak, że do Łukasza ma on zaufanie większe niż do jakiegokolwiek innego nauczyciela. Tak więc Łukasz zbadawszy wszystko dokładnie, od pierwszych wystąpień Jezusa – a ściśle mówiąc od zwiastowania narodzin Jana Chrzciciela – aż do wniebowstąpienia Zbawiciela, opisze wszystko według kolejności, aby Teofil mógł się przekonać, że prawdą jest to, czego się dowiedział już przedtem o Chrystusie i Jego czynach. Od tej pory wiara jego będzie się opierać nie na podaniach trudnych do stwierdzenia, lecz na zeznaniach autentycznych świadków. Mimo tych deklaracji Ewangelia Łukasza, podobnie jak trzy pozostałe Ewangelie, nie będzie ani pełną, ani chronologicznie uporządkowaną biografią Jezusa. Wzmianka o tym, że Ewangelista sam wszystko od początku zbadał, każe się już z góry domyślać wielu interpretacji opisywanych faktów. Pod tym względem Ewangelia Łukasza rzeczywiście różni się dość znacznie od pozostałych dwu Ewangelii synoptycznych. Mimo to przyznać trzeba, że zasługuje na miano dzieła historycznego na pewno w większym stopniu niż Ewangelia Mateusza czy Marka, i dlatego jej autor zyskał sobie miano „dziejopisarza Bożego”.

NARODZENIE I ŻYCIE UKRYTE JANA CHRZCICIELA I JEZUSA

PRZED NARODZENIEM

ZAPOWIEDŹ NARODZENIA JANA (1,5–25)

5 Za czasów Heroda, króla Judei, żył pewien kapłan, imieniem Zachariasz, z oddziału Abiasza. Miał on żonę z rodu Aarona, a na imię było jej Elżbieta. 6 Oboje byli sprawiedliwi wobec Boga i postępowali nienagannie według wszystkich przykazań i przepisów Pańskich. 7 Nie mieli jednak dziecka, ponieważ Elżbieta była niepłodna; oboje zaś już posunęli się w lata.

8 Kiedy według wyznaczonej dla swego oddziału kolei pełnił służbę kapłańską przed Bogiem, 9 jemu zgodnie ze zwyczajem kapłańskim przypadł w udziale los, żeby wejść do przybytku Pańskiego i złożyć ofiarę kadzenia. 10 A cały lud modlił się na zewnątrz w czasie ofiary kadzenia. 11 Wtedy ukazał mu się anioł Pański, stojący po prawej stronie ołtarza kadzenia. 12 Przeraził się na ten widok Zachariasz i strach padł na niego. 13 Lecz anioł rzekł do niego: «Nie bój się, Zachariaszu! Twoja prośba została wysłuchana: żona twoja Elżbieta urodzi ci syna, i nadasz mu imię Jan. 14 Będzie to dla ciebie radość i wesele; i wielu cieszyć się będzie z jego narodzin. 15 Będzie bowiem wielki w oczach Pana; wina i sycery pić nie będzie (Lb 6,3; Sdz 13,4 n; 1 Sm 1,11) i już w łonie matki napełniony zostanie Duchem Świętym. 16 Wielu spośród synów Izraela nawróci do Pana, ich Boga; 17 on sam pójdzie przed Nim w duchu i z mocą Eliasza, żeby serca ojców nakłonić ku dzieciom (Ml 3,23n), a nieposłusznych – do rozwagi sprawiedliwych, by przygotować Panu lud doskonały». 18 Na to rzekł Zachariasz do anioła: «Po czym to poznam? Bo sam jestem już stary i moja żona jest w podeszłym wieku». 19 Odpowiedział mu anioł: «Ja jestem Gabriel, stojący przed Bogiem. I zostałem posłany, aby mówić z tobą i oznajmić ci tę radosną nowinę. 20 A oto będziesz niemy i nie będziesz mógł mówić aż do dnia, w którym się to stanie, bo nie uwierzyłeś moim słowom, które się spełnią w swoim czasie».

21 Lud tymczasem czekał na Zachariasza i dziwił się, że tak długo zatrzymuje się w przybytku. 22 Kiedy wyszedł, nie mógł do nich mówić, zrozumieli więc, że miał widzenie w przybytku. On zaś dawał im znaki i pozostał niemy. 23 A gdy upłynęły dni jego posługi kapłańskiej, powrócił do swego domu.

24 Potem żona jego, Elżbieta, poczęła i kryła się [z tym] przez pięć miesięcy, mówiąc: 25 «Tak uczynił mi Pan wówczas, kiedy wejrzał łaskawie, by zdjąć ze mnie hańbę wśród ludzi».

 

5. Spośród czterech ewangelistów, tylko Łukasz przedstawia dokładnie dzieje Jana Chrzciciela, opisując nawet zwiastowanie jego narodzin. Gatunek literacki, z którym mamy do czynienia w tym opisie, nie jest tworem nowotestamentowym. W podobny sposób było zapowiadane prawie cudowne przyjście na świat niektórych patriarchów (np. Izaaka: Rdz 17,16) i sędziów (np. Samsona: Sdz 13,2; Samuela, który był również prorokiem: 1 Sm 1–2) Izraela.

Choć Łukasz jest „dziejopisem Bożym” i zależy mu na przedstawianiu nie tyle dziejów świata, co historii zbawienia, to jednak jeszcze wiele razy można będzie dostrzec w jego Ewangelii próby zharmonizowania historii świeckiej z dziejami zbawienia. Historia zbawienia dokonuje się w czasie i jest wplatana przez Boga samego w bieg wyłącznie naturalnych wydarzeń. Tak się też rzecz ma ze zwiastowaniem narodzin Jana Chrzciciela. Fakt ten miał miejsce za panowania króla Heroda, czyli w latach między 40 a 4 przed Chr., a zatem konkretnie wtedy, kiedy kapłan imieniem Zachariasz pełnił według przypadającej na niego kolejności służbę świątynną. Jak wiele mających doniosłe następstwa wydarzeń w życiu Jezusa – np. chrzest, Przemienienie, wybór Apostołów, sama śmierć Jezusa – tak też zapowiedź narodzin Jana Chrzciciela dokona się w atmosferze modlitwy. Elżbieta, małżonka Zachariasza, pochodziła również z rodu kapłańskiego, co odpowiadało przepisom prawnym, nakazującym kapłanowi poślubianie niewiasty legitymującej się pochodzeniem z pokolenia kapłańskiego.

6–7. Ideał pobożności reprezentowany przez Zachariasza i Elżbietę jest jeszcze bardzo starotestamentowy: oboje byli sprawiedliwi i postępowali według przykazań i przepisów Pańskich. Drugi przymiot jest właściwie tylko rozwinięciem pierwszego. Według przekonań żydowskich bowiem człowiek jest sprawiedliwy wtedy, gdy zachowuje skrupulatnie Prawo. Nieposiadanie dziecka było – przynajmniej w oczach ludzi ówczesnych – niewątpliwą skazą na dobrej opinii tych dwojga sprawiedliwych. Co gorsza, nie istniały perspektywy ewentualnego usunięcia tej skazy: Elżbieta była niepłodna, a poza tym oboje już posunęli się w lata. Te dwa ostatnie szczegóły nie bez powodu zestawia Łukasz razem, mocno je uwydatniając. Na ich tle tym większy wyda się cud przyjścia na świat potomka obojga.

8–10. Jako historyk Łukasz określi nie tylko z grubsza czas niezwykłego zdarzenia, umieszczając je w ramach panowania Heroda, króla Judei, ale powie również, że zwiastowanie miało miejsce w czasie służby świątynnej Zachariasza, dokładnie mówiąc wtedy, kiedy sędziwy kapłan wszedł do przybytku Pańskiego, aby złożyć ofiarę kadzenia.

11–12. Wtedy właśnie po prawej stronie ołtarza ukazał mu się anioł. Prawa strona jest symbolem ocalenia, zbawienia (por. Mt 25,33 n). Wolę Bożą zarówno w ST, jak i w NT najczęściej przekazują ludziom aniołowie, stając przy nich we śnie lub na jawie. Na widok anioła, jako wysłannika Bożego, człowiek reaguje zazwyczaj bojaźnią. Owo uczucie, zwane w psychologii religii mysterium tremendum, potęgowało się w naszym przypadku być może dlatego, iż Zachariasz pamiętał o wielokrotnie powtarzanej w księgach ST przestrodze, że musi umrzeć ten, kto widział Boga.

13–14. Anioł zaś – podobnie jak to będzie potem czynił Jezus – podnosi przerażonego człowieka na duchu, uspokaja.

W przypadku Zachariasza prócz owych słów pokrzepienia anioł przynosi kapłanowi także wiadomość o wysłuchaniu jego próśb i o przyszłych narodzinach Jana. Nie jest wykluczone, że prośby i modlitwy Zachariasza miały za przedmiot to samo, co późniejsze modlitwy starca Symeona: zbawienie Izraela. Bardziej prawdopodobne jest jednak przypuszczenie, że Zachariasz modlił się o to, by Bóg zesłał mu potomstwo, które jak wiadomo, było zawsze wyrazem błogosławieństwa Bożego. Imię, jakie Zachariasz nada swemu synowi – Johhanan: „Jahwe okazał miłosierdzie, Jahwe jest łaskawy” – będzie przypominać podeszłym już w latach małżonkom dobroć Boga względem ludzi. Osoba potomka Zachariaszowego stanie się źródłem prawdziwej radości nie tylko dla dwojga sprawiedliwych, lecz także dla wielu innych ludzi.

15. Ta tajemnicza zapowiedź stanie się bardziej zrozumiała może nie wtedy, kiedy Jan z całą surowością będzie nawoływał do pokuty, mówiąc przy tym o siekierze już przyłożonej do korzenia, lecz wtedy, gdy będzie ogłaszał przyjście „Większego od siebie”. Podobnie jak ludzie ST uprawiający surową ascezę – bez względu na to, czy należeli do jakiejś grupy czy sekty religijnej (por. np. Samson: Sdz 13,2–5.7; Samuel: 1 Sm 1,15n; nazirejczycy, esseńczycy) czy nie – również i Jan wina i sycery pić nie będzie. Zresztą kandydatom na kapłanów i samym kapłanom Prawo wyraźnie zakazywało używania jakichkolwiek napojów oszałamiających podczas służby liturgicznej (Kpł 10,9). Jeśli Jan będzie wielki w oczach Pana – wkrótce dowiemy się, że między narodzonymi z niewiast nie ma większego od Jana (7,28) – to dlatego, że już w łonie matki zostanie napełniony Duchem Świętym. To ostatnie stwierdzenie oznacza nie tyle może uwolnienie Jana jeszcze w łonie matki – jak chcieli zwłaszcza starsi teologowie – od zmazy grzechu pierworodnego, ile raczej nawiązuje do szczególnej świętości Jana od pierwszych lat jego życia. Wyrażeniem identycznie brzmiącym zwykło się też w Biblii określać nadprzyrodzone dary proroków. Tak więc ze względu na ową pełnię Ducha Świętego, ze względu na misję, jaką będzie spełniał, Jan jest rzeczywistym prorokiem, choć przez skromność nie przyzna się do tej godności, gdy nieco później wyraźnie będzie o to pytany (J 1,21).

16–17. Przyszłą działalność Jana streścił anioł w sposób następujący: doprowadzi do nawrócenia wielu synów Izraela; z gorliwością przypominającą wystąpienia Eliasza (por. Ml 3,23) będzie wprowadzał miłość i ład społeczny do poszczególnych rodzin; sprawi również, że nieposłuszni, zbuntowani znów zaczną żyć jak sprawiedliwi. Krótko mówiąc, dzięki działalności Jana Izrael stanie się znów ludem doskonałym, własnością Pana. Takie były zresztą zamiary samego Jahwe, gdy po zawarciu przymierza z Izraelem oświadczał: Będę chodził wśród was, będę waszym Bogiem, a wy będziecie moim ludem (Kpł 26,12).

18. Zapowiedź narodzin Jana była tak niezwykła, wizja jego przyszłej działalności tak nieprawdopodobna, że Zachariasz zażądał znaku, który pozwoliłby mu stwierdzić wiarygodność słów anioła. Podobnie domagali się znaków wielcy mężowie w ST, jak Abraham: Rdz 15,7 n i Gedeon: Sdz 6,36 nn, a w NT – Żydzi ustawicznie niedowierzający Jezusowi. Mówiąc inaczej, zareagował Zachariasz w sposób, który będzie później bardzo zdecydowanie potępiany przez Chrystusa. Kiedy Bóg przemawia – osobiście lub przez swoich wysłanników – należy Go bez wahania słuchać. Powaga, prawdomówność Boga powinny wystarczyć za wszelkie znaki.

19–25. I dlatego Zachariasz nie otrzymuje znaku, bo chyba nie można nazwać znakiem kary, jaką Bóg na niego zsyła. Anioł Gabriel, przedstawiwszy się wyraźnie, kim jest – jest jednym spośród siedmiu tych, którzy stoją przed obliczem Boga (Tb 12,15; Ap 8,2) – i wyjaśniwszy z czym przychodzi, oznajmia Zachariaszowi, że będzie niemy aż do dnia spełnienia się obietnicy Bożej, czyli do chwili narodzin Jana. Zaznacza przy tym wyraźnie, że kara ta spotyka Zachariasza za jego niedowiarstwo. A oto jakby trzeci akt dramatu: lud oczekujący na wyjście kapłana poczyna się niepokoić i dziwić z powodu tak długotrwałej jego nieobecności. Niepokój zamienił się chyba w przerażenie, kiedy Zachariasz ukazał się w końcu ludowi, lecz nie mógł wypowiedzieć ani jednego słowa, tylko próbował wytłumaczyć swój stan za pomocą tajemniczych znaków. I tak już nie odzyskawszy mowy, Zachariasz, po zakończeniu swojej posługi w świątyni, wrócił do domu. W jakiś czas potem Elżbieta spostrzegła, że jest brzemienna. Od razu stwierdziła, że spełnia się zapowiedź Boża. Wiedziała też, że stając się matką, zostanie niejako zrehabilitowana w oczach ludzi: Pan wejrzał na nią łaskawie i odjął od niej hańbę bezpłodności.

Tak więc rzeczy niezwykłe poprzedziły przyjście na świat Jana, który też okazał się niezwykłą postacią. Zapowiedziom jego narodzin towarzyszą radość i groza. Palec Boży dostrzega się przy tym w sposób aż nazbyt wyraźny.

ZWIASTOWANIE MARYI (1,26–38)

26 W szóstym miesiącu posłał Bóg anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, 27 do Dziewicy poślubionej mężowi, imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja. 28 Wszedłszy do Niej, [anioł] rzekł: «Bądź pozdrowiona, łaski pełna, Pan z Tobą, <błogosławiona jesteś między niewiastami>».

29 Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co by miało znaczyć to pozdrowienie. 30 Lecz anioł rzekł do Niej: «Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. 31 Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. 32 Będzie On wielki i zostanie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. 33 Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca». 34 Na to Maryja rzekła do anioła: «Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?» 35 Anioł Jej odpowiedział: «Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego okryje Cię cieniem. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym. 36 A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, którą miano za niepłodną. 37 Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego» (por. Rdz 18,14; Jr 32,27). 38 Na to rzekła Maryja: «Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego». Wtedy odszedł od Niej anioł.

 

Nim przejdzie się do egzegezy tekstu mówiącego o zwiastowaniu narodzin Syna Bożego, warto zwrócić uwagę na pewną dysproporcję dwu części tej perykopy: dość dokładny opis samej scenerii zwiastowania – miesiąc szósty, miasto galilejskie, mające nazwę Nazaret, imiona Dziewicy i męża (1,26–27) – oraz króciutkie, lapidarne, lecz pełne teologicznej treści pozdrowienie (1,28). Ono to właśnie, a nie część pierwsza perykopy, powinno przede wszystkim stanowić przedmiot długich medytacji. Nie ma też nic dziwnego w tym, że w uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najśw. Maryi Panny, czyli w święto całkowitej wolności Maryi od grzechu pierworodnego, czyta się Ewangelię opisującą zapowiedź narodzin Jezusa. Najświętsza Maryja Panna była bowiem wolna od grzechu pierworodnego ze względu na swoje przyszłe, Boże macierzyństwo. Nie sposób zatem pojąć Jej niepokalanego poczęcia bez odwoływania się do Jej macierzyńskiej godności.

26. Pisząc dla nie-Żydów Łukasz określił położenie Nazaretu: miasto w Galilei. Galilea, północna część Palestyny, była zamieszkała przez ludność pochodzenia w znacznej mierze nieizraelskiego. Miasteczko Nazaret nie jest wspomniane ani razu w ST, nie ma o nim wzmianki również w Pismach Józefa Flawiusza. Uzasadnione jest zatem trochę pogardliwe pytanie Natanaela: Czy może być co dobrego z Nazaretu? (J 1,46).

27. Według religijnych przepisów żydowskich Dziewica była więc już legalną małżonką Józefa, aczkolwiek nie miał jeszcze miejsca ostatni akt obrzędów małżeńskich, tj. przeprowadzenie niewiasty do domu męża, o czym świadczy bardzo wyraźnie następujący tekst z Ewangelii Mateusza: Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego (1,18). Maryja była więc małżonką, ale dziewicą zarazem. Poza Judeą, w której swoboda obyczajów była powszechnie znana, narzeczona według prawa uchodziła za dziewicę, co – jak się dowiadujemy z Talmudu – było przestrzegane szczególnie w Galilei. Wzmiankę o pochodzeniu z domu, tj. z pokolenia Dawida, należy odnieść tylko do Józefa. Według Ewangelii Mateusza anioł Pański, zwracając się do Józefa, powiedział: Józefie, synu Dawida… (1,20). Pochodzenie Maryi z pokolenia Dawida nigdzie nie jest w Ewangeliach ani wykluczone, ani pozytywnie stwierdzone.

Już pod koniec ubiegłego stulecia naliczono około 60 hipotez próbujących wyjaśnić znaczenie imienia „Maryja”. Według wielu poważnych egzegetów imię to pochodzi od rdzenia egipskiego wyrażającego ideę upodobania, miłości. Zatem słowo „Maryja” – znaczyłoby tyle, co „umiłowana przez Jahwe”.

28. Przywykliśmy już do przekładu oddającego pierwsze słowa zwiastowania polskim „Bądź pozdrowiona”. Przekład ten, aczkolwiek poprawny, nie jest jedyny i może nawet nie najlepszy. Użyty w tym miejscu przez Łukasza czasownik χαιρε znaczy również „raduj się!” Następujące po owym χαιρε słowa anioła są zupełnie naturalnym i najbardziej logicznym uzasadnieniem radości. Winna się radować Maryja dlatego, że jest pełna łaski lub – tłumacząc dosłownie – że została obdarzona łaską. Dokoła tego właśnie przywileju Matki Bożej skupiają się wszystkie myśli Kościoła w uroczystość Niepokalanego Poczęcia Maryi. Słowa te stanowią bowiem najwyraźniejszą aluzję do całkowitej bezgrzeszności Maryi, choć nie jest wykluczone,...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin