Nowak J.R._ o sługusach okupantów Polski.docx

(44 KB) Pobierz


 

Jerzy Robert Nowak



 Po doświadczeniach z tak stronniczym polskim Trybunałem Konstytucyjnym pod egidą A. Rzeplińskiego obawiałem się, że austriacki Trybunał Konstytucyjny nie zdobędzie się na werdykt unieważniający wynik drugiej tury wyborów parlamentarnych w Austrii, pomimo rozlicznych oznak fałszów. Na szczęście okazało .się, że się myliłem. Sędziowie austriackiego Trybunału Konstytucyjnego okazali się ludźmi sprawiedliwymi. Wynik drugiej tury wyborów unieważniono. I być może w wyniku powtórzenia wyborów Grupa Wyszehradzka zyska nowego sojusznika w UE – Austrię. Brawo Austria!

 

 Dorota Kania- skandalistka i kalumniatorka 

  

Przez dziesięciolecia służalczo satelickiego PRL-u i patologicznej  III RP nagromadziło się  nam w mediach   wiele ciemnych figur, wyspecjalizowanych w intrygach, kłamstwach i oszczerstwach. Niestety nie brak tego typu osób także na prawicy, osób pozbawionych godności i honoru w swych  nikczemnych działaniach dla oczernienia innych i faktycznego ciągłego dzielenia  prawicy. Do swego rodzaju „prymusek” pod tym względem należy osławiona Dorota Kania. Już na pierwszym moim blogu w tekście pod tytułem „Jak Dorota Kania zafałszowała wymowę moich zeznań w IPN”, drukowanym  w „Warszawskiej Gazecie” z 10 lutego 2014 r. wyliczyłem rozliczne przykłady kalumniatorskich oszczerstw Kani, która posunęła się do zarzucenia mi współpracę z MSW. Znamienne, ze przez tak długi czas, (ponad dwa lata),jaki upłynął od publikacji mego tekstu Kania nie zdobyła się  nawet na jedno zdaniową  próbę podważenia moich oskarżeń  na temat jej nikczemnej roli. Przypomnijmy, o co poszło. W 2007 roku Kania  pracowała we „Wprost” jako podwładna ówczesnego naczelnego redaktora tego tygodnika Stanisława Janeckiego. W  tym właśnie tygodniku na początku lipca 2007 r opublikowano oszczercze taśmy Rydzyka”, przedstawiając jako  rzekome fragmenty wykładów Dyrektora Radia Maryja odpowiednio  wyselekcjonowane i spreparowane stwierdzenia z różnych wieczornych uwag O. Rydzyka do studentów podczas spacerów na uczelni. Na portalu „Fronda pl.” ukazał się później ciekawy tekst na temat całej sprawy pt. „Taśmy ojca Rydzyka”-„Wprost” przekupił studentów”. Autor tekstu pisał m.in.: „Jak  się okazuje,  tygodnik „Wprost” przekupił dwójkę studentów, którym za donos na o. Rydzyka zapłacił posadą w redakcji (…) Prawdopodobnie cała sprawa nie ujrzałaby światła dziennego gdyby nie to że przez przypadek odwiedziłem portal społecznościowy goldeline.pl.Na tym portalu D’Souza jak i Andrzejewski mają swoje profile i chwalą się tym że zbierali materiały na o. Rydzyka. Uważam, że „Wprost” dopuścił się korupcji, no bo przecież jak inaczej nazwać zatrudnienie byłych studentów w tejże redakcji w zamian za zbieranie haków na o. Rydzyka?!

 Bezpośrednio po napaści „Wprost” na o. Rydzyka opublikowałem na łamach ‘Naszego Dziennika” siedem artykułów demaskujących antypolską i antykatolicką rolę  tygodnika ‘Wprost”, gęsto ilustrując swoje artykuły fragmentami tego typu  tekstów samego naczelnego redaktora Stanisława Janeckiego. (Przydaje się dobre prywatne archiwum! ) Pisałem  m.in. o najobrzydliwszym  antypolskim tekście tego jegomościa (S. Janeckiego) pt. „Nasza wina - przepraszamy Żydów i prosimy o przebaczenie” pióra Stanisława Janeckiego i Jerzego Sławomira Maca („Wprost” z 25 marca 2003 r.. Ten  niebywale podły tekst napisany  w parę lat po publikacji „Sąsiadów” J.T.Grossa był  klinicznym wręcz przykładem obrzucania błotem całego narodu polskiego za jego stosunek do Żydów. Jakże warto nawet dziś zajrzeć do  tego klasycznego wręcz przykładu krajowego antypolonizmu. (Dlatego przytaczam w całości pod koniec tego tekstu drukowaną w „Naszym Dzienniku”. moją polemikę  ze wspomnianym paszkwilem). W odpowiedzi na moje teksty  obnażające prawdziwą rolę „Wprost’ Janeckiego w walce z Narodem i Kościołem Dorota Kania, przypuszczalnie  na zlecenie Janeckiego,  wysmażyła  haniebny paszkwil przeciw mnie, oskarżając mnie ni mniej ni więcej , ale o współprace z MSW. Ciekawe jak wielkie honorarium  dostała Kania, tak znana ze swej pazerności, za brutalny oszczerczy atak przeciw mnie w obronie naczelnego redaktora  tygodnika, z którym współpracowała. Natychmiast przygwoździłem  kłamstwa Kani  w „Naszym  Dzienniku”, ale fałsze na mój temat były dalej powielane  w różnych lewackich periodykach, u L.Bubla i w części prawicowych mediów ( m.in. u późniejszego wspólnika Kani, członka PZPR w latach 1974-1979 Jerzego  Targalskiego),.etc.  Cała sprawa  znów odżyła w związku z publikacją „Resortowych Dzieci” D.Kani et consortes, w której to książce  Kania „zapożyczyła” wiele wątków, opisanych dużo wcześniej przeze mnie w paru tomowej książce "Czerwone Dynastie”, a później  chwaliła się swa rzekomą pionierską rolą. W odpowiedzi na moje protesty w tej sprawie nagle dowiedziałem się, że znowu pantoflową pocztą upowszechnia się stare oszczerstwa Kani przeciw mnie. W tej sytuacji opublikowałem  wspomniany dłuższy tekst na łamach „Warszawskiej Gazety”, gruntownie obalając i  ośmieszając kłamstwa Kani.

 

 

Zdemaskowanie niegodziwości Doroty Kani w „Najwyższym Czasie”

 

W najnowszym  numerze świetnego tygodnika „Najwyższy Czas” nr z 1 lipca br.) znany dziennikarz śledczy Leszek Szymowski opublikował  dłuższy tekst : „Meandry dziennikarstwa resortowego”, demaskujący  metody i powiązania Doroty Kani. Redaktor Szymowski przedstawia  Kanię jako pazerną cwaniaczkę, która starała się pozyskiwać pieniądze z pomocą nieuczciwych praktyk. Szymowski oskarża Kanię wprost, że w swoim czasie aż do 2004 r współpracowała z kierowanym przez SLD ABW, pisząc: „W 2003 roku Agencja Bezpieczeństwa  Wewnętrznego wszczęła tajną  sprawę operacyjnego rozpracowania, której „figurantem” (tak w żargonie służb nazywa się sprawdzaną osobę) był lobbysta Marek Dochnal. Miało to związek z jego działalnością, w tym ze skandalami korupcyjnymi (m.in. wręczenie łapówki posłowi SLD Andrzejowi Pęczakowi). Dochnal lobbował wówczas na rzecz gospodarczych potentatów, za którymi, według ABW, stali ludzie związani z rosyjskimi służbami specjalnymi.

   

Do tej sprawy wykorzystano jako  źródło informacji dziennikarkę Dorotę Kanię. W zamian Kania otrzymywała od służb informacje na temat Dochnala, które publikowała w prasie. W dokumentach tej sprawy zachowało się nawet nazwisko oficera odpowiedzialnego za kontakty z Kanią (tzw. oficera prowadzącego). Nie podajemy jego nazwiska, by nie narażać się na zarzut ujawnienia tajemnicy państwowej. Napiszemy tylko, że  to bardzo wysoki rangą oficer związany z opcją lewicową (w tym okresie służbami kierowali ludzie namaszczeni przez rząd SLD).Według naszych ustaleń współpraca  trwała  aż do 2004 roku i została przerwana, gdy ABW straciło zaufanie do Kani. - Kania brała od nas materiały, a później nas atakowała- powiedział mi  były wysoki rangą oficer ABW”.

      

Według Szymowskiego: „Z 2004 roku pochodzi również notatka stołecznego oddziału Zarządu III Wojskowych Służb Informacyjnych. Wynika z niej, że Kania brała pieniądze za publikowanie na temat określonych osób informacji stawiających je w korzystnym świetle, czyli za tzw. dobry PR. Takie zachowanie jest oczywiście sprzeczne z etyka dziennikarska. Dziennikarz nie ma prawa uzależniać sposobu przedstawiania swojego bohatera od korzyści majątkowej. W omawianej notatce jej autor – oficer WSI- zwrócił uwagę, że Kania ma duży dom (powierzchnia ok.459 metrów kwadratowych) oraz działki na Mazurach.

       

W 2007 roku nazwisko Doroty Kani znalazło się na specjalnej liście nazwisk sporządzonej przez szefa ABW dla premiera. Była to lista dziennikarzy zarejestrowanych w ewidencji operacyjnej ABW jako współpracownicy. Oczywiście ABW jest  legalnie działającą organizacją państwową, a współpraca z nią jest jak najbardziej zgodna z prawem (pozostają wątpliwości natury etycznej). Jednak naszym  zdaniem w świetle tych wydarzeń  redaktor Kania nie do końca jest wiarygodna, gdy innym zarzuca  powiązania ze służbami specjalnymi, sama wstydliwie ukrywając ten epizod ze  swojego życia”. Czekam jak zareaguje sama Kania na rewelacje red. Szymowskiego?!

 

       D. Kania i teściowa Dochnala

 

 Red. Szymowski poruszył również sprawę związków między D. Kanią a teściową lobbysty Dochnala, a zwłaszcza kwestię wielkiej pożyczki, jaką Kania uzyskała od tejże teściowej. Jak pisał Szymowski : „Wokół  Doroty Kani głośno zrobiło się w 2008 roku. W programie „Teraz my” w  TVN  Tomasz Sekielski  i Andrzej Morozowski gościli lobbystę Marka Dochnala, który niedługo wcześniej wyszedł na wolność po rekordowo długim okresie tymczasowego aresztowania. Dochnal opowiedział dziennikarzom, że w czasie, gdy przebywał w odosobnieniu, Dorota Kania pożyczyła od jego teściowej ponad  200 tysięcy  złotych, za co obiecała mu kontakty z  politykami PiS i „załatwienie” przeniesienia do Katowic śledztwa  w jego sprawie. Wersję tę potwierdził później Janusz Kaczmarek (…) Po wystąpieniu Dochnala rozpoczęła się medialna awantura. Ówczesny szef dziennikarki – Stanisław Janecki (Kania pracowała wówczas we „Wprost”- zawiesił ją w obowiązkach, a w opublikowanym  oświadczeniu stwierdził, że wynika to jego dbałości o najwyższe standardy etyczne dziennikarstwa”. Jak z tego wynika Janecki  okazał czarną niewdzięczność wobec Kani, która  rok przedtem w jego interesie tak mocno splamiła się brudną robotą- oszczerczym atakiem na mnie. Ciekawe, że Dorota Kania twierdziła, że nie wiedziała, że pożyczająca jej tak dużą sumę pieniędzy ( wg. Dochnala na 270 tysięcy złotych)  kobieta jest teściową Dochnala.  Nie wydaje się rzeczą zbyt prawdopodobną, żeby ktoś bez powodu udzielał tak wysoką nie oprocentowaną pożyczkę Kani „na piękne oczy”

     Powróćmy znów do tekstu Szymowskiego, który pisze:. „Gdy historia wyszła na jaw, sprawą zajęła się prokuratura. Ustaliła ona, że kilka dni po tym jak śledztwo w sprawie Marka Dochnala trafiło do Katowic, Dorota Kania przyjęła od żony lobbysty nie oprocentowaną pożyczkę na 10-0 tys.zł, a potem kolejne, łącznie około 270 tys.zł. Znamienne są zeznania Barbary Pietrzyk (teściowej Dochnala ) w tym śledztwie: „Pani Kania otrzymała od córki pieniądze gotówką, większość w banknotach po 100 zł (…)  Ponieważ jej działania zdaniem córki były bardzo energiczne, a pani Kania wydawała się jedną z niewielu osób, która może nam bardzo pomóc, bo ma bardzo duże możliwości. Później okazało się, że pani Kania ma kolejne potrzeby. A to 30 tys. zł na spłatę jakiejś raty kredytu, a to kolejne 30 lub 40 tys. na spłatę rat kredytu. Mówiła, że w związku z tym  jej sytuacja w banku się wyprostuje i będzie mogła oddać córce pieniądze”. W rezultacie Kania usłyszała zarzuty. Pierwszy proces zakończył się wyrokiem skazujący. Sąd wyższej instancji wyrok jednak uchylił, a Kanię uniewinnił”.

 

   „Resortowe dzieci” jako pomysł zerżnięty z moich „Czerwonych Dynastii”.

   

W końcu 2013 r. stara  wyrafinowana kłamczucha Dorota Kania  „popisała się” publicznym zbyt łatwym  do zdemaskowania kłamstwem. Występując w „TV Republika”, starała się za wszelka cenę, choćby za cenę fałszów, wypromować swoją książkę „Resortowe dzieci” kosztem mojej wcześniejszej o 9 lat, wydanej w 2004 r. ksiązki „Czerwone dynastie”. W ramach nachalnej samoreklamy akcentowała, że jej książka jest prawdziwie pionierska. Co więcej 31 grudnia 2013 r. w obecności naczelnego dyrektora TV Republika Bronisława Wildsteina powiedziała kłamliwie wysławiając swą książkę: „przez 24 lata nie powstała taka ksiązka’. Ten ordynarny fałsz Kani zyskał zaprzeczenie  w wypowiedziach całego szeregu znanych osób, m.in.  red. Cezarego Gmyza,  red. Leszka Szymowskiego, red. Stanisława Michalkiewicza, prof. Zbigniewa Żmigrodzkiego, a w końcu nawet w wypowiedzi prezesa wydawnictwa „Fronda”, które wydało książkę Kani. Wszyscy oni stwierdzili, że moja ksiązka była pierwszą książką o tematyce „czerwonych dynastii” czy „resortowych dzieci” na długo przed książką Kani. Redaktor Gmyz jeszcze w 2013 r. wspomniał o pionierskiej roli moich „Czerwonych dynastii”, sugerując, że  książkę  tę starano się przemilczeć ze względu na moje związki z  Radiem Maryja.

    

Profesor Zbigniew Żmigrodzki  stanowczo sprostował fałsz Kani o  rzekomym pierwszeństwie  ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin