Wirusy mózgowe
Wirusy mózgowe – to główna broń wojen informacyjnych. Wszystkie one oparte są na kłamstwie i służą do tego, aby niepostrzeżenie zmusić obiekt ataku do pożądanego skutku dla agresora. Można z tym walczyć. Przeczytaj artykuł a wszystko zrozumiesz …
Po raz kolejny posłużyłem się terminem „wirus mózgu” (oczywiście, w rozmowie na temat Ukrainy), a mój towarzysz nagle zapytał: Czy tak po prostu tej metafory używasz czy masz na myśli jakieś rzeczywiste zjawisko, które można w ten sposób nazwać? Zamyśliłem się, i zrozumiałem, że powinienem wyjaśnić co miałem na myśli mówiąc o mentalnym wirusie – więc napisałem artykuł. Oto co mu odpowiedziałem.
Cóż, po pierwsze, pojęcie „wirus mózgu” może być użyty jako model do opisania i zrozumienia zjawiska, jakie obserwujemy na frontach wojny informacyjnej. Dzieje i działa się ona na Ukrainie jak i w czasie Arabskiej wiosny, pierwszego Majdanu-2004, w czasie Błotnoj-2012, Pierestrojki 1985-1991 jest bardzo podobna do epidemii, i która jest dość dobrze opisanym modelem mentalnego zakażenia.
Właściwie, sama nazwa „wirus”, odnosząca się na przykład do wirusów komputerowych lub „wirusowych” filmów reklamowych – jest to model dość dobrze działający, dający się wyjaśnić i przewidzieć. Tak, analogia jest niepełna, wirus komputerowy jest martwy, sztuczny, zrobiony przez ludzi w jakimś celu, ale sam model zjawiska, opisywany słowem „wirus, kontakt, zakażenie, epidemia, antywirus, leczenie” jest całkowicie roboczy.
A po drugie, osobiście myślę, że, tak jak w przypadku wirusów biologicznych i komputerowych, istnieje realne zjawisko „wirusa mentalnego”, stanowiącego wprowadzenie do umysłu samodzielnego mentalnego podmiotu, posiadającego możliwość rozprzestrzenienia, wdrożenia, kontroli, ochrony przed programem antywirusowym, dalszego rozmnażania itp. Ta jednostka tak jak wirus komputerowy jest sztucznego pochodzenia. Jest w zasadzie w formie tekstowej, ale bywa również w formie wideo, obrazu, komiksu, pieśni itp. O tym chcę mówić. Moja myśl jest dość oczywista i sprowadza się do tego, że czas nazwać i zrozumieć sens fenomenu wirusów mentalnych.
Epidemie, które zaobserwowano
Dlaczego w ogóle pojawiła się analogia z wirusem i epidemią? Istnieje kilka powodów. Każdy, kto pamięta gorączki „objawienia” i „głasnosti” podczas Pierestrojki, kto oglądał posiedzenia Rady Najwyższej ZSRR, kto śledził ukraińskie i rosyjskie media, blogi w czasie ukraińskiego Majdanu-2004, kto teraz utrzymuje kontakt z ukraińskimi przyjaciółmi lub krewnymi, może łatwo zauważyć kilka bardzo specyficznych cech, właściwości epidemii i zachowania zarażonych, gwałtownie różniących się mentalnym polem epidemii mózgowej od innych tym, że zajmując społeczeństwo, np. ożywionymi dyskusjami dotyczącymi Igrzysk Olimpijskich, Mistrzostw Świata w piłce nożnej, meteorytu w Czelabińsku itp. Są to następujące cechy:
Skrajne wzbudzenie przedmiotu komunikacji. Wielu ludzi zwracało uwagę na wysoką mentalną temperaturę zainfekowanych: bliski krewny z Ukrainy nagle dzwoni tylko dlatego, żeby krzyknąć, jak on nienawidzi wszystkich moskali i rzucić słuchawką; w latach 1989-1990 na Placu Puszkina w Moskwie ofiary epidemii „głasnosti” całymi godzinami stali w upale, na mrozie, w deszczu i wściekle opowiadali przyjaciołom tylko to co przeczytali w gazetach. Rada Najwyższa ZSRR w 1990 i Państwowa Rad Ukrainy w 2014, wyglądały jak domy wariatów. Nadmierne podniecenie jakieś takie, nienaturalne, wręcz chorobliwe.
Bardzo szybka „przemiana” w zombie. Zmiany osobowości zachodzą bardzo szybko, i są piorunujące. Wydawałoby się, że jeszcze wczoraj (i zawsze był!) – normalnym człowiekiem i nagle przeistocza się w niczego nie słuchającego zombie, powtarzającego wyuczoną formułę. Przemiana jest nie tylko szybka, ale też pełna: mózg jest w pełni przejęty.
Bardzo szybkie rozprzestrzenianie się. Nagle, w jednej chwili wszyscy, również ci, których od dawna znamy i których za nic nie posądzalibyśmy o to stają się jednolitą chwiejną i niszczącą masą praktycznie nieróżniących się zombie, pragnących zjeść wasz mózg.
Kontrolowana aktywność. Zarażeni mentalnym wirusem otrzymują od niego instrukcje i zaczynają energicznie działać: pisać, rozpowszechniać, wiecować, nie zastanawiać się. Jak miliony komputerów zainfekowanych i kontrolowanych przez bota, gotowi są ponownie publikować, atakować, rozsyłać, wiecować, zbierać pieniądze.
W zasadzie, ludzki mózg wydaje się nie nadawać do tego, aby jedna idea opanowywała go w całości; człowieka charakteryzuje niestabilność pragnień, idei, myśli. Myśli zazwyczaj uciekną z mózgu, poruszając się jak fale w stawie. Często trudno jest powstrzymać myśl lub nastrój, wymaga to wysiłku.
Tak, silne emocje i stany – twórczość, miłość, nienawiść, strach, głód i pożądanie mogą czasem schwytać umysł człowieka całkowicie, ale na ogół kompletne i długotrwałe „obsesyjne” owładnięcie jakąś ideą, strukturą informacji jest nietypowe i podejrzane – zwłaszcza jeśli przyszło z zewnątrz. Jak odróżnić wirusa od myśli i nastrojów?
Mentalna fauna i flora
W rzeczywistości w pamięci człowieka znaleźć możemy żyjących, rozwijających się, mnożących w ogromnym zoo różnych samodzielnych, rozmaicie opracowanych zjawisk informacyjnych, często pochodzenia zewnętrznego. Dowcipy, moda, plotki, bajki, tak zwane memy, obsesyjne idee, powiedzonka, cytaty z filmów, internetowe memy (sakramentalne „komentarze” czy ktoś jeszcze pamięta), recepty potraw lub otrzymania „kostek na brzuchu”,wirusowe reklamowe teledyski, popularne filmiki z YouTube, łatwo wpadające motywy i piosenki.
Ta flora często się rozmnaża, potrzebuje rozszerzania – jak moda, dowcipy i plotki, ciężko się od nich uwolnićtak jak od grzybicy na stopach lub pryszczy; z częścią tej flory nauczyliśmy się żyć, jak z ukochanymi melodiami, przyzwyczajeniami lub ideami. Mentalna flora jest bardzo zróżnicowana i liczna, jej klasyfikacja nie jest tematem tego artykułu. Nas przede wszystkim interesują struktury informacyjne, które są specjalnie stworzone i wprowadzone do mózgu z zewnątrz w celu kontroli przez profesjonalnych twórców takich wirus.
Wirusy mentalne były znacznie wcześniej od wirusów komputerowych. Na przykład, szekspirowski bohater Otella stanął przed niezwykle toksycznym mentalny wirusem podejrzenia o zdradę, umiejętnie zasianym w jego umyśle, co doprowadziło do całkowicie nie wirtualnych następstw. Holenderski trik z tulipanami, kiedy całą Europę zmusili do tysiąckrotnego przepłacania za cebulki – to jest również wirus mentalny. Wszyscy pamiętamy nasze pierestrojkowe wirus mentalne „objawienia” (60 000 000 rozstrzelanych w Gułagu, jeden karabin na trzech, bataliony oddziałów karabinów maszynowych pędzą na miliony zgwałconych Niemek).
W epoce cyfrowej codziennie spotykamy się z wirusami mentalnymi i próbami wprowadzenia ich do naszych mózgów w ich faktycznej, realnej, niemal fizycznej formie – na przykład, w poczcie elektronicznej. Dajmy na to nigeryjski list nr.419 – wiesz, „jestem wdową generała Mbumbo rozstrzelanego za korupcję, jestem księgowym Chodorkowskiego, indyjskim przedsiębiorcą, który chce zainwestować pieniądze w waszą gospodarkę, w ogóle pomóżcie potajemnie odzyskać 20 milionów za prowizję 20%” – są to dokładnie opracowane przez oszustów wirusy mózgowe ze wszystkimi ich funkcjami (ponadto być może instrukcje dotyczące dalszego rozpowszechniania).
Jeszcze innym znanym rodzajem wirusów pocztowych są łańcuszki, „podaj dalej”, to straszydła, propozycje bogactwa, wystawienia (ten list obszedł świat 37 razy, wysłano siedem razy; Ałła Pugaczowa przesłała 30 listów a na drugi dzień otrzymała 100 tysięcy dolarów; jeden człowiek przesłał i dopisało mu szczęście; kobiet Wschodu się poniżają, opowiemy o tym; pewien biznesmen pojechał do obcego miasta na negocjacje, następnie go napoili i wycięli nerkę; bądźcie ostrożni, rozprzestrzenia się straszliwy wirus, powiadomcie w office, oto antywirus od Microsoftu i tym podobne). Na poczcie wywołuje to zbiorcze przesyłanie, w sieciach społecznościowych są teraz „maksymalne reposty”, „naciśnij tak, jeśli się zgadzasz” itp.
Podam teraz nieformalne, robocze określenie wirusa mózgowego:Nazywam wirusem mentalnym uporządkowaną strukturę informacyjną stworzoną sztucznie w celu przejęcia władzy nad umysłem, zdolną do przekazania w charakterze wiadomości informacyjnej komunikatu danych określonego formatu (nowość, książka, artykuł, list, film, pieśń, etc.) i przechwycenia uwagi nieprzygotowanego podmiotu, przekształcając się u niego w obsesyjną ideę, podporządkowując umysł, strukturalizując go i robiąc podatnym na kierowanie zewnętrzne.
Ukazanie właściwości: sztuczność, obecność celu, specjalna struktura, podporządkowanie i kontrola są bardzo ważne.
Wszyscy mogą sobie przypomnieć znane przykłady mentalnych wirusów: na przykład, moda („w tym sezonie wszyscy noszą paski i platformy”), krzyk „Pożar!” w zatłoczonym kinie (w istocie, najprostszy i niezmiernie efektowny mentalny wirus ze skutkiem natychmiastowym); głupi zwyczaj solenia, lizania i popijania tequili (również bardzo udany mentalny wirus, w celu podniesienia sprzedaży niesmacznego i szkodliwego samogonu z kaktusa), i tak dalej.
Bywają wirus małe, niedrogie w wytworzeniu (artykuły w kolorowym lub specjalistycznych piśmach „siedem sposobów … „, „dziewięć przyczyn … „) i duże, nadzwyczaj rozwinięte (książki, teorie, ideologie, rewolucje). Książka Allana Carra „Jak rzucić palenie”, poradniki jak schudnąć, alternatywne metody zdrowia (lecznicze głodówką, oddzielne odżywianie, urynoterapia, sposoby domowego leczenia raka), pseudo psychologia (na przykład, freudyzm) – są to faktycznie własne mentalne wirusy dowolnej wielkości formatu, które zawierają prawie wszystkie części wirusa mentalnego. Niektóre z nich, przy odrobinie szczęścia, zajmują małe „segmenty rynkowe”, jak urynoterapia, a inne – całe kontynenty i epoki, jak freudyzm.
Każdy, kto przeczytał instrukcję na temat odchudzania (Montignaca lub Dukana), poprawy wzroku, magazyny o modzie, książki o rzucaniu palenia, a także niezliczone przewodniki biznesowe „jak zarobić milion” lub „Geniusz marketingu”, mógł zauważyć ich wspólne cechy:
§ liczne obietnice i psychologiczne haki na początku;
§ żmudne kilka pierwszych rozdziałów składają się tylko z natarczywej reklamy i jej zadziwiających rezultatów, takich jak „pewien człowiek zastosował metodę i to okazało się dla niego szczęśliwe;
§ w całej książce jest tylko jedna myśl, wyjaśniająca i żuta przez 300 stron,
§ stałe żmudne powtarzanie tej samej myśli,
§ stałe wezwanie do działania, zwłaszcza pod koniec.
Jest to dość oczywista struktura i funkcje specjalnie zaprojektowanego wirusa mentalnego z prostej flory, epizodycznie żyjącej w mózgu. Anegdoty, plotki, łatwo wpadające motywy, choć stają się w rzeczywistości mentalnym zakażeniem, to pod prawdziwe wirusy mentalne nie podchodzą: brakuje im wielu części składowych tego wirusa. To prędzej – grzyby i bakterie.
To czy zawsze zadziała wirus mentalny, pożyteczny lub szkodliwy w jego działaniu (powiedzmy, wiele udało rzucić palenie i schudnąć dzięki Karrowi i schudnąć dzięki Dukanowi), nie będziemy teraz tego rozbierać na części – zainteresujemy się bardziej jego strukturą funkcjonalną.
Struktura wirusa mentalnego
Nie jestem (niestety lub na szczęście) specjalistą w dziedzinie tworzenia wirusów mózgowych i nie mogę zaproponować czytelnikowi prostej instrukcji, jak w domowych warunkach zrobić własnego mentalnego wirusa z podręcznych materiałów (w którym instrukcje potem, oczywiście, zbanuje Roskom-nadzór), ale oczywiście zauważyć wszystko jeszcze można. Będziemy wykorzystywać jako model właśnie wirusa komputerowego, gdyż ma on główną wspólną cechę z wirusami mentalnymi – nienaturalność, obecność celu i infrastrukturę. Skuteczny mentalny wirus najwyraźniej zawiera przykładowo te części składowe i elementy, które możemy obserwować w wirusie komputerowym lub spamie:
- Cel: W wirusie, w odróżnieniu od innej flory mózgowej (plotki, pogłoski, dowcipy) zawsze jest cel w kierunku, którego skłania się zarażony odbiorca. Zazwyczaj jest pewne działanie plus dalsze jego rozszerzenie.
- Haczyk: środki przyciągania uwagi. To taka sama socjo- i psychotechnika przyciągania uwagi, w odniesieniu do aktualnych problemów i archetypy przewidywanego biorcy wirusa, jak np. zwykły spam: wszelakie wezwania do otwarcia i uruchomienia wirusa, odwołanie do obywatelskiego sumienia lub ciekawości (łańcuszki), chciwość (nigeryjskie listy), strach (dla jego zdrowia, erekcji, wagi i wzroku), jakoby formalnego zabiegu Państwowej Inspekcji Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, sądów, podatków i banków, odwołanie się do ciekawości lub pożądania (Szok! Fotka) itp.
A w mentalnych wirusach, wrzucanych do środków masowego przekazu, haczyki – to rozczłonkowanie, śmierć, katastrofy, obnażanie rządzących, pranie brudów gwiazd show-biznesu, wiadomości z wojny, i temu podobne.
- Formy dostarczania: przez boty, fejkowe konta, wirtualni użytkownicy, liderzy opinii, struktury wielowarstwowe rozprzestrzeniania w rodzaju „Bandy Nawalnego” (patrz poniżej), wypełniające kontrolowane media (często z uzasadnieniem „w sieci piszą”) itp.
- Sposób wykonania: oddziaływanie na słabe punkty czytelnika, typowe reakcje, próby powinowactwa z użytkownikiem, wywołanie rezonansu – w tym celu są wykorzystywane niepewność, strach, wzorce, rodzicielska wiedza po Bernie, archetypy, wypowiedzi, które każdy może okazać: „dokładnie wiedziałem! Też tak myślę! Dobrze, że to o mnie! ” itp.
Przykłady takich środków wdrożenia można łatwo dostrzec w leksykonie Cyganki, która was zaczepia na dworcu (opowiem o przyszłości, oj, masz wroga, męża pomogę znaleźć dobrego, żeby żona nie zmieniła, weź i złap za włos, nie wypuszczaj bo następne 9 lat będziesz impotentem!
Wielokrotne powtarzanie komunikatów staje się charakterystyczną oznaką modułu wdrożenia chociaż nie za każdym razem. Wyłączenie racjonalnego myślenia – główny rezultat tej huśtawki archetypów, który pozwala przeniknąć do świadomości.
- Środki obróbki (przeprogramowania): nowa szokująca prawda, odsłanianie ogólnie znanego, wiadomość z tajemnicami, wstrząsające nowości, nie wiedzieliście, oszukano was, teraz poznacie prawdę, przewidywanie przyszłości, obietnica korzyści: pieniądze, szczęście, zdrowie itp. W celu „obróbki” wirus powinien się składać z „faktów” i „wartości” w celu ich zamiany w zainfekowanym mózgu.
- Metody obrony przed antywirusami i innymi wirusami: wskazanie wroga, ujawnienie zawczasu ich „kłamstwa”, zestaw argumentów na przyszłość, „nie wierzcie jeżeli wam powiedzą, że”, hurtowe poniżanie i odczłowieczenie oponentów (waciaki, kolorady, sówki, ukropy, gejeropa, pendosy).
Algorytm obrony nie powinien być złożony z dwuchodówki (termin szachowy – rozwiązanie w dwóch posunięciach): kto się nie zgadza ten tępak lub kupiony przez władzę! Jesteście – Surkowską propagandą! Każdy, kto jest przeciwko komunizmowi jest najemnikiem kapitalistów! Każdy, kto zaprzecza freudyzmowi jest skupiskiem seksualnych kompleksów! Każdy, kto nie kocha homoseksualistów jest ukrytym homosiem! Prawda kłuje w oczy!
Przyszłemu oponentowi z góry w ramach jego „odczłowieczania” – bezpośrednio w odpowiednim mentalnym wirusie lub w osobnych „podtrzymujących” memach i wirusach – przypisuje się zaangażowanie, sponsorowanie, „zoologiczną nienawiść”, zmowę, chciwość, idiotyzm i egoistyczne interesy, żeby odeprzeć w przyszłą próbę wyczyszczenia wirusa.
- Kierowanie przejętym obiektem: instrukcja wykonywania różnych działań – przejść od przesłuchania do głosowania, podpisać petycję, ściągnąć soft do DDoS, zaatakować witrynę lub instytucję państwową masowymi komentarzami lub zmasowanymi atakami, wyjść od rana na miting/majdan, przelać pieniądze itp.
- Instrukcje do dalszego rozpowszechniania: motywacja do maksymalnego odświeżania postów, „wyraź swoją opinię na temat tej witryny”, powiadom wszystkich, błyskawiczne rozsyłanie „ważnej informacji”, szybkie „odsłonięcie” książki adresowej, lajki-szery-retwisty. W ogóle, jeśli spojrzeć na wiele „nowości”, „postów”, „badań”, „tweetów”, można pod emocjami, patosem i retoryką rozróżnić małe stalowe kółeczka i sprężyny w ich środku.
Naganiacze mentalnych wirusów, oczywiście, biorą do uzbrojenia meta-metody, tworząc bardziej złożone nadstruktury i scenariusze z poszczególnych wirusów, a także już wypróbowywane metody technologiczne i techniki z reklam i marketingu – na przykład, ciągłe powtarzanie, rozwój tematu, każdą dramaturgię, para teaser-pfizer, metody fałszywego dylematu, sąsiedztwo (Brad Pitt na plakacie w godzinach, w których on w rzeczywistości nigdy nie kupi, użycie słów „Rosja” i „rakieta” w tych samych wiadomościach, bez związku między nimi), drugorzędne wspomagające kanały (uboczne newsy, wyciąganie starych tematów) itp.
Ktoś z producentów wirusów może i umie – stara się wprowadzić w wirus metody podprogowego, podświadomego programowania na poziomie słownictwa i gramatyki i w ogóle wszelakie NLP, co według mnie, właściwie nie jest tak naprawdę ważne. Główne – podstawowe funkcjonalne moduły wirusa, wymienione są powyżej.
Źródłem technologii i kadr do przemysłu mentalnych wirusów są oczywiście reklamodawcy i piarowcy oraz oczywiście Hollywood ze swoimi technologiami kierowania uwagą i emocjami (przypomnijcie sobie jak się śmiejecie, płaczecie i zauważacie, że bohaterka zapomniała o torbie – dokładnie w określonej lokalizacji blockbustera).
Oczywiście, do stworzenia, zasiewu i „zarobku” wirus musi posiadać gotową infrastrukturę.
Infrastruktura przemysłu wirusowego
Kontynuujemy korzystanie z naszej analogii wirusów komputerowych. Jak pracuje przemysł po stworzeniu i rozszerzeniu wirusów komputerowych? Bardzo upraszczając, można przedstawić sprawę w następujący sposób:
Jest to szczegółowy podział pracy wirusowego przemysłu (ale bywają również zintegrowane produkcyjne łańcuszki). Dystrybutorzy, analitycy, twórcy, naganiacze botnetów, monetyzatorzy. Cykl życiowy wirusa przechodzi przez następujący łańcuszek podziału pracy:
Analiza i wybór audytorium. Wybór tych, do kogo skierowany jest wirus. Dobór odbioru, dramaturgii, scenariusza. Na przykład list z wirusem w archiwum, z tematem i tekstem: „Pozew (kopia). W dodatku kopia pozwu do sądu, gdzie pojawia się wasza organizacja” … skierowana do generalnych dyrektorów wykonawczych, prawników firmy, w skrajnych przypadkach piarowców, a programista lub dizajner np. on najprawdopodobniej wszystkiego nie „zahaczy”. Szum przy zamrożeniu składek emerytalnych również zahacza bynajmniej nie wszystkich, tak jak zaciekła walka z cenzurą w Internecie przez Roskomnadzor.
Generowanie i weryfikacja. Twórcy zwykłych wirusów komputerowych mają specjalne oprogramowania (SDK), generujące wirusy (tak-tak, większości wirusów dziś nikt nie pisze – generują się automatycznie, a tajni superhakerzy piszą tylko technologiczne nowości i same generatory). Twórcy wirus wybierają (praktycznie myszką) potrzebne właściwości przyszłego wirusa, po naciśnięciu przycisku automatycznie generują wirusa, sprawdzając go na serwerze, na którym postawionych jest 20-30 najpopularniejszych programów antywirusowych (ze świeżymi aktualizacjami), jeżeli go znaleziono, to generują następnego. Jeżeli wirus przebija się przez ochronę – traktują go jako dystrybutora do dostarczania i wbrosa (dodanie).
Wbros (posiew) jest tworzony za pomocą rozsyłania (spam pocztowy, instalowanie razem z innymi aplikacjami, itp.) wbudowanej w wirus socjotechniki (haczyków, „czepiających się” użytkownika i pozwalających zaczepić o jego sprzęt). Przez pół dnia (relatywnie) wiodące programy antywirusowe znalazły, rozprowadzane aktualizacje baz danych i zabijając wrzuconego wirusa ale ten już zdążył znaleźć i zamienić na zombie dziesięć tysięcy komputerów, na których nie ma i nie będzie programów antywirusowych.
Eksploatacja. Następnie można zarządzać kierować i zarabiać przez – otrzymywany botnet z infrastrukturą kierowania przez tego, kto umie go monitorować (kraść hasła, PIN-y, numery kart, wykonywać ataki DDoS lub rozsyłać spam i wirusy).
W ten sposób obecnie generuje się i wrzuca 20-30 tysięcy wirusów dziennie, trzy-cztery miliony na rok, w sumie wiadomo już o ponad 100 milionach wirusów i trojanach. A pracujące, aktualne programy antywirusowe działają maksimum na 20-30 % maszynach na świecie. Naiwniaków, dla właściwego środowiska, planktonu do życia wirusów jest wystarczająco.
Ale takie wirusy – to branża handlowa, biznes.
Niezależnie istnieją służby specjalne, opracowujące bardzo złożone i drogie wirusy takie jak „Stuchnet”, Flame, Duqu (według oceny Laboratorium Kaspersky, opracowanie takiego może kosztować do 100 milionów dolarów, to są pieniądze, których nie posiada ani jedna prywatna hackerska grupa), trojany, zakładki do swoich tajnych spraw (kradzenie informacji, łamanie infrastruktury, śledzenie pani Merkel, spalenie irańskiej wirówki).
W przemyśle wirusów mentalnych, również jest własny sektor prywatny (moda, reklamodawcy, firmy tytoniowe, sekciarze, oszuści, specjaliści od pijaru, biznes-trenerzy i sprzedawcy środków odchudzających) i bojowy, sektor państwowy. Prywatne wirusy zazwyczaj używane są do wciskania towarów, są widoczne, często prymitywne i drażniące. Mają klasyczne miejsca rozmieszczenia: reklama, spam. Przyzwyczailiśmy się już do nich, chociaż niczego dobrego w tym nie ma. To coś w rodzaju zwykłej bakteryjnej flory – częściowo zwyczajnej, a częściowo nawet pożytecznej.
Są oczywiście również generatory mentalnych wirusów do użytku prywatnego – wszystkim znane formaty demotywatorów, komiksy z podstawianymi replikami, filmy o histeriach Hitlera, witryny z dowcipami i z anegdotami itp. Ale najbardziej wyrafinowane, niebezpieczne i najmniej widoczne są bojowe wirusy, warstwa wojny informacyjnej. Istnieje silna infrastruktura, pełny produkcyjny łańcuch: analitycy, twórcy, psycholodzy, generatory wirusów, środki rozpowszechniania, wsparcie, środki wyprowadzenia z offline.
Wiele razy czytaliśmy o państwowych generatorach wirusów, nawet sobie nie zdając sprawy, że te właśnie generatory to: na przykład pełny amerykański „zestaw rewolucjonisty”, stosowany na Serbii, w Gruzji, na Ukrainie- 2004, Arabskiej wiośnie w Syrii. Jest to zestaw ulotek, tekstów, instrukcji, loga (pamiętacie krzywo narysowaną podniesioną ściśniętą pięść, która nie zamienia się od dziesiątek lat?), instrukcje przyrządzania koktajli Mołotowa, 198 dobrych rad Gene Sharp, filmy dla żołnierzy „dziękuję, że wróciliście” do USA, Gruzji i Ukrainy itp.
Tłumaczenia instrukcji na serbski, gruziński, arabski, ukraiński, zamieniając kolor rewolucji z niebieskiego na pomarańczowy, zastępując okrzyk „Tak!” na możliwy do przyjęcia w danym kraju, szaliki na wstążki i opaski na loga, punkty instrukcji i obrazki można zostawić te same – dlatego że who cares (chu kears-kogo to obchodzi).
Sieci dystrybucyjne służą, oczywiście, przede wszystkim jako quasi-obiektywne, quasi-wolne media, a niekiedy jako pierwotne wbrosy, posiewu – serwisy społecznościowe, blogi, sieci zapowiedzi nowości (te same Szok, Foto). Pierwotny wbros odświeża się jako „nowość” w mediach („co piszą w Internecie”), i potem oczyszczony wraca już jako obiektywna prawda – „w gazecie napisali”, potem znowu wraca do mediów jako „w sieci piszą, że” itd.
Oczywiście, idealny wirus ze 100% skutecznością można było by wrzucić w jedno miejsce, a dalej już sam się rozprzestrzeni. Ale dla większości wirusów jest ważna pierwotna gęstość zasiewu – powinna być wyżej pewnego progu do tego aby epidemia wzrosła. Poza tym, jeden punkt upchnięty i łatwiej potem wyśledzić prowokatora. Dlatego zazwyczaj wrzuca się je razem w wiele miejsc, starając się zasiać jak najszerzej i najszybciej.
W sieciach społecznościowych maszyny rozprzestrzeniania składają się nie tylko z botów i osobowości wirtualnych ale też z dziesiątków tysięcy ludzi, zjednoczonych w koncentrycznych kręgach, o wielkiej mocy społecznego wzmacniania sygnału. Na przykład, przeanalizowana przez nas w czasie wyborów na mera Moskwy we wrześniu 2013 „Banda Nawalnego” składała się (w tym czasie) z Jądra (110-120 ludzi), Zgraja (400 ludzi), Grupy (3-4 tysięcy), Stada (40-50 tysięcy). W każdej warstwie byli ze swoim socjologicznym składem, swoją gęstością związków i szybkością „repostów”.
Ta rozprzestrzeniająca się i zwiększająca struktura (jak widać w każdej warstwie – intensyfikacja sygnału skierowana na porządek), którą budowano i pielęgnowano kilka lat, służy jednemu celowi: nagłemu rozszerzeniu wbrosów, ideologicznych wirusów z centrum struktury na peryferie. Każdy wbros następnego wirusa mózgowego pozwala na dostarczenie go na Twitter, FB, VK kilku setkom tysięcy użytkowników, należących do przyjaciół przy Grupie i Stadzie.
Są również inne struktury zasiewu i intensyfikacji: ktoś kto włada siecią botów na Twitterze, ktoś kto wiedzie tysiące wirtualnych kont na blogach i robi wbrosy w nich, ktoś kto robi botnety rozsyłające spam itp. A dalsze wiadomości wirusa niezliczonym echem nagle zaczynają włazić ze wszystkich stron na nieprzygotowanego czytelnika.
Procent konwersji
Jest jasne, że nie wszystkie z umieszczonych wirusów mentalnych „wzlatują”. W rzeczywistości przytłaczająca większość z nich nigdy szeroko się nie rozszerzania, nie „zaczepia się”. Najwyraźniej proces ten jest zasadniczo nieprzewidywalny, jak z kasowymi hollywoodzkimi filmami, z których każdy zdaje się, że robi wielu wysokiej klasy profesjonalistów. Potrzebny jest moment, zbieg okoliczności, pomysłowość itp.
Nie wszyscy czytelnicy mogli zauważyć na początku lat 90-tych zasiew pojęcia „nowy ruski” – jednego z wielu mentalnych wirusów pierestrojki w ZSRR, ale wszyscy spotykali się z jego skutkami – anegdotami dla NR. Pierwszy wbros, artykuł był o tym, że jest nadal stare ruskie – wszelakie lenistwo, na utrzymaniu, pijacy, komuniści, starzy ludzie, z pod ciemnej gwiazdy babki, i zabawni „nowi ruscy” – energiczni, młodzi, bogaci i przedsiębiorczy – pojawiło się o ile pamiętam 8 września 1992 roku w „Kommiersant-Daily”. Temat zgodnie poparło pismo „Ognik” oraz inna liberalna prasa. To było oczywiste, że pojęcie wprowadzono na serio, świadomie i profesjonalnie.
Ludzie go nie przyjęli, ale wirus bardzo szybko się odbił: już w grudniu 1992 roku pojawił się pierwsza anegdota o nowym ruskim, a w 1993 przelecieli oni po prostu futryną. Wirus – nie wzleciał, pomimo wysiłków liberalnych dziennikarzy, a dokładniej, szybko mutował w inny, pożyteczny „narodowy wirus”, stając się tematem nieskończonych anegdot dla Wowana i Kolana (...
marek33x