Antoni Marczyński - Zegar Smierci.pdf
(
640 KB
)
Pobierz
Antoni Marczyński
ZEGAR ŚMIERCI
Spis treści
1. Straszliwy cios
2. Niezbity dowód winy
3. Prasa ma żer
4. Rafał już na tropie
5. Tajemniczy wybuch
6. Powód przerażenie
7. Detektyw pod obserwacją
8. Rafał szuka dziecka
9. Wyrok śmierci!
10. Szatański plan
11. Figiel losu
12. Dwóch złodziejaszków
13. Pasażer na gapę
14. Spowiedź “nieboszczyka”
15. Za pół godziny wybuch!
16. Ucieczka
17. Zegar śmierci
Epilog
Tekst wg wydania z 1942 r.
Na okładce Antwerpia od stronu portu.
ROZDZIAŁ I
STRASZLIWY CIOS
Pochylił się nad nią, bardzo nieśmiało nakrył wargami jej usta lekko rozchylone,
wilgotne, ponętne.
— Mario, kocham cię!
Stłumionym ze wzruszenia głosem zaczął jej mówić o swojej wielkiej miłości, ale te
słowa nie wywarły na niej żadnego wrażenia; pozostała nieczuła, zimna, opanowana jak
zawsze. Jak zawsze jego żarliwe zapewnienia, zaklęcia odbijały się niby piłki od pancerza
kamiennej obojętności, w jaki uzbroiła swoje serce… po śmierci męża.
— Pożądam cię, Mario — ciągnął dalej zdławionym szeptem, zbliżywszy usta do jej
kształtnego, rasowego ucha…
Spokojnie, trzeźwo analizowała każdą sekundę swoich przeżyć, ale na zewnątrz
pozostała bezduszną lalką. Nie oddawała mu pocałunków, nie reagowała zupełnie na
pieszczoty, które stawały się coraz śmielsze, coraz gorętsze. On zaś zachęcony jej
absolutną biernością, żałował w duchu, iż dotychczas był zawsze tak nieśmiały. Bowiem
dzisiaj po raz pierwszy odważył się ją całować. Pierwszy raz od owej pamiętnej nocy, w
którą jej mąż zginął tragiczną śmiercią w Biarritz.
— Nareszcie! Kochanie, nareszcie! — bełkotał w upojeniu. — Na ten błysk szczęścia
czekałem cały rok!
Wpił się ustami w jej usta, a równocześnie jego dłoń drżąca z niecierpliwości błądziła
wśród fałdów sukni…
— Obejmij mnie!… Przytul!
Toczone, śniade ramiona, rozkrzyżowane na tapczanie w pozie zupełnego bezwładu,
uniosły się posłusznie ale bez pośpiechu i objęły mężczyznę za szyję.
— Dobrze ci, maleńka?
Nareszcie raczyła się odezwać:
— Ani dobrze, ani źle… Obojętnie — ziewnęła.
— Nieprawda! — krzyknął, gdyż dopiero co dostrzegł żywy błysk w jej oczach, które
dotychczas nawet go zauważyć nie chciały i patrzyły uporczywie w sufit pokoju. —
Nieprawda! Ty tylko robisz z siebie posąg, ale w twoich żyłach pulsuje krew gorętsza niż
moja! Przekonam cię o tym.
— Och, przekonaj, przekonaj! — wybuchnęła i luźny oplot jej ramion dokoła jego szyi
zacieśnił się nagle…
Wtem… w najbardziej krytycznym momencie… otworzyły się drzwi, ktoś trzeci
wkroczył do sypialni.
— Co pan robi! Ja nie dam bić mamusi!
Oboje zastygli w bezruchu. Na progu stała czteroletnia córeczka Marii Deplat,
trzymając oburącz czerwoną piłkę dużą jak futbol.
— Wyjdź stąd! — wrzasnął z wściekłością. Równocześnie Maria odepchnęła go od
siebie, usiadła na tapczanie i szybko obciągnęła sobie suknię podwiniętą wysoko poza
kolana. — Wyjdź! — powtórzył.
Lecz dziewczynka ani myślała usłuchać. Nie patrząc w jego stronę, przybiegła do
matki i skryła się w jej ramionach.
— Mamusiu, czy on ciebie chciał udusić? — spytała.
— Ależ skądże! Cóż ty wyplatasz, Ludwisiu! Pan Tadeusz tylko… tylko… — nie
znalazła odpowiedniego kłamstwa, spojrzała prosząco na bladego z gniewu mężczyznę —
tylko…
— Tylko żartował — dokończył za nią. — Widzisz, Ludwisiu, mocowaliśmy się z
mamusią tak dla zabawy. — Udało mu się bez trudności wmówić w dziecko wszystko, co
chciał. — A teraz idź sobie, mała…
— Nie chcę… Nie pójdę — przytuliła się do matki.
— Proszę cię, każ jej wyjść natychmiast — rzekł po angielsku. — Nie podrywaj mego
autorytetu u dziecka. Skoro wydałem takie polecenie, nie możesz go zmieniać… Później
ją tu zawołamy, jeśli chcesz.
Maria skinęła głową potwierdzająco i łagodnie ale stanowczo poleciła córeczce odejść.
Tym razem Ludwisia nie stawiała oporu. Lecz, zamykając za sobą drzwi, obrzuciła
mężczyznę wzrokiem tak pełnym urazy, że Maria nie mogła powstrzymać się od zrobienia
uwagi:
— Ludwisia nie cierpi cię żywiołowo!
— Nawzajem! — odburknął. Przez chwilę przechadzał się po pokoju, potem podszedł
do zamyślonej kobiety. Objął ją wpół, ale wyślizgnęła mu się natychmiast i uskoczyła za
tapczan. Jej spojrzenie powiedziało mu niedwuznacznie, że musi sobie wybić z głowy
zamiar wznowienia przerwanej sielanki. — Przez tę nieznośną smarkulę! — warknął,
zaciskając pięści. — No, już ja ją wezmę w karby ostro!
— Nie weźmiesz!… Nie weźmiesz jej w karby z tej prostej racji, że ja za ciebie za mąż
nie wyjdę.
— Mario — spojrzał na nią z wyrzutem — znów chcesz mnie dręczyć? Nie dawniej
jak wczoraj ustaliliśmy datę naszego ślubu, a teraz znowu…
— Teraz zmieniłam decyzję — wtrąciła. — Ta mała scenka otworzyła mi oczy… Nie
kocham cię, o tym wiesz dobrze. Jeżeli pomimo to miałam cię poślubić, to tylko przez
wzgląd na Ludwisię, którą kocham nad życie!… Chciałam jej dać dobrego opiekuna,
drugiego ojca.
Ojca!
A ty byłbyś dla niej surowym, niesprawiedliwym ojczymem, jak
przekonałam się przed chwilą. — Mówiła to bez cienia afektacji, spokojnie, chłodno, lecz
z nieubłaganą stanowczością. — I dlatego, drogi Tadziu, będziemy nadal tylko parą
dobrych przyjaciół… Kto wie, może zostanę twoją kochanką. Ale żoną, nie! Nigdy!
Ogłuszony, przybity, słuchał tych słów ze zwieszoną głową. Nazbyt dobrze znał Marię,
Plik z chomika:
kobazyl
Inne pliki z tego folderu:
Antoni Marczyński - Ulubieniec seniorit.epub
(246 KB)
Antoni Marczyński - Ulubieniec seniorit.pdf
(694 KB)
Antoni Marczyński - Wyspa nieznana III.epub
(2253 KB)
Antoni Marczyński - Żywe torpedy.epub
(2277 KB)
Antoni Marczyński - Szpieg w masce.epub
(7128 KB)
Inne foldery tego chomika:
- 000 - ALFABETYCZNIE FILMY RELIGIJNE - hasło - 123
- 021 - FILMY NA BOŻE NARODZENIE - bardzo polecam
Pliki dostępne do 16.11.2022
_ PROGRAMY
● Opowiadania erotyczne - chomikuj
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin