BKD 1977-02 - Odra 1945.txt

(162 KB) Pobierz
...Woda była zimna, ale ćwiczono nawet pływanie w pełnym umundurowaniu i z bronią. Kilka grup poznawało niemieckie „pięści pancerne*', które wycofujący się nieprzyjaciel pozostawiał masowo — mogło się to bardzo przydać podczas odpierania kontrataku czołgów.
Mimo zmęczenia nastroje były znakomite, dopisywał humor. Między żołnierzami krążył naprędce napisany wierszyk:
Sforsujemy Odrę, wbijemy się w brzeg śliski.
Jutro do Berlina, koniec wojny bliski I
W chwilach wytchnienia żoł- j nierze uważnie lustrowali ostatnią wielką przeszkodę na drodze do Berlina — Odrę...
Władysław Misiołek
ODRA
1945

	
ODRA
WŁADYSŁAW MISIEK
noMicm Hiiiiitisnu IIMIIIMNOKI
Okładkę, stronę tytułową i rysunki projektował
KONSTANTY M. SOPOCKO Redaktor
ALICJA KOWALIK
Redaktor techn,
ZYGMUNT PŁATEK
Książka zatwierdzona przez Ministerstwo Oświaty i Szkolnictwa Wyższego pismem z dnia 28 III 1969 r. Nr PR4-552l‘MON-14/69 do bibliotek szkolnych z przeznaczeniem dla uczniów od kl, VII szkoły podstawowej.
Pięć tysięcy dziewięćset sześćdziesiąta siódma publikacja wydawnictwa MON
Printed in Poland
Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej Warszawa 1977. Wydanie I,
Nakład 26 000+356 egz, Objętość 4,42 ark. wyd., 4,25 ark. druk. Papier druk. sat. V ki. 65 g, format 61X86/32 z Zakładów Celulozowo-Papierniczych im. J. Marchlewskiego we Włocławku. Oddano do składu 3.1,77 r. Druk ukończono w lipcu 1977 r. Wojskowa Drukarnia w Lodzi. Zam. nr 5,
zł 8.“	W-12
BERLIN - 64 KM
Opasana wodami Odry ziemia między Kostrzynem a Szczecinem jest brzemienna w najdawniejszą i najnowszą historię
Polski,
Chojna — miasteczko wyrosłe na starosłowiańskiej osadzie z resztkami dawnych murów obronnych, fragmentami fos i wałów, pozostałościami baszt i czatowni.
Szlak turystyczny wiodący w górę rzeki prowadzi do Cedyni — prastarego grodu na dawnym trakcie handlowym łączącym kraje połab-skie i środkowe Niemcy z Pomorzem. W IX wieku stał tutaj drewniany grodek pograniczny, który Mieszko I rozbudował w potężną warownię strzegącą zachodniej rubieży Polski. Za miasteczkiem wznosi się Góra Czcibora, a na niej pomnik upamiętniający wielkie zwycięstwo oręża polskiego sprzed tysiąca lat. To tutaj w czerwcu 972 r. Mieszko I z bratem Czdborem pokonali najeźdźcze wojska margrabiów Hodona i Zygfryda.
5
Kilka kilometrów na południe, nad samą Odrą, przycupnęła mała miejscowość Siekierki, Ńa jej skraju znajduje się jeden z największych cmentarzy żołnierskich — 1970 mogił żołnierzy
1	armii Wojska Polskiego poległych wiosną 1945 r. Znad kamiennych krzyży strzela ku niebu obelisk pomnika; zbudowano go z głazów zebranych przez okoliczną ludność z nadodrzań-skich pól bitewnych, Przy cmentarzu muzeum pamiątek i czołg weteran, który przebył szlak bojowy długości 1290 km — od Żytomierza przez Kołobrzeg nad Łabę,
W samych Siekierkach, na ścianie domu nr 10, tablica ku czci saperów kościuszkowskiej ^dywizji. Inna zaś upamiętnia miejsce, w którym
2	pułk piechoty tej dywizji przekroczył w kwietniu 1945 r. Odrę — „zachodnią granicę Polski wywalczoną wspólnym wysiłkiem niezwyciężonej Armii Czerwonej i Wojska Polskiego”.
Nieco na południe, na nadodrzańskiej skarpie, pięknie położona starosłowiańska wieś Gozdo-wice — toczyli o nią krwawe walki żołnierze 1 armii WP, Tam, gdzie saperzy budowali most, widnieje pamiątkowy głaz. Zachował się również budynek, w którym znajdowało się stanowisko dowodzenia wojskami inżynieryjno-saperskimi; obecnie mieści się w nim muzeum pamiątek. Stąd alejka prowadzi pod Pomnik Sapera: odwrócona ku rzece postać zdaje się wskazywać miejsce krwawej przeprawy przez rzekę. Ci, któ-
6
rzy ją przeżyli, powiadają, że Odra była wtedy czerwona.
Kilka kilometrów dalej — Czelin, Ta mała wieś również pamięta słowiańskie czasy, ale do historii weszła w lutym 1945 r. To właśnie tutaj, gdzie stoi skromny obelisk — pomnik słupa granicznego, spełnił się czyn, który z czasem urósł do rangi historycznego symbolu.
Był luty czterdziestego piątego roku. Wojska radzieckie dotarły nad Odrę. W rejonie Kostrzyna 8 armia gwardii generała Wasylija Czuj-kowa, przełamując pełen determinacji opór nieprzyjaciela, sforsowała rzekę i uchwyciła przyczółki na jej zachodnim brzegu.
Niemieckie dowództwo zdając sobie sprawę, czym to może grozić, postanowiło za wszelką cenę odeprzeć wojska radzieckie. Nad Odrą zaczęło się piekło. W krwawych zmaganiach radzieckich żołnierzy wspierali polscy saperzy 6 samodzielnego zmotoryzowanego batalionu pon-tonowo-mostowego.
Przybyli nad Odrę znad Wisły, gdzie latem 1944 r. przeprawiali czołgi na przyczółek warecki, jesienią forsowali kanały i budowali mosty koło Annopola, a w styczniu 1945 r. budowali most pontonowy w Warszawie. Tutaj, pod Cze-linem, w składzie radzieckich jednostek na najzacieklej atakowanym przyczółku mieli organizować przeprawy. Przez kilka dni i nocy, pod silnym ogniem artylerii i niemieckiego lotnictwa, przeprawiali radzieckich żołnierzy i dostar-
7
czali im amunicję, wracając — zabierali rannych i poległych. Wykonali i to zadanie, przyczyniając się walnie do utrzymania zdobytego przyczółka.
W tych trudnych dniach batalion przeżył podniosłą chwilę. Oto fragment meldunku jego dowódcy, mjr. Kofanowa, do gen. Bordziłowskiego: „W czasie wykonywania zadania, w ciężkich chwilach wbijania pali, otrzymałem od Was telegram o nadaniu batalionowi imienia Warszawski. Wiadomość tę żołnierze powitali entuzjastycznie i pracowali jeszcze bardziej intensywnie, dając dowody hartu i odwagi”.
Meldunek ma datę 2 marca 1945 r. Kilka dni wcześniej, 27 lutego, żołnierze batalionu przeżyli inny wielki dzień, który stał się później datą historyczną.
Był to zwyczajny dzień frontowej krzątaniny. Ci, którzy nie byli na przeprawie, odpoczywali bądź przygotowywali się do zastąpienia kolegów. Batalionowy pisarz kaligrafował w książce poległych: Cybulski Konstanty, Chemos Stanisław, Dorożko Jan, Fiałkowski Mieczysław, Ha-brych Zygmunt, Kolenda Józef, Pietrzyk Feliks, Rumyński Władysław, Woźniak Władysław.
Zadumał się chwilę nad losem jednego z nich: nie zaznał spokoju nawet po śmierci... Pocisk z niemieckiego pociągu pancernego dosięgną! go na zachodnim brzegu Odry, tuż przy wale. Nie było mowy, żeby dało przewieźć na polską ziemię, więc koledzy usypali mu kopczyk tam,
8
gdzie poległ. Grób oznaczyli krzyżem zbitym z dwóch sztachet. Niedługo później obok mogiły rozerwała się mina moździerzowa. Starannie zebrali poszarpane zwłoki żołnierza i znowu usypali kopczyk. Nazajutrz trafiła w niego bomba. Pozbierali więc co z żołnierza pozostało, powiązali drutem i pochowali na prowizorycznym cmentarzu kolo Mieszkowicz.
Plut. Henryk Kalinowski pisał do ojca — sierżanta służącego w innej jednostce: „Moim dowódcą jest oficer z rosyjskiej armii — podpo-/ rucznik. Jest to bardzo dobry chłopak. Ja jestem jego zastępcą^ do spraw polityczno-wychowaw-czych. On szkoli pluton, by ludzie uzyskali sprawność wykonania zadań, ja ich urabiam duchowo, by umieli cenić zasługi wobec ludu, budowniczych nowej Polski, aby zrozumieli, jak wielkie znaczenie ma dla narodu nowy ustrój”.
Kiedy to pisze, brzmią mu słowa Manifestu lipcowego: „Stawajcie do walki o wolność Polski, o powrót do matki-ojczyzny starego polskiego Pomorza i Śląska Opolskiego, o Prusy Wschodnie, o szeroki dostęp do morza, o polskie słupy graniczne nad Odrą”,
Po latach trudno ustalić, kto pierwszy pomyślał, by nad Odrą ustawić słup graniczny. Być może chor. Kobek, bo mówił o tym z Wydrzyń-skim i ppor. Cieślakiem. A może Cieślak... Najpewniej inicjatywa była wspólna, sześciu ludzi — ppor. Władysława Cieślaka, chor. Stefana Kobka, plut. Henryka Kalinowskiego, kpr. Ze-
i
9
nobiusza Janickiego i jeszcze dwóch bezimiennych saperów.	«
Za materia! na słup posłużyła wycięta w lesie sosna. Oprawił ją stary cieśla, kpr. Adolf Wy-drzyński. Kiedy pojawili się nad Odrą, Wy-drzyński zakładał pod mundur cywilne ubranie. „Wojna się kończy, do cywilnego żyda trzeba się przyzwyczajać” — wyjaśniał kolegom. Nie doczekał jej końca. Niemiecki pocisk poszarpał mu nogi i brzuch, zabrany przez dwie radzieckie sanitariuszki zmarł w drodze do szpitala.
Malowanie słupa powierzyli chorążemu Kob-kowi; w cywilu był malarzem. Sam wykombinował gdzieś białą i czerwoną farbę. Najpierw pociągną! belkę na biało, później równiutko, od sznurka, malował czerwone pasy.
—	Brak wprawy, tyle lat nie miało się pędzla w ręce.
—	Dopiero sześć.
—	Więcej, znacznie więcej...
Kobek już bardzo długo nie pracował w swoim zawodzie z powodu lewicowych przekonań. Gdy przed wojną w pobliżu rodzinnego Sochaczewa budowano zakłady i poprosił o pracę, odpowiedziano mu: „Dla takich jak wy, Kobek, roboty nie ma”. Pamiętano mu pewną historię z wojska. Jako podoficer zawodowy służył w Pułtusku. Kiedy pułk miano skierować do rozpędzania robotniczych demonstracji, powiedział do żołnierzy: „Nie pójdziemy, chłopaki”. Natych-
10
miast zainteresowały się nim „kanarki”. Sąd, degradacja, więzienie.
Pamiętano mu również udział w demonstracjach, po których do dzisiaj pozostała mu pamiątka: zniekształcony nos od ciosu żandarm-skiego karabinu.
Miał więc z przedwrześniową Polską gorzkie porachunki, ale w roku trzydziestym dziewiątym bił się w jej obronie. Po klęsce powrócił do Sochaczewa i tu nowa wpadka: gdy spoliczkował go jeden z volksdeutschów, odpowiedział mu ciosem pięści. Trzeba było uciekać. W ręce hitlerowców wpadł w Warszawie podczas ulicznej łapanki.
Później były prace przymusowe w Serbii. Nie
na długo. Z kilkoma krajanami uciekł z obozu. W grupie uciekinierów był także Mikołaj Tro-icki. Gdyby im wówczas ktoś powiedział, że po dwóch latach jeden z nich zatknie biało-czerwony sztandar nad Odrą, a potem w Berlinie — nie uwierzyliby.
Uciekinierzy trafili do walczącego na terenie Jugosławii polskiego oddziału partyzanckiego kpt. Józefa Maciąga — „Nesza”. Po wyzwoleniu Belgradu Kobek wrócił z towarzyszami do kraju. Dro...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin