Kotlet_na_wynos_czyli_autostopem_za_rownik_kotlet.pdf

(1200 KB) Pobierz
Autor tekstu i fotografii: Mateusz Kotlarski
Redaktor prowadzący: Paweł Sondej
Redakcja: Łukasz Karolewski
Korekta: Urszula Czerwińska
Skład: Krzysztof Hosaja
Projekt okładki: ULABUKA
Zdjęcie na okładce: Mateusz Kotlarski
Mapa na okładce: Magdalena Kroczak
Wszelkie prawa zastrzeżone. Nieautoryzowane rozpowszechnianie całości lub fragmentu niniejszej
publikacji w jakiejkolwiek postaci jest zabronione. Wykonywanie kopii metodą kserograficzną, fo-
tograficzną, a także kopiowanie książki na nośniku filmowym, magnetycznym lub innym powoduje
naruszenie praw autorskich niniejszej publikacji.
Wszystkie znaki występujące w tekście są zastrzeżonymi znakami firmowymi bądź towarowymi
ich właścicieli.
Autor oraz wydawnictwo Helion dołożyli wszelkich starań, by zawarte w tej książce informacje były
kompletne i rzetelne. Nie biorą jednak żadnej odpowiedzialności ani za ich wykorzystanie, ani za
związane z tym ewentualne naruszenie praw patentowych lub autorskich. Autor oraz wydawnictwo
Helion nie ponoszą również żadnej odpowiedzialności za ewentualne szkody wynikłe z wykorzystania
informacji zawartych w książce.
Wydawnictwo Helion
ul. Kościuszki 1c, 44-100 Gliwice
tel.: 32 2309863
e-mail: redakcja@bezdroza.pl
księgarnia internetowa: http://bezdroza.pl
Drogi Czytelniku!
Jeżeli chcesz ocenić tę książkę, zajrzyj pod adres:
http://bezdroza.pl/user/opinie/?kotlet
Możesz tam wpisać swoje uwagi, spostrzeżenia, recenzję.
Wydanie I
ISBN: 978-83-283-2635-4
Copyright © Mateusz Kotlarski, 2016
Copyright © Helion, 2016
• Kup książkę
• Poleć książkę
• Oceń książkę
• Księgarnia
internetowa
• Lubię to!
Nasza
społeczność
Kup książkę
Poleć książkę
Kup książkę
Poleć książkę
128
CHINY
Kup książkę
Poleć książkę
LAOS
Znalazłem się w Laosie. Jeszcze rok wcześniej miałbym problem z umiejscowieniem tego
kraju na mapie. Co uderzyło mnie zaraz po znalezieniu się na tej ziemi? Wszechobecna
dżungla? Odgłosy jak w krakowskim zoo? Brak ludzi? Niesamowity upał i wilgotność unie-
możliwiające większy wysiłek? Potrzeba natychmiastowej zmiany spodni na szorty? Nie.
Pierwsze, co zachwyciło mnie w Laosie to cisza. Wreszcie. Po miesiącu pobytu
w Chinach zacząłem się przyzwyczajać i chyba zapomniałem, co to znaczy „słyszeć”
ciszę. Żadnych krzyków, warkotów silników, wrzasków i pisków. Tylko odgłosy natury
i lekkie skrzypienie mojego prawego buta. Od tej chwili wiedziałem już, że w tym kraju
odpocznę i zaznam niczym niezmąconej podróżniczej atmosfery.
A swoją drogą to kolejny powód do docenienia naszego pięknego, leżącego nad Wisłą
kraju. Spotkałem po drodze wiele osób, które mówiły – Polska? Tak, byłem kiedyś!
Boże, jak wy tam macie cicho i spokojnie. I te Mazury…. Nie zmyśliłem tego, to auten-
tyczny cytat. Zawsze wtedy myślałem, że przesadzają. Przecież w naszych miastach jest
gwar i hałas. Teraz już wiem, że to, co my nazywamy gwarem, w rzeczywistości jest
oazą spokoju. Tego dnia nie tylko zakochałem się od pierwszego wejrzenia w Laosie,
ale również zapałałem po raz kolejny miłością do Polski.
Zupełnie inny świat. Pierwsze laotańskie miasteczko wyglądało jak kolonia francu-
ska. Nareszcie jakaś inna architektura, a nie ciągle te chińskie smoki i lwy na każdym
okapie domu, które na początku fotografowałem z każdej strony, ale po miesiącu
miałem ochotę wykopać je na orbitę. W skwarze lejącym się z nieba obszedłem wioskę,
zagadałem do kilku obcokrajowców i poszukałem noclegu. Najtańszy za osiem złotych
w szopach z łóżkami piętrowymi.
LAOS
129
Zgłoś jeśli naruszono regulamin