Przebudzenie Błogosławione zimy doświtki Dawnom zapomniał w szarej omroczy; Dziś moje ranki dręczy sen brzydki, A trupie spanie zasklepia oczy. Nie tak bywało w dawniejsze lata, Gdym z Bogiem, z książką, o cichym ranku, Ciało ochocze a myśl bogata Snuły poczciwy trud przy kaganku. Nie brakło strunom śpiewnego dźwięku, Nad głową jasność snuła się biała, Spokój był w duszy, a pióro w ręku, Piosnka kaskadą z duszy tryskała. Jeszcze w błękicie mojego nieba Ostatnie czarne chmurki się wloką, Łzami wzrok jeszcze omyć potrzeba, Ażebym słońce dojrzał wysoko. Jeszcze niesforne jakieś rozgwary Wydają śpiewne mej piersi strony, Puls mego serca nierównej miary, To przyśpieszony to opóźniony, Ale już w sercu jest , Bogu dzięki, Najświętsza wiara z nadzieją błogą; Spokój do duszy, pióro do ręki , Już może wkrótce powrócić mogą, Piosnka szła na świat w skromnej postaci, Ale szerokie miała swe echo, Czuję , że grałam na sercach braci, Że mnie słuchali moi z pociechą, Ale dni smutnyh , czarnych dożyłem, Kamień zwątpienia piersi zawalił, Książki się grubym pokryły pyłem, Jużem do świtki lampy nie palił, Myśli promienne jak brzask jutrzenki, Już się czarnymi jak chmura stały, I spokój z duszy i pióro z ręki, Zda się na zawsze już odleciały, Całunem jednych marzeń spowiły, 1123 Torturą jednych wspomnień łamany, Straciłem z oczu syryjskie szczyty, Przestałem kochać świat mój kochany. Gdy się przebrała już cierpień miara, Gdy sercu pęknąć było najbardziej, Wśród burzy na mnie zleciała wiara, By uratować rozbitka z łodzi,...
P.Kuba-47