Aleatha Romig - Konsekwencje namiętności.pdf

(3690 KB) Pobierz
Każdą prawdę łatwo zrozumieć, kiedy się ją odkryje.
Najtrudniejsze jest jej odkrycie.
Galileusz
Po​dob​no coś tak drob​ne​go jak trze​pot skrzy​deł mo​ty​la
jest w sta​nie wy​wo​łać taj​fun na dru​giej pół​ku​li.
Teo​ria cha​osu
PROLOG
S
IER
IEŃ
2011
P
Opo​ny che​vro​le​ta equ​inox pod​ska​ki​wa​ł y
na wy​bo​istym as​fal​cie Bri​stol Road. Zer​ka​jąc przez
szy​bę na umie​ra​ją​ce mia​sto, Rich Bo​sley za​sta​na​wiał się, czy tak to wła​śnie wy​glą​da​ło na Za​cho​‐
dzie, kie​dy go​rącz​ka zło​ta do​bie​gła koń​ca. Po obu stro​nach uli​cy cią​gnę​ły się ogrom​ne po​ła​cie ogro​‐
dzo​ne​go be​to​nu. W cza​sach świet​no​ści mia​sta Flint w sta​nie Mi​chi​gan te par​kin​gi przez całą dobę
były peł​ne sa​mo​cho​dów. W fa​bry​kach pra​co​wa​no na trzy zmia​ny – dziś za​kła​dy sta​no​wi​ły do​sko​na​‐
ły przy​kład „miej​skie​go upad​ku”.
W roku ty​siąc dzie​więć​set ósmym Ge​ne​ral Mo​tors wy​bu​do​wał we Flint swo​ją głów​ną sie​dzi​bę.
Przez wio​dą​ce do fa​bryk drzwi prze​cho​dzi​ły całe po​ko​le​nia ro​bot​ni​ków; każ​de wie​rzy​ło, że spi​sze
się le​piej niż po​przed​nie. Wszyst​ko zmie​ni​ło się wraz z kry​zy​sem na ryn​ku ropy naf​to​wej w la​tach
sie​dem​dzie​sią​tych i ogól​no​kra​jo​wym za​my​ka​niem fa​bryk w la​tach osiem​dzie​sią​tych.
Jed​nak na prze​ło​mie wie​ków do Flint po​wró​cił opty​mizm. GM za​in​we​sto​wał w swo​ją fa​bry​kę
sześć​dzie​siąt mi​lio​nów do​la​rów. W mi​ja​nym te​raz bu​dyn​ku dwóm ty​siąc​om pra​cow​ni​ków pła​co​no
za go​dzi​nę, a ko​lej​nych stu osiem​dzie​się​ciu mia​ło sta​łą pen​sję. Uczci​wa pra​ca za uczci​we pie​nią​‐
dze. Fa​bry​ka po raz ko​lej​ny tęt​ni​ła ży​ciem.
Pod ko​niec pierw​szej de​ka​dy prze​mysł sa​mo​cho​do​wy do​znał za​pa​ści. Nie​któ​re za​kła​dy, któ​rym
gro​zi​ło za​mknię​cie, zo​sta​ły ura​to​wa​ne przez pry​wat​nych in​we​sto​rów. Ci biz​nes​me​ni przy​wra​ca​li
na​dzie​ję tam, gdzie ją utra​co​no; po​trze​bo​wa​li jed​nak po​mo​cy. Pra​cow​ni​cy zgo​dzi​li się na ob​ni​że​nie
wy​na​gro​dzeń, a ma​rze​nie o lep​szym prze​kształ​ci​ło się w po​trze​bę cze​go​kol​wiek. Wła​dzom sta​nu
Mi​chi​gan tak bar​dzo za​le​ża​ło na utrzy​ma​niu fa​bryk i za​pew​nie​niu lu​dziom pra​cy, że za​de​cy​do​wa​‐
no o okre​so​wym zwol​nie​niu od pła​ce​nia po​dat​ków.
Kie​dy po​dat​ko​wy okres ochron​ny mi​nął, pra​cow​ni​ków po​pro​szo​no o przy​sta​nie na jesz​cze niż​‐
sze pen​sje. To jed​nak nie na wie​le się zda​ło; go​spo​dar​ka nie była w sta​nie wspie​rać pro​duk​tu. Li​‐
czył się tyl​ko osta​tecz​ny bi​lans. Nie ma​jąc mo​ty​wa​cji do tego, aby po​zo​sta​wić otwar​te drzwi, męż​‐
czyź​ni i ko​bie​ty w ga​bi​ne​tach ka​dry kie​row​ni​czej, da​le​ko, da​le​ko stąd, po​dej​mo​wa​li do​nio​słe de​cy​‐
zje. Ich sku​tek oglą​dał te​raz Rich: pu​sty bu​dy​nek za pu​stym bu​dyn​kiem, roz​pa​da​ją​ce się szkie​le​ty
tego, co się tu kie​dyś znaj​do​wa​ło.
Roz​my​ślał o zło​żo​nej mu przez ojca pro​po​zy​cji. Per​spek​ty​wa po​wro​tu do Iowa mo​gła wy​glą​dać
jak po​raż​ka. No bo czy sek​tor ban​ko​wy miał się w Iowa le​piej niż w Mi​chi​gan? Go​spo​dar​ka sta​no​‐
wi​ła pro​blem ca​łe​go kra​ju. Rich i jego żona Sa​rah wie​rzy​li w to mia​sto. Nie bali się cięż​kiej pra​cy,
byle ich sy​no​wi i przy​szłym dzie​ciom żyło się le​piej.
Rich zer​k
nął w pra​wo i uśmiech​nął się do uro​czej żony, po​chło​nię​tej prze​glą​da​niem ko​lo​ro​we​go
ma​ga​zy​nu.
– Jak mo​żesz czy​tać na tych wszyst​kich wy​bo​jach?
Zgłoś jeśli naruszono regulamin