gasiorowska.dorota.primabalerina.2016.polish.ebook-olbrzym.pdf
(
1370 KB
)
Pobierz
Moim ukochanym dzieciom:
Kacprowi, Jakubowi i Wiktorii
N
a białej ścianie zamigotał promień słońca. Świt nieśmiało wdzierał się do
niewielkiego pokoju w ośrodku spokojnej starości Kalinowe Zacisze.
Irma pomału wstała z łóżka i starannie odłożyła kołdrę na bok. Mimo swoich
osiemdziesięciu sześciu lat nadal była sprawna, a wszystkie czynności wykonywała
z dużą dokładnością. Całe życie taka była – staranna, wręcz pedantyczna. Nawet
teraz jej bieluteńkie włosy musiały być równo przystrzyżone i ułożone w
nienaganny sposób. Podeszła do okna i odchyliła firankę. Słońce unosiło się ponad
wierzchołkami drzew. Uśmiechnęła się i zerknęła na drzwi. Była pewna, że lada
chwila stanie w nich Nina, jej ulubiona opiekunka.
Odkąd zamieszkała w tym nieco dziwnym, choć zacisznym miejscu, Nina
niemal codziennie, od blisko czterech lat, umilała monotonne dni Irmy i rozjaśniała
jej pokoik czarującym uśmiechem.
Irma podeszła do łóżka i znowu na nim usiadła. Zerknęła na zegar zawieszony
na ścianie. „Powinna już tutaj być, zawsze przecież była o tej porze” – zaniepokoiła
się starsza pani. Jeszcze raz podeszła do okna i spojrzała w dal przez zabrudzoną
szybę. Znów zobaczyła drzewa ożywione wiosenną zielenią, gęste i potężne. Ich
widok zawsze dodawał jej sił i budził nadzieję. Wiedziała, ile ich jest. Nawet gdy
zamknęła oczy, potrafiła w pamięci odtworzyć kształt ich rozłożystych konarów.
Zmieniał się tylko kolor liści. Raz były zielone i soczyste, tak jak teraz, gdy
przywitały się z wiosną. Po jakimś czasie ich zieleń, rozgrzana dotykiem lata,
płowiała. Po kilku miesiącach stawały się miedziane i żółte, nabierały ciepłych
barw jesieni. Potem znów drzewa stały nagie i bezbarwne, tylko czasem okryte
białym płaszczem zimy. Zawsze jednak były piękne. Irma codziennie spoglądała na
ten sam fragment krajobrazu jak na znajomą rycinę.
Spojrzała na prawo. Poniżej ośrodka znajdował się cmentarz. Nie lubiła na
niego patrzeć. Ciasno ułożone rzędy grobów codziennie przypominały jej o tym,
co nieodwracalne. Szeregi zniczy wieczorami roztaczały nad nim jasną łunę,
uwidaczniając to, na co większość podopiecznych wolałaby nie patrzeć. Ośrodek
wybudowano w tak osobliwym miejscu, że jego mieszkańcy mieli niemalże na
wyciągnięcie ręki przegląd różnych form nagrobków.
Irma uśmiechnęła się gorzko, spoglądając na kamiennego anioła, stojącego na
potężnym, starym grobowcu. Był naprawdę duży, górował nad całą nekropolią.
Nie bała się odejść. Wiedziała, że to kiedyś nastąpi. Przypuszczała, że zostanie
tutaj na zawsze, choć sądziła, że to w rodzinnym Lwowie dożyje swoich ostatnich
dni. Stało się inaczej. Ponad trzydzieści lat temu przyjechała do Polski. Początkowo
chciała zostać tutaj tylko kilka tygodni. Jej pobyt nieco się przedłużył. Po kilku
Plik z chomika:
alammm
Inne pliki z tego folderu:
Anna Brzezińska - Zbójecki Gościniec.pdf
(1027 KB)
Krete sciezki - Aleksander Lawski.pdf
(642 KB)
gasiorowska.dorota.primabalerina.2016.polish.ebook-olbrzym.pdf
(1370 KB)
Sophie Hannah - Przemow i przezyj.pdf
(1982 KB)
Powiedz prawde - Hannah Sophie.pdf
(2058 KB)
Inne foldery tego chomika:
audioboki
e pub
Moja półka
Na drutach dla dzieci
zachomikowane
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin