Na targu Południe. Słońce kwietniowe Zabłysło tarczą złocistą Ponad szczytami kamienic I drży siedmioma barwami W tysiącu kropel deszczowych, Co po niedawnej szarudze Wiszą na liściu zielonym Kalafiorów, pietruszki Cebuli, czosnku, kapusty, Czasem na tłustych wypocznie Piersiach czerwonej przekupki, Opiętych w kabat żółtawy, To znów gra światła i cieni, Uwydatniwszy do sytu Ich falująca wypukłość Spływa promiennym językiem Po wyciągniętym ramieniu, By w kilku drobnych pieniążkach Które w tej chwili w tej dłoni, Za wychowanki inspektów Złożyła młoda kobieta, Wpół ku przekupce schylona, Brzuchem oparta o stragan, Zestrzelić wszystkie swe blaski, Czasami złotym okoli Wieńcem kopułę ratusza I po miedzianym się dachu Zsunąwszy, światła girlandą, Padnie ukosem w narożnik Ludnej, szerokiej ulicy I w siwej brodzie uwięźnie Starca – o twarzy wybladłej. Naprzeciw rynku, u skrętu Dwóch krzyżujących się ulic, Stał on spokojny, milczący. ...
Faficzek-10