I ty zostaniesz Indianinem - Wiktor Woroszylski.pdf

(3245 KB) Pobierz
Tego
dnia, wracając że szkoły, Mirek zatrzymał się na chwilę
w pobliżu przystanku autobusowego na rogu ulicy Solnej i
Świerczewskiego.
Gdyby mama Mirka przeczytała to zdanie, od razu ogarnęłyby
ją wątpliwości: jak to się stało, że droga ze szkoły do domu pro-
wadziła przez róg Solnej i Świerczewskiego, kiedy szkoła, do
której Mirek chodzi już piąty rok, mieści się przy ulicy Elekto-
ralnej, a dom, w którym mieszka razem z mamą, tatą i starszą
siostrą Małgosią — to jest takie duże nie otynkowane gmaszy-
sko na Chłodnej? (Niedługo zresztą zacznie się pewnie tynko-
wanie, bo z nadejściem wiosny oplotła dom, jak pajęczyna,
siatka żelaznych rusztowań). Wszyscy wiedzą, że Chłodna to
właściwie przedłużenie Elektoralnej, więc wystarczy przejść
przez Solną z jednej strony na drugą, uważając tylko, żeby nie
wpaść pod tramwaj albo samochód — i już jest się tak jakby w
domu. Nie ma natomiast żadnej potrzeby skręcania Solną w
prawo, aż do rogu Świerczewskiego.
Mama miałaby rację, ale byłaby to taka dorosła racja, która
niewiele ma wspólnego z racjami chłopaków w rodzaju Mirka.
Bo cóż to za przyjemność wracać ze szkoły do domu zawsze tą
samą drogą, najkrótszą i najłatwiejszą? Jest tyle dróg, każda
inna — i Mirek nie byłby sobą, gdyby nie miał ochoty wypróbo-
wać wszystkich. Zdarzało mu się zatem wracać do domu już nie
tylko przez Świerczewskiego i Żelazną, ale nawet przez Moko-
tów, Żoliborz i Saską Kępę.
— Skąd przychodzisz o tej porze? — pytała groźnie mama.
— Jak to Skąd? — dziwił się Mirek. — Ze szkoły.
I z apetytem zabierał się do wystygłego obiadu.
Tym razem jednak Mirek się spieszył, bo czekało go w domu i
wlepianie nowych znaczków do albumu (między innymi zdobył
akurat piękną zieloną Guadelupę), zamierzał więc dojść jedynie
do Nowolipek i zawrócić. Z całą pewnością wykonałby to za-
mierzenie, gdyby nie stanął na chwilę w pobliżu wspomnianego
przystanku.
To bardzo interesujący przystanek. Zatrzymuje się przy nim
autobus, którym można prawie wszędzie dojechać: setka.
Wszyscy polują na setkę, ale widocznie już ją wytrzebili, bo tra-
fia się niezwykle rzadko. Zanim nadjedzie, wyrasta na przy-
stanku długi ogonek zniecierpliwionych łowców.
Zdaniem Minka, nie powinni się tak niecierpliwić, bo mają tu-
taj mnóstwo rozrywek. Na przykład kiosk gier liczbowych:
„Rozbójnika" i „Krokodyla". Od pewnego czasu w kiosku tym
sprzedaje się również tanie książki w kolorowych okładkach.
Co prawda, Mirek nie zauważył jeszcze takiego wypadku, żeby
ktoś, wpłacając dziesięć złotych na „Rozbójnika", dodał: „A za
trzy pięćdziesiąt poproszę powieść dla chłopca mniej więcej je-
denastoletniego, wie pan, mój syn lubi czytać". Ale i tak warto
na ten kiosk popatrzeć. Albo płot oblepiony afiszami — czy to
nie ciekawe?
Zgłoś jeśli naruszono regulamin