Ksiazka_Ludobojstwo_OUN-UPA_tom_5_srodki.pdf

(2164 KB) Pobierz
Ludobójstwo
OUN-UPA
na Kresach
Południowo-Wschodnich
Dawne Kresy Południowo Wschodnie
W Optyce Historycznej i Współczesnej
Seria
Pod redakcją Witolda Listowskiego
Kędzierzyn-Koźle
2013
1
SeriA PoŚWięConA lUdoBóJSTWU PolAKóW doKonAnyCH
Przez oUn-UPA nA KreSACH PoŁUdnioWo WSCHodniCH
X dzień KUlTUry KreSoWeJ
- X KonFerenCJA PoPUlArno-nAUKoWA
Kędzierzyn-Koźle 1 CzerWieC 2013 r.
redAKTor ToMU: WiTold liSToWSKi
Podziękowanie
Serdecznie dziękuję wszystkim osobom, które przyczyniły
się do wydania tej książki. Wszystkim autorom za napisanie
tekstów: dr Lucynie Kulińskiej, prof. dr hab. Leszkowi
Jankiewiczowi, prof. dr hab. Czesławowi Partaczowi, dr
Leonowi Popkowi, ks. Tadeuszowi Isakowiczowi - Zaleskiemu,
mgr
Mieczysławowi
Samborskiemu,
mgr
Rafałowi
Leszczyńskiemu, prof. Ryszardowi Tomczykowi. Krystynie
Patrzykąt za napisanie wstępu, Staroście Powiatu Małgorzacie Tudaj,
Prezydentowi Miasta Tomaszowi Wantule, Zastępcy Prezydenta
Miasta Pawłowi Ramsowi, Wiesławowi Tokarczukowi,
Mieczysławowi Habudzie, Beacie Kaczyńskiej-Pogwizd,
Marioli Motyl, prof. Piotrowi Cichorackiemu, dr Bartoszowi
Józwiakowi, Piotrowi Szelągowskiemu, poseł
Brygidzie Kolendzie-
Łabuś,
senatorowi Aleksandrowi Świeykowskiemu oraz członkom
Stowarzyszenia Kresowian w Kędzierzynie-Koźlu i wszystkim
osobom, które wzięły udział w uroczystościach X Wojewódzkiego
Dnia Kultury Kresowej 1 czerwca 2013 r oraz Dnia Pamięci
Ofiar Ludobójstwa Polaków na Kresach Wschodnich
II Rzeczypospolitej 13 lipca 2013 roku w Kędzierzynie-Koźlu.
Witold listowski
Prezes Stowarzyszenia Kresowian
w Kędzierzynie-Koźlu.
3
© COPYRIGHT BY:
SToWArzySzenie KreSoWiAn W Kędzierzynie-KoźlU
STronA inTerneToWA: www.kresykedzierzynkozle.home.pl
ISBN - 978-83-63999-04-9
P.P.P. ARSGRAF sp. z o.o. ul. Jaktorowska 40, 96-300 Żyrardów
www.arsgraf.com.pl
Projekt zrealizoWany Dzięki WsParciu FinansoWemu:
GMiny
Kędzierzyn-Koźle
STAroSTWA PoWiAToWeGo
W Kędzierzynie-KoźlU
Wydawca:
SToWArzySzeniA KreSoWiAn W Kędzierzynie-KoźlU
POSŁA BRYGIDY KOLENDY-ŁABUŚ
SENATORA ALEKSANDRA ŚWIEYKOWSKIEGO
2
Wstęp
Stowarzyszenie Kresowian w Kędzierzynie Koźlu, to jedna z niewielu tak
prężnie działających grup Kresowian w kraju. Stowarzyszenie, które w 2013 r.
obchodzi 24 rocznicę istnienia i po raz 10 - ty zorganizowało dzień Kresowiaka.
W tym roku przypada też 70 rocznica ludobójstwa na Wołyniu i Kresach
Wschodnich ii rP. Uroczystość - przebiegała więc pod hasłem: „Nie
o zemstę
a o pamięć wołają ofiary.”
Spotkanie w Kędzierzynie Koźlu zgromadziło, jak zwykle, Kresowian
z całej Polski. Uroczyste spotkanie uświetniły wykłady Takich znakomitości
świata naukowego, jak: dr. lucyna Kulińska, ks. Tadeusz isakowicz – zalewski,
dr. leon Popek, prof. leszek Jankiewicz i prof. Czesław Partacz.
Wymienieni Państwo, to Jedni z nielicznych parających się w Polsce
badaniem i opisywaniem historii okrutnego ludobójstwa dokonanego na
Polakach w ii rP, przez bandy oUn UPA.
nacjonaliści ukraińscy, nie boją się tej prawdy skoro stawiają pomniki
banderowcom i uznają ich za bohaterów narodowych, ale jednocześnie poza
granicami Ukrainy fałszują prawdę o zbrodniach.
najwyższe władze w Polsce nie dbając o Kresowian, za wszelką cenę lansują
Ukrainę, wspierając jej aspiracje wejścia do Unii europejskiej. niezrozumiałe
jest to działanie gdyż Świat a zwłaszcza europa powinna poznać nacjonalizm
ukraiński, który się odradza, zanim Ukraina zastanie przyjęta do Ue.
Kilka tygodni po uroczystościach w Kędzierzynie Koźlu, Kresowianie raz
jeszcze przekonali się, że dla naszych rządzących i Sejmu iii rP ludobójstwo na
Kresach ii rP, to tylko „Czystka etniczna o znamionach ludobójstwa.”
A doradca Prezydenta Polski posunął się nawet do nawoływania w mediach,
żeby „nie
drażnić wrażliwości Ukraińców.”
Prezydent Polski pan Bronisław Komorowski zachowuje się tak, że Jego
i Polskę Ukraińcy mogą obrażać, traktując Go jajkiem. Można tu przywołać
słowa pana Komorowskiego z przed kilku lat, skierowane do Jego Poprzednika
cytuję – „Jaki
prezydent, taki zamach.”
rządzący Polską, tragedie z przed 70 lat i to zdarzenie ataku na polskiego
Prezydenta przed kościołem w Łucku, traktują lekko, niczym kibice piłki nożnej–
„Nic się nie stało, Polacy nic się nie stało.”
A występujący kilkakrotnie w polskiej telewizji prezes Mniejszości
Ukraińskiej w Polsce, syn zbrodniarza z Kresów, skazanego na karę śmierci,
Miron Sycz twierdzi, że to Polacy mordowali Ukraińców i palili ich wioski.
Kłamiąc w żywe oczy, śmieje się rozmówcą w twarz.
dobrze, że są jeszcze wspaniali wojownicy o prawdę i wielkim kosztem tej
prawdy dowodzą oraz starają się ją upowszechniać.
Krystyna Patrzykąt
4
5
Dr Lucyna Kulińska
AGH w Krakowie
Materiały raDy GłóWnej OpieKuńczej jaKO
Ważny przyczyneK DO baDania strat OsObOWych
pOLaKóW pOniesiOnych W WyniKu LuDObójczych
Działań nacjOnaListycznych OrGanizacji
uKraińsKich pODczas ii WOjny ŚWiatOWej.
Masową eksterminację ludności polskiej, a przede wszystkim popełnione
wówczas zbrodnie, określa się dziś mianem ludobójstwa. Pierwszym badaczem,
który zwrócił uwagę na to, że jedynie ten termin odpowiada rozmiarowi
popełnionych przez Ukraińców zbrodni, był prof. dr ryszard Szawłowski.
Wykładnię i uzasadnienie zamieścił w
Przedmowie
do książki
Ludobójstwo
dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia
1939-1945
1
, rozwijając ją w następnych pracach i wykazując, że zbrodnia
wołyńsko-małopolska była trzecim ludobójstwem na narodzie polskim, po
niemieckim i sowieckim popełnionym w czasie ostatniej wojny. Taką samą
kwalifikację zbrodni oUn-UPA przyjęli prokuratorzy z Głównej Komisji
Ścigania zbrodni przeciwko narodowi Polskiemu instytutu Pamięci narodowej
prowadzący śledztwa w sprawie zbrodni popełnionych w latach 1939-1945 przez
nacjonalistów ukraińskich na terenie województwa wołyńskiego w granicach
ii rzeczypospolitej Polskiej i na terenie województw Małopolski Wschodniej.
W ocenie karnoprawnej odnośnych zbrodni iPn posłużył się
Konwencją
o zapobieganiu i karaniu zbrodni ludobójstwa oraz artykułem 118 § 1 polskiego
kodeksu karnego z 1997 r.
2
Takie podejście wydaje się w pełni uzasadnione, gdyż
czyny, jakich dopuścili się ukraińscy nacjonaliści z oUn-UPA i ich miejscowi
pomocnicy w imię budowania swego samodzielnego państwa, zasługują
w pełni na to miano. Sprawcy stosowali ścisłą segregację rasistowską i etniczną
– zabijali swe ofiary tylko dlatego, że były Polakami. zdecydowaną większość
ofiar stanowili polscy chłopi, najczęściej wielodzietne rodziny. Podczas mordów
1 E. Siemaszko, Ludobójstwo
dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wo-
łynia 1939-1945, t. 1-2, Warszawa 2000.
2 P. Zając, Prześladowania
ludności narodowości polskiej na terenie Wołynia w latach 1939-1945
– ocena karnoprawna zdarzeń w oparciu o ustalenia śledztwa OKŚZpNP w Lublinie,
[w:]
Zbrod-
nie przeszłości. Opracowania i materiały prokuratorów IPN,
t. 2:
Ludobójstwo,
red. R. Ignatiew,
A. Kura, Warszawa 2008, s.34-49,
Materiały Pomocnicze IPN,
t. 10; P. Miszko, K. Matkowski,
Zbrodnie ludobójstwa popełnione przez nacjonalistów ukraińskich w Małopolsce Wschodniej w la-
tach 1939-1945 na osobach narodowości polskiej – w świetle śledztw OKŚPNP we Wrocławiu, [w:]
Zbrodnie przeszłości…, s. 34-52; Ludobójstwo i zbrodnia przeciw ludzkości jako kwalifikacje prawne
działań ukraińskich nacjonalistów z OUN-UPA i SS-Galizien na terenie kresów Południowo-Wschod-
nich II RP, [w:] Prawda historyczna a prawda polityczna w badaniach naukowych. Ludobójstwo na
Kresach południowo-wschodniej Polski w latach 1939-1946, red. B. Paź, Wrocław 2011, s. 99-125.
nie oszczędzano kobiet (nawet brzemiennych), dzieci i starców. dla morderców
nie miało znaczenia, jaki był status społeczny czy majątkowy ofiar. nieistotnym
było, jaki wykonywali zawód i jakiego byli wyznania. zabijano zarówno Polaków
wyznania greckokatolickiego, jak i prawosławnego od pokoleń, na równi z tymi,
którzy mieli nadzieję, że dzięki zmianie wiary i złożeniu deklaracji wierności
państwu ukraińskiemu ocalą życie. nie mieli szans, bo Polacy zostali uznani przez
rasistów ukraińskich za inny, obcy, skazany na wytępienie, gatunek. dlatego
mordowano też polsko-ukraińskie rodziny mieszane. nacjonaliści ukraińscy
uważali, bowiem, że przez taki związek małżeński krew została „skażona”.
Używali wobec takich rodzin pogardliwej nazwy krzyżaki, a wobec zrodzonych
w nich dzieci – pokurczi
3
. Czasem zabijano tylko małżonka polskiego i dzieci
jego płci – gdyż według dawnej tradycji wiara i determinująca ją narodowość
przechodziły z polskiego ojca na synów, a z polskiej matki na córki.
nie miało też znaczenia, czy Polacy wobec swoich ukraińskich sąsiadów
byli dobrzy, czy źli. Co ciekawe, ale i zasmucające, największe szanse na
ocalenie mieli ci Polacy, których stosunki z Ukraińcami były złe lub napięte, bo
opuszczali swe domy i uciekali do większych miast na pierwszy sygnał zagrożenia.
Tymczasem zdecydowana większość Polaków nie spodziewała się ataku i nie
czuła się zagrożona. ludzie żyjący od lat wśród swych rusińskich sąsiadów,
nierzadko powiązani z nimi przyjaźnią i więzami rodzinnymi, razem pracujący
i świętujący, musieli w bardzo krótkim czasie przełamać w swojej świadomości
stereotyp gotowego do współpracy kolegi czy powinowatego i ujrzeć w nim wroga
niosącego nieuchronną zagładę. W bardzo wielu wypadkach, co potwierdzają setki
relacji, do takiej przemiany nie doszło. ludzie oszukiwali się, że straszne wieści
dochodzące z innych wiosek dotyczą Polaków, którzy coś przewinili ukraińskim
sąsiadom. Częste były też przypadki, kiedy nacjonaliści ukraińscy wykorzystywali
naiwność Polaków, „gwarantując im bezpieczeństwo” tylko po to, by nie dopuścić
do opuszczenia przez nich wsi, gdy tymczasem wyrok śmierci na nich był już
wydany. To czynnik psychologiczny był główną przyczyną wysokich strat
i bezbronności ludności polskiej wobec tego masowego ludobójstwa.
Kresowi Polacy ginęli zdumieni i przerażeni tym, że męczeńska śmierć
spotyka ich z ręki dobrego znajomego czy krewnego. liczenie na powiązania
rodzinne okazywało się zawodne, bo nacjonaliści mordowali nie tylko Polaków,
ale i Ukraińców odmawiających zabicia swych polskich współmałżonków
i dzieci. eksterminowano też rodziny ukraińskie udzielające Polakom pomocy,
a nawet Ukraińców, w tym duchownych, wyrażających się krytycznie
o zbrodniach i ich wykonawcach.
3 E. Siemaszko, Stan
badań nad ludobójstwem dokonanym na ludności polskiej przez Organizację
Nacjonalistów Ukraińskich i Ukraińską Powstańcza Armię, [w:] Prawda historyczna, s. 327.
6
7
okrucieństwo i bezwzględność, z jakimi traktowano napadniętych,
pastwienie się nad ofiarami i stosowanie wobec nich wyrafinowanych tortur
zasługują na szczególne potępienie. dlatego ludobójstwo to określić należy
mianem genocidum
atrox
– czyli ludobójstwa okrutnego (strasznego).
Akcja eksterminacyjna ludności polskiej rozpoczęła się już we wrześniu
1939 r., ale dopiero w drugiej połowie roku 1942 liczba zabitych zaczęła
lawinowo rosnąć – od Wołynia, Polesia aż do Małopolski Wschodniej. Wiosną
1943 r. wyniszczana ludność wiejska Wołynia zaczęła chronić się do pobliskich
miasteczek i miast. latem i jesienią tego roku terror ukraiński osiągnął
niesłychane wręcz rozmiary, płonęły liczne polskie wsie, a ludzi mordowano
w bestialski sposób. Apogeum ludobójczej akcji na Wołyniu nastąpiło 11 lipca
1943 r., w dniu ukraińskiego święta Piotra i Pawła. Ukraińscy nacjonaliści
i miejscowa ludność zaatakowali polskich mieszkańców równocześnie
w ponad stu miejscowościach. Polacy nie mieli szans, bo stanowili na Wołyniu
tylko kilkanaście procent mieszkańców. Część, szukając ocalenia, skupiała się
w wybranych wsiach, gdzie tworzyła samoobrony i odpierała ataki napastników.
nie wszystkie dały im jednak ocalenie. Większość samoobron pokonano,
a ludność tam zgromadzona została zamordowana.
opis typowego napadu na Polaków znajdziemy w licznych relacjach
i raportach oddziałów działającej w Generalnym Gubernatorstwie rady Głównej
opiekuńczej. Przykładowo, z raportu z 8 września 1943 r., który nadszedł
z Polskiego Komitetu opiekuńczego w Chełmie do centrali rGo w Krakowie
4
,
dowiadujemy się, że grupy uzbrojone w broń maszynową i ręczną okrążały daną
miejscowość i oświetlały ją rakietami, a okoliczna ludność ukraińska, uzbrojona
w narzędzia gospodarcze, napadała na poszczególne domy i mordowała śpiących
domowników. Po dokonaniu mordu podpalano zabudowania mieszkalne
i gospodarcze. napadom prawie zawsze towarzyszyła grabież mienia
napadniętych. Tym zajmowały się głównie kobiety i młodzież.
interwencje u władz niemieckich, odpowiedzialnych za bezpieczeństwo
na tym obszarze, nie odnosiły żadnego skutku, jedynym ratunkiem była ucieczka
do miast.
Ta krwawa akcja ukraińska była tak rozległa, że prawie żadna wołyńska
rodzina nie pozostała w komplecie. należy podkreślić, że chłopi polscy do
ostatniej chwili trzymali się kurczowo swego dobytku i opuszczali go dopiero
wtedy, gdy było już za późno na jakąkolwiek sensowną i zorganizowaną
ewakuację. Przemyślana przez Ukraińców eksterminacja nie dawała ofiarom
wiele szans na przeżycie. Ponieważ zbrodni dokonywano nocą i we wczesnych
4 Archiwum Akt Nowych (dalej: AAN), sygn. 1049, Raport Polskiego Komitetu Opieki w Chełmie
dotyczący uchodźców z Wołynia, 8 IX 1943, s. 151-153.
godzinach porannych, często osoby, którym udało się ujść mordercom, były bez
odzieży i obuwia. Była to tzw. „ucieczka z duszą”
5
.
zresztą nawet wtedy, gdy cokolwiek uratowali, musieli to porzucać, bo
inaczej nie przeżyliby tak długiej drogi w terenie opanowanym przez zorganizowane
grupy napastników, którzy osaczali i nękali przemieszczających się uchodźców.
dlatego przybywający z Wołynia uchodźcy byli kompletnymi nędzarzami.
Tysiące uciekinierów pieszo i furmankami przemieszczało się
w dwóch kierunkach: w kierunku zachodnim, na Chełm, lublin i Warszawę,
rozpraszając się w centralnej Polsce, i w kierunku południowym, na lwów
i Przemyśl, w kierunku Małopolski zachodniej. Większość tych ludzi była
w położeniu wręcz katastrofalnym, wielu zmarło w drodze. W materiałach rady
Głównej opiekuńczej zachowały się szokujące opisy stanu uciekinierów, wśród
których pełno było rannych i chorych, półnagich i bosych, sierot i rodziców
poszukujących swych zagubionych dzieci. Bezpieczniej poczuli się dopiero
w dużych miastach Małopolski lub centralnej Polski. Tam mogli liczyć na pomoc
ze strony mieszkańców, którzy wielu z nich przygarniali pod swój dach, ale
w wojenny czas nie byli w stanie ich karmić, leczyć ani ubrać. Problemem były
sieroty, które oddawano ludziom dobrej woli na wychowanie.
Pewną wiedzę na temat rozmiarów antypolskiej akcji uzyskać możemy
z pisma delegata rGo we lwowie leopolda Tesznara do prezesa tej organizacji
Adama ronikiera z 29 lipca 1943 r.
6
Pisał on: „Jakie straty poniosła ludność
polska na Wołyniu trudno o tym mówić nawet w przybliżeniu. W każdym razie
dziesiątki tysięcy zostały zamordowane”. Autor zwracał też uwagę, że wypadki
te mogą powtórzyć się w dystrykcie Galicja, bo wiele wsi w województwie
lwowskim już jest atakowanych przez bojówki ukraińskie, mnożą się też
pogróżki pod adresem Polaków
7
.
Tak jak przewidział Tesznar, od jesieni 1943 r. mordy ukraińskie przeniosły
się na teren Generalnego Gubernatorstwa (województw Małopolski Wschodniej).
na pierwszy ogień poszły powiaty trembowelski i sokalski. W niektórych
miejscowościach zabijano od razu, w innych grożono ludności polskiej śmiercią,
jeżeli nie opuści domów. Czasem rozrzucano ulotki z żądaniem opuszczenia
przez Polaków wsi i miast. rozrzucano je nawet w samym Sokalu. ludność
polska czuła się zagrożona nawet we lwowie, gdzie nacjonaliści ukraińscy
nocami oznaczali krzyżami mieszkania Polaków, których planowali zgładzić.
5 L. Popek,
Uchodźcy z Wołynia w latach 1943-1944 w świetle dokumentów przechowywanych
w Archiwum Państwowym w Lublinie,
„Rocznik Historyczno-Archiwalny” (Przemyśl) t. 10, 1995,
s. 175-185.
6 Biblioteka Zakładu Narodowego im. Ossolińskich (dalej: B. Ossol.), sygn. 16721/II, t. 2, Papiery
Rady Głównej Opiekuńczej dotyczące sytuacji ludności polskiej w Małopolsce Wschodniej w latach
1943-1944. Korespondencja, s. 233 (oryginał pisma por.: AAN, sygn. 48, s. 2).
7 Ibidem.
8
9
Zgłoś jeśli naruszono regulamin