Praktyczny komentarz do Nowego Testamentu DRUGI LIST DO KORYNTIAN.docx

(116 KB) Pobierz

DRUGI LIST DO KORYNTIAN

Pismo skierowane jest do wiernych Kościoła Koryntu (1,1) oraz do wspólnot sąsiadujących z Koryntem (1,1b; Kol 4,16). Powstało podczas drugiego pobytu Pawła w Macedonii (2,12nn; 9,2; Dz 20,1), pod koniec r. 57, w następujących okolicznościach: Po krótkiej, zapowiedzianej pierwszym listem (4,18nn), wizytacji Kościoła korynckiego (1,15nn; por. 12,14; 13,1) Paweł zamierzał (1,15nn) ponownie go odwiedzić. W tym czasie zdarzył się jednak wśród Koryntian nie znany nam bliżej, lecz z pewnością samemu Pawłowi wielką przykrość sprawiający incydent (2,5nn), na skutek którego Apostoł (1,23; 2,3) odwołał powziętą już decyzję i zastąpił planowaną podróż listem. W smutku wielkim więc i we łzach pisze Paweł dziś już nie istniejący list, z którym posyła do Koryntu Tytusa (2,3; 7,8nn). Według pomyślnych wiadomości przywiezionych następnie przez owego posłańca, na którego oczekiwał Paweł z niecierpliwością najpierw w Troadzie, a potem w Macedonii (2,12nn), winny przestępstwa korynckiego został ukarany, szacunek dla autorytetu Apostoła przywrócono i na nowo zapanował we wspólnocie porządek. Aby więc usunąć nawet resztki jakichkolwiek nieporozumień, uradowany tym stanem rzeczy Paweł pisze list, zwany dziś Drugim Listem do Koryntian, wyjaśniając w nim, między innymi, dlaczego zmienił swą decyzję przybycia do Koryntu.

Jest to jedno z pism Pawła najbardziej znanych z trudności introdukcyjnych. Trudności owe, świadomie lub może podświadomie, egzegeci jeszcze do niedawna pomijali milczeniem, koncentrując wszystkie swoje wysiłki na poszukiwaniu treści teologicznych tego listu. Krytycy nowszych czasów dostrzegają w nim wiele aluzji, niedomówień, dubletów utrudniających zrozumienie tak struktury całego listu, jak i niejednej szczegółowej wypowiedzi.

Jeżeli autentyczność 2 Kor jest kwestionowana – i to w nielicznych tylko fragmentach – przez bardzo niewielu uczonych, to ciągle jeszcze jest żywo dyskutowany problem jedności tego listu. Zastrzeżenia starszych badaczy dotyczą trzech fragmentów: 2 Kor 6,14 – 7,1; 8,9 i 10–13. Jednak krytyka tekstu tego nie potwierdza.

Należy przyjąć – i takie jest stanowisko wielu współczesnych egzegetów katolickich – że rozdz. 9 to rzeczywiście odrębne pismo, rodzaj biletu, który został przesłany przez Pawła pozostałym, prócz Koryntu, Kościołom Achai. Kiedy powstawało tzw. Corpus Paulinum, ten krótki tekst znalazł się w 2 Kor, ze względu na podobną problematykę, bezpośrednio po rozdz. 8.

Za przypuszczeniem, że rozdziały 10–13 nie należały pierwotnie do 2 Kor, przemawiają nade wszystko racje psychologiczne. Rozdziały 10–13 wprowadzają tak odmienny nastrój i zostały napisane w tak odmiennym tonie, iż trudno przypuścić, by mogły stanowić ciąg dalszy fragmentu 1–9. W pierwszych dziewięciu rozdziałach Pawłowi zależy na pojednaniu się ze wspólnotą, na usunięciu wszelkich nieporozumień, natomiast w rozdziałach 10–13 Apostoł znów atakuje gwałtownie swoich przeciwników i zarzuca Koryntianom wiele uchybień. Tak więc należy przypuszczać, że tekst 2 Kor 10–13 nie stanowił pierwotnie części składowej 2 Kor.

Wspomnieć też należy o teorii tzw. piątego listu do Koryntian. Zwolennicy tej teorii utrzymują, że Paweł napisał co najmniej pięć listów do Koryntian. List pierwszy – to tzw. epistola praecanonica, drugi – to kanoniczny 1 Kor, trzeci z kolei jest „list we łzach pisany”, czwarty stanowi kanoniczny 2 Kor, piąty zaś byłby list złożony z ostatnich czterech rozdziałów 2 Kor. Powstał przypuszczalnie z powodu nowych incydentów, które zdarzyły się w Koryncie po napisaniu 2 Kor, czyli czwartego kolejnego listu do Koryntian. Teoria ta budzi szereg zastrzeżeń.

Co do „listu we łzach pisanego” najbardziej prawdopodobna wydaje się hipoteza, że został on zredagowany w czasie między Pierwszym a Drugim Listem kanonicznym do Koryntian. Listu tego nie można utożsamiać z żadnym z kanonicznych listów do Koryntian w całości, ani z jakimikolwiek ich fragmentami. Jest to drugi zaginiony list Pawła do Koryntian.

Tak więc nie ulega wątpliwości, że pisząc 2 Kor Paweł wybiera się już po raz trzeci do Koryntu. Jest również rzeczą pewną, że pierwszy raz bawił tam podczas drugiej podróży misyjnej. Niewiele natomiast można z powyższych danych wywnioskować co do czasu i okoliczności, w których doszło do drugiej podróży, zwanej inaczej podróżą pośrednią (visita intermedia). Chociaż to określenie – wizyta pośrednia – jest w pewnym sensie przesądzeniem spraw na rzecz jednej z hipotez rozwiązujących problem daty drugiej podróży Pawła do Koryntu – to jednak ciągle jeszcze daleko egzegetom do jednomyślności pod tym względem.

Uznać należy za najbardziej prawdopodobną teorię, według której rzeczywiście miała miejsce tzw. wizyta pośrednia Pawła w Koryncie. Przypadła ona najprawdopodobniej na lata pomiędzy zredagowaniem pierwszego i drugiego listu do Koryntian, dokładniej, między 1 Kor a „listem we łzach pisanym”, w ramach trzeciej podróży misyjnej Apostoła. Przebywając już jakiś czas w Efezie, został Paweł powiadomiony o pewnym zamieszaniu powstałym w Koryncie wskutek ożywionej działalności nowo przybyłych tam pseudoapostołów. Sytuacja stawała się tym bardziej niebezpieczna, że owi pseudoapostołowie podważali nade wszystko nauczycielską godność Pawła. Wkradało się przy tym rozluźnienie obyczajów przy równoczesnym wzroście szacunku dla przepisów Prawa Mojżeszowego. Po pewnych wahaniach – nie zapowiedziawszy uprzednio swojej podróży – udał się Paweł do Koryntu, by ponownie zaprowadzić porządek w tak bardzo drogiej jego sercu wspólnocie.

Drugi List do Koryntian jest jednym z najbardziej osobistych pism Pawła. O życiu i psychologii Apostoła dowiadujemy się właśnie najwięcej z tego listu. Nigdzie też nie broni Paweł z podobnym zapałem swej apostolskiej powagi, nigdzie nie ukazuje się tak, jak w 2 Kor, pasterzem dusz ludzkich.

Z ważniejszych dogmatycznie miejsc tego listu wymienić należy przede wszystkim dwa fragmenty dotyczące nauki o odkupieniu: 5,14–21 (por. Ga 3,13; Rz 8,3 i 8,9). Tematem, do którego Paweł najczęściej nawiązuje w liście, jest sprawa apostolatu. Stawia go ponad posługiwanie Mojżesza (3,9–11), przypisuje mu w pewnym sensie wartość warunkującą osiągnięcie zbawienia wszystkich ludzi, gdyż przez niego dokonuje się pojednanie człowieka z Bogiem (2,14–16; 5,18–20). Podkreśla też potrzebę dobrych uczynków: modlitw, jałmużny (8,1), napomnień braterskich (2,7–11). Wreszcie w 2 Kor znajduje swe uzasadnienie nauka katolicka o rzeczach ostatecznych człowieka: sądzie ostatecznym (1,14; 5,10), ponownym przyjściu Chrystusa i chwalebnym zmartwychwstaniu (4,14).

ADRES (1,1–2)

1 1 Paweł, z woli Bożej apostoł Chrystusa Jezusa, i Tymoteusz, brat, do Kościoła Bożego, który jest w Koryncie, ze wszystkimi świętymi, jacy są w całej Achai. 2 Łaska wam i pokój od Boga, Ojca naszego, i Pana Jezusa Chrystusa!

 

1. Wyrażenie z woli Bożej apostoł Chrystusa Jezusa wskazuje na to, że Pawłowi zależy szczególnie na podkreśleniu swej apostolskiej godności. Można się domyślać, że byli ludzie podający w wątpliwość apostolskie posłannictwo Pawła i że w trakcie listu Apostoł będzie się z nimi rozprawiał. Na razie ogranicza się do stwierdzenia, że nie jest apostołem z ustanowienia ludzkiego, lecz z woli samego Boga, i że treścią jego apostolatu będzie osoba i życie Jezusa Chrystusa.

Tymoteusz pochodził z Listry, a gdy Paweł podczas drugiej podróży zjawił się w tym mieście jego matka była już chrześcijanką; zresztą nie wykluczone, że również i babka (2 Tm 1,5). Tymoteusz stał się z czasem jednym z najbliższych współpracowników Pawła. Apostoł nazywa go swoim synem umiłowanym i wiernym w Panu (1 Kor 4,17; Flp 2,19–22). Listy pasterskie – zwłaszcza 1,2 Tm – pozwalają przypuszczać, że Paweł powierzył mu szczególną troskę o kilka Kościołów. Według 1 Kor 4,17 i 16,10 Tymoteusz miał z woli Pawła specjalną misję do spełnienia właśnie w Koryncie. Wszystko przemawia za tym, że wywiązał się z zadania w sposób należyty. W każdym razie jest Koryntianom znany i dlatego również od niego przesyła im Paweł pozdrowienia. Wzmianka o wszystkich świętych, oprócz wiernych Koryntu każe się domyślać, że list, z woli samego autora, miał być czytany we wszystkich Kościołach Achai. Nie wiadomo gdzie, poza Koryntem, Kenchrami (Rz 16,1) i Atenami (Dz 17,15), mogłoby być w Achai inne większe skupisko chrześcijan.

2. Życzenie łaski – od stereotypowego greckiego χαιρε – i pokoju – co kojarzy się z nie mniej pospolitym u Żydów szalom – rozpoczyna wszystkie listy Pawła. Obydwa terminy określają dobra nadprzyrodzone, związane z owocami zbawczej działalności Jezusa Chrystusa. Dawcą tych dóbr jest w takim samym stopniu Bóg, jak Jezus Chrystus.

POZDROWIENIE I DZIĘKCZYNIENIE (1,3–11)

3 Błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec miłosierdzia i Bóg wszelkiej pociechy, 4 Ten, który nas pociesza w każdym naszym ucisku, byśmy sami mogli pocieszać tych, co są w jakimkolwiek ucisku, tą pociechą, której doznajemy od Boga. 5 Jak bowiem obfitują w nas cierpienia Chrystusa, tak też wielkiej doznajemy przez Chrystusa pociechy. 6 Ale gdy znosimy udręki – to dla pociechy i zbawienia waszego; a gdy pocieszani jesteśmy – to dla waszej pociechy, sprawiającej, że z wytrwałością znosicie te same cierpienia, których i my doznajemy. 7 A nadzieja nasza co do was jest silna, bo wiemy, że jak cierpień jesteście współuczestnikami, tak i pociechy. 8 Nie chciałbym bowiem, bracia, byście nie wiedzieli o ucisku doznanym przez nas w Azji; jak do ostateczności i ponad siły byliśmy doświadczani, tak iż zwątpiliśmy, czy uda się nam ujść z życiem. 9 Lecz właśnie w samych sobie znaleźliśmy wyrok śmierci: aby nie ufać sobie samemu, lecz Bogu, który wskrzesza umarłych. 10 On to ocalił nas tylekroć od śmierci i [nadal] będzie ocalał. Tak, mamy nadzieję, że nadal będzie nas ratował 11 przy współudziale waszych za nas modlitw, aby w ten sposób wielu dzięki składało za dar dla wielu w nas złożony.

 

3. Od słów „Błogosławiony niech będzie Bóg” rozpoczynały się zazwyczaj modlitwy Żydów. Następuje wzmianka o dwojakim ojcostwie Boga i jedyne w NT formalne, ale mające wiele paraleli treściowych określenie: Bóg wszelkiej pociechy. Stosunkowo najczęściej u Pawła ukazuje się Bóg w funkcji Ojca Jezusa Chrystusa, natomiast nigdzie poza tym tekstem nie jest Bóg nazywany Ojcem miłosierdzia (por. Mdr 9,1). Nie wykluczone, że w ten sposób nawiązuje Paweł do koncepcji zbawienia jako wielkiego dzieła miłosierdzia Bożego. W odwiecznej woli Boga zrodziła się inicjatywa zbawienia i dlatego Bóg może być nazywany Ojcem tego dzieła.

4. Choć w NT również Bóg jest często nazywany Sędzią, to jednak do Jego istoty należy nie osądzanie i wydawanie wyroków potępienia, lecz udzielanie pociechy i podnoszenie na duchu w utrapieniach, których życie nie szczędzi nikomu, a już szczególnie tym, którzy głoszą Ewangelię. I jeśli ludzie niekiedy sami sobie udzielają pociechy, jeśli wzajemnie podnoszą się na duchu, to pociechy owe mają swoje źródło w krzepiącej mocy samego Boga. Przy tej sposobności dochodzi również do głosu bardzo specyficzna koncepcja apostolatu: obowiązkiem apostoła jest pocieszanie. Izrael „według ciała” przechodził na przestrzeni swoich dziejów różne nieszczęścia, uciski i niedole. Cierpienia i udręki należą również do elementów nieodłącznych codziennego życia Izraela „według ducha”, tego Izraela, którego historia rozpoczyna czasy mesjańskie. Chrystus wyraźnie zapowiedział swoim wyznawcom, że będą musieli pić z kielicha Jego cierpień (Mt 10,38n), że spotka ich taki sam los jak Mistrza, bo nie może być sługa większy od swego pana (J 15,20). Prawdziwości tego stwierdzenia Paweł sam doświadczył wiele razy i aż nazbyt boleśnie. Sam o sobie powiedział przecież, że na swym ciele nosi blizny, znamiona przynależności do Jezusa (Ga 6,17), że nosi nieustannie w swym ciele konanie Jezusa (2 Kor 4,10). Zrozumiał też lepiej niż ktokolwiek potrzebę owych cierpień w życiu każdego chrześcijanina, a zwłaszcza w życiu apostoła, i dlatego w jednym ze swych listów pisał: Raduję się w cierpieniach za was i ze swej strony w moim ciele dopełniam braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół (Kol 1,24).

5. Ale życie chrześcijanina – to nie tylko czarna noc ucisku i udręk. Cierpieniom towarzyszy radość płynąca ze szczególnego zjednoczenia z Chrystusem. Wspólnota z Nim nie ogranicza się bowiem jedynie do cierpień i poniżenia, lecz rozciąga się również na radość i chwałę zmartwychwstania, co Paweł tak dokładnie wyłożył w Rz 6 i do czego w swoich innych pismach również wiele razy nawiązywał.

6. Nie tylko na mocy specjalnie pojętej inwestytury apostolskiej, lecz także wskutek wspomnianego przed chwilą zjednoczenia z Chrystusem, jest Paweł w sposób szczególny związany z całą wspólnotą. Cokolwiek cierpi i czym się raduje – wszystko znosi z myślą o wiernych; ich zbudowanie, ich duchowe dobro ma zawsze na względzie. Niczego już nie ma, niczego nie przeżywa, niczego nie spodziewa się dla siebie samego, na swój własny użytek.

7. Cierpienia Pawła były spowodowane jego własnymi doświadczeniami życiowymi. Lecz wieści, jakie dochodziły z Koryntu, pozwalały mu również żywić nadzieję, że podobnie owocują cierpienia wiernych tego miasta. Zarówno samego Apostoła, jak i zwykłych wyznawców Chrystusa podtrzymywała na duchu wizja przyszłej nagrody, współwywyższenia z Chrystusem.

8. Wielu egzegetów, zwłaszcza starszych, uważało, że wyrażenie „udręka doznawana w Azji” – to aluzja do fizycznych cierpień Pawła. Próbując sprecyzować rodzaj tych cierpień, sądzili niektórzy, że chodzi tu o pewien typ malarii, której Apostoł nabawił się na bagnistych terenach Azji Mniejszej. Zewnętrznym objawem owej choroby było przykre dla otoczenia ropienie oczu, i dlatego Paweł jest tak bardzo wzruszony dobrocią Galatów, gotowych wydrzeć sobie własne oczy i oddać je Pawłowi (Ga 4,15). Jednakże hipotezie schorzenia fizycznego sprzeciwia się stwierdzenie Pawła, że te same udręki, co on, znoszą wszyscy Koryntianie. Poza tym dziwne co najmniej byłoby zalecenie Apostoła wydane Koryntianom, ażeby tę dolegliwość fizyczną zwalczali stałością swego postępowania. W tej sytuacji za bardziej prawdopodobne należy uznać przypuszczenia tych, którzy we wspomnianych słowach Pawła widzą aluzję do specjalnych trudności związanych z jego apostolską działalnością. Trudności te i prześladowania były szczególnie przykre na terenie Azji. Warto na koniec wspomnieć o jeszcze jednej, najnowszej hipotezie, dopatrującej się w „udręce Pawła” powtarzających się ciągle wyrzutów sumienia, że oto jeszcze do niedawna był tak bezwzględnym prześladowcą Chrystusa i Jego wyznawców. Niepokój ten, dzieło szatańskie, pozbawiał Pawła pewności siebie i sprawiał swą natarczywością, że miewał on chwile jeśli nie desperacji, to prawdziwego zwątpienia. Chrześcijański zwyczaj nazywania się wzajemnie braćmi i siostrami został przejęty z języka judaistycznego i tu bardziej niż w ST harmonizował z zasadami moralnymi nowej społeczności. Sam Chrystus oświadczył bowiem wyraźnie: kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten Mi jest bratem, siostrą i matką (Mt 12,50).

9–11. Mimo najgroźniejszych niebezpieczeństw i najbardziej dotkliwego udręczenia Paweł nie załamał się nigdy. Jego ostoją była wiara w Boga, który mocen jest nawet umarłych przywrócić do życia (por. Rz 4,17). Może On przyjść ze skuteczną pomocą w sytuacjach po ludzku sądząc bez wyjścia. Dlatego już w ST Bóg jest nazywany po prostu Wybawicielem (Ps 18[17],3; 70[69],6). W przypadku Pawła wiara w opiekuńczą moc Boga opiera się na doświadczeniu: Apostoł jest świadom tego, że z niejednej już opresji wydostał się tylko dzięki wyraźnej pomocy Bożej. Aczkolwiek przekonany już o skuteczności pomocy Boga, Paweł prosi jednak wiernych Koryntu o modlitwę. Ma to być modlitwa błagalna o opiekę Bożą nad nim, ale i dziękczynna zarazem, bo taką winna być przede wszystkim modlitwa chrześcijanina i taką bywała najczęściej modlitwa Pawła. Im większa będzie liczba ust modlących się do Boga, tym milszy będzie Mu ów dar modlitewny.

PRÓBA WYJAŚNIENIA NIEPOROZUMIEŃ

ZAUFANIE APOSTOŁOWI (1,12–14)

12 Chlubą bowiem jest dla nas świadectwo naszego sumienia, bo w prostocie serca i szczerości wobec Boga, a nie według mądrości doczesnej, lecz według łaski Bożej postępowaliśmy na tym świecie, szczególnie względem was. 13 Nie piszemy wam bowiem czegoś innego niż to, coście czytali i coście zrozumieli. Mam nadzieję, że i do końca będziecie nas rozumieć tak, 14 jak już po części zostaliśmy przez was zrozumiani: mianowicie, że w dzień Pana naszego Jezusa ja będę waszą chlubą, tak jak i wy moją.

 

12. Wiersz ten stanowi wprowadzenie do nowego tematu. Prostota serca, szczerość wobec Boga – to przymioty, których brak zarzucali prawdopodobnie Pawłowi Koryntianie. Kontekst dalszy pozwoli przynajmniej wysunąć pewne przypuszczenia, dlaczego czyniono Pawłowi takie zarzuty. Apostoł stanowczo przeczy tym insynuacjom, dając równocześnie do zrozumienia, że swoim postępowaniem w pełni zasłużył na to, aby Koryntianie modlili się za niego. Uważa, że może się nawet chlubić swoją postawą wobec chrześcijan korynckich, przy czym warto pamiętać, że Paweł bardzo wyraźnie odróżnia fałszywe, nieuzasadnione przechwalanie się przed ludźmi (Rz 3,27; 1 Kor 1,29; Ga 6,14) od chlubienia się – z najspokojniejszym sumieniem w Panu. Jeżeli zresztą ma jakiekolwiek rzeczywiste powody do tego, żeby się chlubić, to jest w pełni świadom tego, że wszystko zawdzięcza Bogu i Jego łasce. Korzystając z przykrych doświadczeń ateńskich, nigdy już potem nie silił się Apostoł na mądrość tego świata, a w całej jego działalności w Koryncie – wypełnionej nauczaniem i fizyczną pracą – chodziło mu jedynie o to, żeby zdobyć Koryntian dla Chrystusa, czego zresztą nigdy nie ukrywał.

13–14. O dwulicowość i hipokryzję posądzono Pawła dlatego, że w przekonaniu oskarżycieli inaczej pisał w listach, a inaczej przemawiał, a jeszcze – być może – co innego myślał. Jego postawa wobec wspólnoty – znów według przynajmniej jakiejś części Koryntian – była niejasna. W odpowiedzi na ten zarzut Paweł ogranicza się do wyznania swojej szczerości i prostolinijności jako nieodmiennych zasad traktowania wspólnoty. Przy sposobności stwierdza, że w taki też sposób wielu wiernych korynckich rozumiało jego postawę. Apostoł ma zresztą nadzieję, że przynajmniej dla owej części wiernych pozostanie takim na zawsze. Zresztą wszystko okaże się kiedyś jasne. Gdy nadejdzie dzień Pański, również Koryntianie będą mieli okazję do chlubienia się Pawłem, tak jak on – ma nadzieję – nimi, o czym zresztą wspominał już w poprzednim liście (1 Kor 1,7n).

ZMIENIONY PROGRAM PODRÓŻY MISYJNO-APOSTOLSKICH (1,15–2,4)

15 W tym przeświadczeniu postanowiłem już wcześniej do was przybyć – byście dostąpili powtórnej łaski – 16 następnie udać się od was do Macedonii i z Macedonii znów przyjść do was po to, byście mnie wyprawili w podróż do Judei. 17 Czyż więc poczynałem sobie lekkomyślnie, wszystko to zamierzając? Albo układając to, czym postanawiał według ciała w ten sposób, iżby „tak, tak” było u mnie [równocześnie] „nie, nie”? 18 Bóg mi świadkiem, że w tym, co do was mówię, nie ma równocześnie „tak” i „nie”. 19 Syn Boży, Chrystus Jezus, Ten, którego głosiłem wam ja i Sylwan, i Tymoteusz, nie był „tak” i „nie”, lecz dokonało się w Nim „tak”. 20 Albowiem ile tylko obietnic Bożych, wszystkie w Nim są „tak”. Dlatego też przez Niego wypowiada się nasze „Amen” Bogu na chwałę. 21 Tym zaś, który umacnia nas wespół z wami w Chrystusie i który nas namaścił, jest Bóg. 22 On też wycisnął na nas pieczęć i zostawił zadatek Ducha w sercach naszych. 23 A ja wzywam Boga na świadka mojej duszy, iż tylko dlatego, aby was oszczędzić, nie przybyłem do Koryntu. 24 Nie żeby okazać nasze władztwo nad wiarą waszą, bo przecież jesteśmy współtwórcami radości waszej; wiarą bowiem stoicie.

2 1 Sam to sobie postanowiłem, by nie przychodzić do was ponownie w smutku. 2 Jeżeli ja was zasmucam, któż mi radość sprawi, jeśli nie ten, którego ja zasmucam? 3 A napisałem to, aby nie doznać podwójnego smutku, gdy przybędę do tych, od których winienem doznawać radości; zresztą jestem przeświadczony co do was wszystkich, że moja radość jest także waszą radością. 4 Pisałem bowiem do was będąc w wielkiej rozterce i ucisku serca, wśród wielu łez, nie po to, aby was zasmucić, lecz żebyście wiedzieli, jak tym bardziej was miłuję.

 

15–16. Licząc na zrozumienie przynajmniej u części chrześcijan korynckich zamierza Paweł złożyć aż dwie wizyty w Koryncie. Spodziewa się, że Koryntianie z całą życzliwością wyprawią go w dalszą drogę. W ten sposób została zapowiedziana druga podróż Apostoła do Koryntu. Ponieważ nakreślony tu plan różni się cokolwiek od zamiarów przedstawionych w 1 Kor 16,5–9, być może dlatego również posądzono Pawła o niestałość i hipokryzję. Jakkolwiek rzecz miałaby się z poszczególnymi etapami tej podróży, Paweł wyraźnie stwierdza, że jego wizyta w Koryncie będzie dla wiernych tego miasta okazją do zdobycia specjalnej łaski. Zdaje sobie więc sprawę z tego, że jego posłannictwo jest również pośredniczeniem w otrzymywaniu łaski od Boga. Tak zresztą pojmował Paweł swoje wizytacje wiernych także innych Kościołów. Oto co np. pisze w Liście do Rzymian: Jestem przekonany, że przybywając do was, przyjdę z pełnią błogosławieństwa Chrystusa (15,29).

17–18. Paweł wie dobrze, że właśnie wspomniana przed chwilą zmiana planów najbliższych podróży stała się powodem posądzenia go o niestałość, o lekkomyślne traktowanie ludzi itp. Nie zamierza też zapierać się podjętych przez siebie decyzji. Przykro mu, że jest posądzony o to, iż bezpodstawnie i lekkomyślnie, jakby dla wprowadzenia w błąd wiernych, zmienił owe plany. Otóż samego Boga wzywa Paweł na świadka swojej prawdomówności. Rzecz sama w sobie może nawet na to nie zasługuje, ale Apostoł chce pokazać, jak wielką rolę odgrywa w jego życiu prawdomówność.

19. Dla umotywowania tego twierdzenia odwołuje się do prawdy wysoce dogmatycznej, co zdarza mu się zresztą niejednokrotnie (por. Flp 2,5–11). Paweł, jak każdy apostoł, przez to wszystko, co sam myśli, mówi i czyni, powinien głosić Chrystusa, będącego uosobieniem prawdomówności. Inaczej nie byłby wysłannikiem Chrystusa, nie mógłby cieszyć się Jego pełnomocnictwami.

20. Chrystus uosabiał prawdomówność nie tylko ze względu na osobistą wierność prawdzie, lecz także dlatego, że w Nim okazały się prawdą wszystkie obietnice Boga dane ongiś Izraelowi, a przez ten naród całej ludzkości. Charakter swoistych obietnic mają też wszystkie typy starotestamentowe. Każdy z nich – wspomnijmy dla przykładu mannę, ofiary starotestamentowe, przejście przez Morze Czerwone – znalazł swoje dopełnienie w Chrystusie jako w antytypie. Tej prawdomówności i wierności Boga Kościół – jak w czasach Pawła, tak po dzień dzisiejszy – składa hołd swoim własnym „tak”, uroczyście wypowiadanym w postaci liturgicznego „Amen”, którym kończą się wszystkie modlitwy zanoszone do Boga przez Jezusa Chrystusa (por. np. Rz 1,8; 1 P 4,11; Jud 25).

21. Ostatecznym źródłem wszelkiej prawdy w Kościele jest Bóg. On umacnia wszystkich, zarówno Pawła jak i Koryntian, a dokonuje się to przede wszystkim przez chrzest św., nazwany tu namaszczeniem Bożym. Tak zostały przedstawione symbolicznie obrzędy związane z udzielaniem chrztu św., mocą którego każdy chrześcijanin otrzymuje Ducha Bożego.

22. Drugim z kolei obrazem chrztu jest tzw. przypieczętowanie Duchem Świętym. Każda pieczęć zapewnia autentyczność dokumentowi, na którym widnieje. Pieczęć Ducha Świętego wyciśnięta na duszy chrześcijanina decyduje o jego przynależności do Chrystusa, której chrzest jest zewnętrzną oznaką (por. Ez 9,4–6; Ap 7,2–8). Świadcząc już teraz o naszej przynależności do Chrystusa chrzest jest równocześnie zadatkiem tej chwały, która wskutek szczegółowego zjednoczenia z Chrystusem czeka nas w przyszłości. Kiedy bowiem Bóg daje nam swego Ducha, to udziela czegoś ze swej chwały. Lecz jest to tylko cząstka czekającego nas kiedyś szczęścia (por. 2 Kor 5,2; Ef 1,13–14). Tak więc zostały ukazane wszystkie trzy Osoby Trójcy Świętej. Każda z nich ma swój udział w trosce o zbawienie człowieka.

23–24. Jeszcze raz wzywa Paweł Boga na świadka swej prawdomówności. Kto tak postępuje, gotów jest własnym życiem świadczyć o głoszonej prawdzie. Przy sposobności podaje też powód, dla którego zmienił swoje plany. Nie przybył do Koryntu – mimo obietnicy – bo pragnął zaoszczędzić przykrych przeżyć Koryntianom. Powinien był bowiem surowo ukarać chrześcijan korynckich. Miał do tego pełne prawo. Obawiał się jednak, że jego wystąpienie będzie pojęte niewłaściwie; że będzie posądzony o nadużywanie swej władzy. Może z czasem Koryntianie zrozumieją, że karząc kogoś z nich kieruje się Apostoł również miłością. Na razie jednak – Paweł znał dobrze ich mentalność – na pewno niewłaściwie odczytaliby napomnienia apostoła i ojca, który równocześnie czuje się sługą całej wspólnoty i pragnie spełniać swoje posługiwanie we wspólnej z wiernymi radości. Ostatecznym zaś twórcą i założycielem korynckiego Kościoła jest Bóg, obdarzający ludzi łaską wiary.

2,1–2. Na wstępie tego listu zaznaczył Paweł, że jego powołaniem jest pocieszanie strapionych. Gdziekolwiek się pojawi, powinien nieść ze sobą radość. Otóż zapowiedziana przez niego uprzednio wizytacja nie mogłaby się odbyć w radosnej atmosferze. Musiałby bowiem zasmucić Koryntian – domagała się tego jego ojcowska troska o ich duchowe dobro – w nim samym zaś odżyłby na nowo smutek, spowodowany zachowaniem się przynajmniej niektórych spośród Koryntian.

3–4. W tej sytuacji uznał Paweł za wskazane odłożyć podróż do Koryntu na czas stosowniejszy. Chciałby bowiem być dla swoich wiernych jedynie źródłem pociechy. Pragnąłby również, aby oni byli dla niego także radością, a nie smutkiem. Dlatego podróż zastąpił listem. W trakcie jego pisania towarzyszyły mu łzy obfite, ucisk serca i prawdziwa rozterka. Właśnie ze względu na nastrój, w jakim powstawał, list ten jest znany pod nazwą „we łzach pisanego”.

ZACHĘTA DO WYROZUMIAŁOŚCI (2,5–13)

5 Jeżeli zaś ktoś smutek sprawił, to nie mnie, lecz po części – by nie przesadzić – wam wszystkim. 6 Niech już takiemu wystarczy kara wymierzona przez większość was. 7 Raczej wypada teraz wybaczyć mu i podtrzymać go na duchu, aby nie popadł ów człowiek w rozpaczliwy smutek. 8 Dlatego napominam was, abyście z miłością rozstrzygnęli jego sprawę. 9 W tym też celu napisałem, aby was wypróbować i aby się przekonać, czy we wszystkim jesteście posłuszni. 10 Komu zaś cokolwiek wybaczyliście, ja też [mu wybaczam]. Co bowiem wybaczyłem, o ile coś miałem wybaczyć, uczyniłem to dla was wobec Chrystusa, 11 ażeby nie uwiódł nas szatan, którego knowania dobrze są nam znane. 12 Kiedy przybyłem do Troady, by głosić Ewangelię Chrystusa, a bramy były dla mnie otwarte w Panu, 13 duch mój nie zaznał spokoju, bo nie spotkałem Tytusa, brata mojego. Pożegnałem się przeto i wyruszyłem do Macedonii.

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin