Zwycięstwo r. 1675 pode Lwowem.pdf

(241 KB) Pobierz
Zwycięstwo r. 1675 pode
Lwowem
Karol Szajnocha
Gebethner i Wolff, Kraków, 1925
Pobrano z Wikiźródeł dnia 04.12.2016
KAROL SZAJNOCHA
ZWYCIĘSTWO R. 1675 PODE LWOWEM
WYDANIE II
NAKŁAD GEBETHNERA I WOLFFA
WARSZAWA — KRAKÓW — LUBLIN — ŁÓDŹ
P O Z N A Ń — W I L N O — Z A K O PA N E
SKŁADY GŁÓWNE:
THE POLISH BOOK IMPORTING CO. INC. NEW YORK
«KSIĘGARNIA POLSKA NA ŚLĄSKU, SP. AKC.» KATOWICE
KRAKÓW, — DRUK W. L. ANCZYCA I SPÓŁKI
1925
 Założenie
plantacyi na Zamkowej Górze nad Lwowem
przyozdobiło Lwów niezwyczajnie piękną przechadzką. Swoi i
obcy, wszyscy cenimy wysoce jej przyjemności, zachwycamy
się jej wielorakimi powaby, nie znając przecież, albo nie
przypominając sobie najwspanialszego jej wdzięku. Jest to
wdzięk wielkiego wspomnienia historycznego, jest to
otwierający się z niej widok miejsca, na którem spełniony
został wiekopomny czyn bohaterski.
 Patrzymy
codziennie na jego scenę, przechadzając się po
wschodnim rąbku plantacyi ponad łazienkami Kisielki i wiodąc
okiem po tej niezmierzonej płaszczyźnie, która od rogatki
żółkiewskiej, wprost błyszczącego stawku łazienek rozpościera
się i niknie poza przylądkiem dalszego pasma wzgórz na
prawo. Na tej to równinie stoczyła się r. P. 1675, za czasów
króla Jana Sobieskiego, między 5 tysięcznem rycerstwem
polskiem, a 40 do 60 tysiącami ordy tatarskiej i Turków,
szczęśliwa dla chrześcijan walka, liczona do najświetniejszych
tryumfów króla Jana III., który, według wyrażenia się
dziejopisów późniejszych, »nie był nigdy tak wielkim, jak na
pobojowisku pod Lwowem«. »Na tej to równinie« — mówi
współczesny historyk angielski Connor, osobiście obeznany z
dworem warszawskim, a nieprzyjazny w ogólności Polakom —
»odniesiono największe może zwycięstwo, o jakiem
kiedykolwiek słyszały dzieje«. »Na tej to równinie« — wtórzy
mu wreszcie pisarz dzisiejszy, głośny historyk francuski
Salvandy — »rozstrzygnęły się losy podziwienia godnej
kampanii, która może nie ma równej sobie w wiekach
poprzednich, a ledwie ustąpi którejkolwiek z kampanii wieku
naszego«. »W dzień tego zwycięstwa« — donosi wreszcie
urzędowa »Gazeta Francyi«, w nr. 103 z dnia 22 października r.
1675 — »zajaśniała Opatrzność widomiej niż kiedykolwiek
nad Polską, i okazało się jawnie, że samo niebo opiekuje się
tem przedmurzem świata chrześcijańskiego, które przed
wszystkimi narody chroni go od nawału najsroższych
nieprzyjaciół«.
 »Czasy
»z n i e s i e n i a« ordy pod Lwowem, tylko ośmią laty
wcześniejsze od szturmów armii tureckiej do murów Wiednia i
odsieczowej wyprawy króla Jana, były czasami najwyższej
potęgi półksiężyca. Większa połowa Węgier, znaczna część
Ukrainy i Podola zostawały pod panowaniem Osmanów. W
węgierskiej stolicy Budzie, w świeżo zdobytym Kamieńcu
Podolskim, tureccy zasiadali baszowie. Rok po roku widział
wojska tureckie, wdzierające się w coraz dalszą głąb państw
chrześcijańskich, po coraz dalsze podboje. Osobliwie Polska
znalazła się w tej chwili narażoną na ciosy muzulmańskie. Z
dworem wiedeńskim miała Porta od lat dwunastu pokój nader
pomyślny, uwieńczony rozpostarciem granic tureckich aż po
twierdzę Neuhäusel, o 10 mil od Presburga, pozwalający
Turkom zbroić się do wyprawy wiedeńskiej. Cały ciężar
zwycięskiej potęgi W. Sułtanów spadł na omdlałe królestwo
Zgłoś jeśli naruszono regulamin