Pamiętaj mnie - rozdział 40.pdf

(1329 KB) Pobierz
Vynn, Pamiętaj mnie
strona
1
Vynn, Pamiętaj mnie
strona
2
Niektórzy ludzie są skazani na porażkę. Niezależnie od tego co zrobią, jakie decyzje podejmą,
i tak nie sa w stanie uwolnić się od przeznaczenia, wiszącego nad nimi niczym czarny omen.
Eve przez dwa lata uciekała od życia które niegdyś prowadziła, chcąc ratować swój cały
świat, którym był ON. Wbrew wszelkim staraniom, nigdy nie potrafiła się odciąć od
wspomnień i marzeń, jakie miała wcześniej. Uciekała do momentu, gdy przeszłość w końcu
ją dopadła, otaczając niepewną teraźniejszością, ściągając w rodzinne strony, rozdrapując
stare rany i mamiąc słodką iluzją z Maxem.
Vynn, Pamiętaj mnie
strona
3
Rozdział 40
Teraźniejszość
Przez następnych kilka dni chodziłam jak na szpilkach. Chociaż szok wywołany
słowami mamy Maxa już minął, nie wiedziałam co miałam zrobić z tą wiedzą. Nie było już
później sytuacji, w której zachowałaby się podobnie, wręcz przeciwnie – przez cały czas była
dla mnie przemiła, troszczyła się o to, czy mi ciepło, czy może bym się czegoś napiła. Nawet
zagadnęła mnie o plany ślubne. Sytuacja z kuchni wydawała się być tak nieprawdopodobno,
że w pewnym momencie zaczęłam się zastanawiać nad tym, czy przypadkiem sobie tego nie
wyśniłam.
W każdym bądź razie w tamtym momencie była jeszcze inna rzecz, która całkiem
skutecznie zaprzątała moje myśli. Gdy całe podekscytowanie w związku z zaręczynami
opadło, uważniej przyjrzałam się pierścionkowi, który spoczywał na moim palcu.
Przełknęłam ślinę i poczułam nieprzyjemny skórcz w brzuchu. To nie był ten, który
znalazłam wtedy w koszuli Maxa. Czym więc było moje znalezisko?
Nie miałam nawet czasu, aby spędzić trochę czasu z Maxem na spokojnie, ponieważ
jego rodzice wciąż byli w mieście. Zatrzymali się w pobliskim hotelu i tak naprawdę
absorbowali niemalże całą naszą uwagę. Całą uwagę Maxa. Chociaż naprawdę polubiłam
jego ojca, nie mogłam mieć pewności, że nie miał takiego samego nastawienia jak jego
matka. Jej też już przestałam ufać.
- O czym myślisz? – zagadnęła Cath, widząc moją nieobecną minę.
- O tym, że muszę tam zaraz wrócić – jęknęłam cicho, unosząc twarz do słońca.
Tego dnia było naprawdę ciepło, więc wygrzewanie się na dworze sprawiało, że choć
na chwilę mogłam się rozluźnić. Nie musiałam sztucznie się uśmiechać i udawać, że wszystko
jest takie wspaniałe, uważać na każdy ruch, czy słowo. To się robiło naprawdę męczące.
Miałam ochotę uderzyć głową w porcelanową filiżankę mamy, za co wiem, że by mnie
utopiła w herbacie. Dobra, nie zrobiłaby tego, lecz miała równie wybujałą wyobraźnię co ja.
Mogłaby przygotować coś znacznie gorszego.
- Chcesz, aby już pojechali – zauważyła przyjaciółka.
- Kto? – spytałam, marszcząc brwi, pokazując, że nie miałam pojęcia o co jej chodzi.
- Rodzice Maxa. Nie lubisz ich – odparła ze śmiechem.
Vynn, Pamiętaj mnie
strona
4
- Nie chodzi o to, że ich nie lubię – westchnęłam, przewracając się na plecy. – Po
prostu ich nie znam.
- I nie wydajesz się chętna ich poznać. Wtedy zamiast wylegiwać się tutaj,
siedziałabyś w środku – rzuciła niby obojętnie, choć czułam na sobie jej baczne spojrzenie.
- Coś mi w nich nie pasuje, tyle – spróbowałam zbyć to wzruszeniem ramion.
- Mhm.
Spojrzałam na nią kątem oka, zaskoczona jej powściągliwością. Cath, która nie chciała
rzucić żadnej bystrej uwagi, ciętego komentarza, czy zwyczajnie złośliwego przytyku? Coś
mi tutaj nie pasowało. Wtedy podążyłam za jej spojrzeniem i dostrzegłam mojego przyszłego
teścia, jak podążał w naszą stronę ze szklankami lemoniady. Słyszałam jak kostki uderzały o
szkło i w tamtej chwili poczułam do niego nagły przypływ sympatii. Chwilowy.
- Pomyślałem, że może chcieć się wam pić – zauważył z ciepłym uśmiechem, podając
napoje.
- Dziękuję – powiedziałyśmy jednocześnie, starając się przy tym uśmiechnąć jak
najbardziej szczerze.
Przez chwilę przyglądał się nam w milczeniu i już myślałam, że nas rozgryzł, że nie
byłyśmy tak dobre w udawaniu jak się nam wydawało, lecz wtedy odechnął cicho, jakby z
jakiegoś powodu mu ulżyło. Upiłam łyk lemoniady i uniosłam na niego oczy, zauważając, że
ciągle mi się przyglądał.
- Mógłbym chwilę z tobą porozmawiać? – spytał.
Okay, a więc nie kupił naszego przedstawienia.
- Jasne – starałam się zabrzmieć nonszalancko, lecz już nie byłam pewna, czy mi
wyszło.
Podniosłam się z koca i ruszyłam u boku ojca Maxa, próbując jednocześnie nie dostać
zawału.
- Jak się czujesz? – spytał, uśmiechając się nieznacznie.
- Dobrze, a pan? – rzuciłam, bawiąc się palcami na szklance.
- Mów mi Brandon – odparł z uśmiechem.
- Evelyn, choć przyjaciele mówią Lynn – powiedziałam spokojnie.
- Albo Eve, jak Max – dodał, na co oboje się roześmialiśmy.
- Dokładnie tak.
Vynn, Pamiętaj mnie
strona
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin