Jones Darynda - Ósmy grób po zmroku.pdf

(1235 KB) Pobierz
„Eighth Grave After Dark” - Darynda Jones
Zapraszamy do czytania i komentowania
wspólnego dzieła:
„Eight Grave After Dark”
- Darynda Jones
Tłumaczenie dla DivineHotties
– Wiedźmy w składzie [alfabetycznie]:
agnes_ka1, Broken_, Cuk–Chomik,
DirtyBlack_, ewela–ewela,
nocna_czekoladka, NoRegrets_, SinfulSoul_
Betował – Wiedźmin:
Slawek01_
Z
AKAZ ROZPOWSZECHNIANIA
!
2
„Eighth Grave After Dark” - Darynda Jones
Rozdział 1
Czasami marzę o ogórkach kiszonych.
Kiedy indziej pragnę krwi wroga.
Dziwne.
– CHARLEY DAVIDSON
W mojej szafie była martwa kobieta zajmująca się za życia kontrolą
podatkową, szlochająca niekontrolowanie w rąbek bluzki. Wliczając dzisiejszy dzień,
siedziała w niej już trzy doby. Przez to poranne ubieranie było nieco niezręcznie.
Gdybym mogła, nie otwierałabym drzwiczek, ale posiadałam tylko jedną
szafę. Co więcej, była maleńka. Ciężko było więc zignorować te przypadkowe
spotkania.
Ale musiałam przygotować się na ślub, zatem zawodząca urzędniczka czy nie,
musiałam dostać się do szafy. Nie mogłam zawieść najlepszej przyjaciółki. Ani
wujka, człowieka, z którym psiapsiółka miała się związać póki śmierć ich nie
rozłączy.
Dzisiaj był wielki dzień. Ich wielki dzień. Dzień, na który oboje czekali od
chwili, w której po raz pierwszy na siebie spojrzeli. Cóż, potrzeba było z mojej strony
nieco machlojek, ale w końcu udało mi się ich przekonać, by wyznali sobie uczucia
oraz się zaręczyli, więc nie mogłam pozwolić jakiemuś urzędnikowi skarbowemu
tego zniszczyć. Chyba, że ta kobieta była tu na kontrolę. Szczerze w to wątpiłam.
Zwykle, osobą płaczącą na kontroli był klient, nie kontroler.
Koniec z przeciąganiem. Zmusiłam się i otworzyłam drzwi. Kobieta siedziała
zwinięta w kulkę w kącie, płacząc jakby nie było jutra. Czego, niestety, dla niej nie
było. Identyfikator, który na sobie miała w dniu śmierci mówił SHEILA z wybitym
pod spodem: Z DZIAŁU KONTROLI PODADKOWEJ. Gdy zmarła musiała, być na
jakimś konwencie, ale przyczyna śmierci nie była od razu widoczna. Była
zaniedbana, miała rozczochrane czekoladowe włosy, przekrzywiony kok, ale to
mogło się przydarzyć, gdy została zaatakowana. Jeśli została zaatakowana. Albo to
mógł być rezultat wypicia zbyt wielu mojito podczas after party.
3
„Eighth Grave After Dark” - Darynda Jones
Po prostu nie byłam w stanie poznać przyczyny jej śmierci bez rozmowy, a
Bóg dobrze wiedział, że już kilka razy próbowałam ją zainicjować. Kobieta nie była w
stanie zaprzestać szlochania na tyle długo, bym mogła dojść do słowa. Powinnam jej
powiedzieć, że ją widzę, gdyż jestem Ponurym Żniwiarzem. Powinnam powiedzieć,
że pomogę znaleźć jej zabójcę. Powinnam powiedzieć, że może przeze mnie przejść,
kiedy będzie gotowa spotkać się rodziną, tymi, którzy przed nią odeszli.
Większość ludzi po śmierci momentalnie szła na północ albo południe. Ale
kilku pozostało w zawieszeniu. Wielu miało niedokończone sprawy czy coś
podobnego, jak duchy i dusze w ludowych wierzeniach, ale wielu pozostało, gdyż ich
śmierć była traumatyczna. Ich energia kurczowo uchwyciła się ziemskiego królestwa
i nie chciała puścić. Tutaj zakotwiczyli i aż do uzdrowienia, nigdy nie pójdą dalej.
I tu właśnie wkraczałam ja. Pomagałam zmarłym w każdy możliwy sposób.
Znajdywałam ich zabójców, poprawiałam ich błędy, wysyłałam wiadomości do
ukochanych, wszystko, by mogli się uzdrowić i przejść na drugą stronę, co działo się
przeze mnie. Przez moje światło. Światło, które podobno było tak jasne, że zmarli
widzieli je z każdego zakątka na ziemi.
Ale Sheila milczała, więc w tej chwili niewiele mogłam zrobić.
Bardzo ostrożnie przeciągnęłam cynamonową suknię druhny przez jej drżące
ramiona.
– Przepraszam – powiedziałam i poklepałam ją po ciemnych włosach. Zanim
zdążyłam zamknąć drzwi, wydała kolejny głośny, żałosny jęk. Na szczęście, szafa
miała grube drzwi.
– Co? – spytałam i odwróciłam się do Artemidy, zmarłego rottweilera, który
odgórnie mianował się moim strażnikiem. A odkąd kilkanaście drażliwych ogarów
piekielnych próbowało odgryźć mi szyję, Artemida nie opuszczała mnie na krok.
Usiadła, uniosła uszy, przechyliła łeb w zaciekawieniu i machnęła łapą w
stronę szafy.
– Próbowałam z nią porozmawiać. – Podeszłam do lustra i podniosłam
suknię. – Ona tylko głośno płacze.
Potarłam zmarszczki między brwiami. Jeśli chodzi o szaleńcze suknie druhen,
moja nie była najgorsza. Wyglądałaby lepiej, gdyby nie była rozmiaru sterowca.
Obecnie nosiłam dziewczynkę, która zgodnie z przepowiedniami uratuje świat, ale to
nie tym przejmowałam się od rana.
Miano starościny weselnej było zaszczytem, a do części jej obowiązków
4
„Eighth Grave After Dark” - Darynda Jones
należało dbanie, by panna młoda dotarła na ślub. Musiałam jeszcze poczekać na
Cookie. Miało to pewnie związek z wczorajszą trzecią Margaritą. Albo dziewiątą.
Kobieta pochłaniała je jak wodę. W jej obronie mogę powiedzieć, że piła za dwie.
Skoro byłam w stanie ciążastycznym zostałam ograniczona do sączenia musującego
soku winogronowego. Nie wywierał on tego samego efektu, co alkohol, ale zabawne
było oglądanie siostry i najlepszej przyjaciółki śpiewających znane kawałki i
udających Christophera Walkena.
Wykręciłam do Cookie, by upewnić się, że była już w drodze, gdy z drzwi
zabrzmiał głęboki i uwodzicielski głos. Jeśli to była Cook, musiała wypić więcej niż
myślałam.
– Zamykanie drzwi przed nosem zlęknionej zmarłej laski nie jest w twoim
stylu – powiedział mężczyzna.
Artemida zaszczekała i skoczyła w stronę drzwi, z ogromną radością
machając króciutkim ogonem.
Odwróciłam
się
twarzą
do
męża,
porażająco
przystojnej
istoty
nadprzyrodzonej, stworzonej z ogni piekielnych przez kreaturę, przed którą wszyscy
się ukrywaliśmy. O ile wiedzieliśmy, Lucyfer, tata Reyesa wypuścił Dwunastkę –
ogary piekielne, najbardziej okrutne i krwiożercze bestie. Nasłał je na nas. Naszym
jedynym ratunkiem była ziemia, na której staliśmy. Święta ziemia, której granicy
Dwunastka nie mogła przekroczyć, wiec mieszkaliśmy teraz w klasztorze.
Opuszczonym klasztorze, ale klasztorze – z jakże niezbędną świętą ziemią.
Mieszkaliśmy w nim od miesięcy w celu uniknięcia rozszarpania na kawałki
przez ogary piekielne patrolujące granice. Z pomocą innych, naszym zadaniem było
przeszukanie starożytnych tekstów oraz proroctw i znalezienie sposobu na
unicestwienie bestii. Tylko Reyes i ja byliśmy w niebezpieczeństwie. Wyglądało na
to, że tylko nas ogary chciały pożreć na śniadanie. Każdy inny mógł wchodzić i
wychodzić kiedy chciał, co
nie mogło tłumaczyć opóźnienia panny młodej w
przygotowaniach do własnego ślubu. Miałyśmy jeszcze kilka godzin, ale założyłam,
że Cookie będzie w klasztorze o brzasku, budząc mnie, bym ją uczesała. Tylko Bóg
wiedział, co mogłoby z tego wyjść.
Mimo to, nie pogardziłam obecnym towarzystwem. Gdy za każdym razem
Reyes wchodził do pokoju w swojej zmierzwionej krasie, krew zaczynała szybciej
krążyć w moich żyłach, a puls na szyi przyśpieszał.
Schylił się, by pogłaskać Artemidę. Patrzyłam jak po raz ostatni podrapał ją za
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin